Zdarza się, że ilość wypitych kaw jest ściśle związana z ilością napisanych uzasadnień wyroków. Tak jest wtedy, gdy nie da się napisać uzasadnień bez sporej dawki kofeiny. W tym miejscu jedynie zasygnalizuję, że z jakiegoś powodu niektórzy sędziowie – delikatnie to ujmując – bardzo nie lubią pisać uzasadnień wyroków i to pomimo tego, że w wielu sprawach, to uzasadnienie postanowienia wywołuje więcej problemów, wątpliwości prawnych i jest bardziej czasochłonne.
Bardzo często widuję komentarze, dodane raczej przez sędziów, pod różnego rodzaju artykułami publikowanymi w wersji elektronicznej w poczytnych pismach, które kończą się zdaniem w stylu: „… a ja idę pisać swoje sześć uzasadnień wyroków.”, „… muszę kończyć, aby napisać kolejne uzasadnienie wyroku.”, „ …nie ma co gadać, gdyż do rana muszę skończyć kolejne uzasadnienie.” itp. Co ciekawe, niezwykle rzadko można spotkać komentarze, w których wspomina się o tym, że trzeba się przygotować do wokandy, napisać kilka postanowień, czy kilkanaście zarządzeń albo wydać kilkadziesiąt nakazów zapłaty.
Awersja do pisania uzasadnień wyroków musi być wielka, skoro nawet delikatna sugestia, iż wspomniana czynność nie jest niczym nadzwyczajnym, zostaje odbierana, jako atak na sędziego. Nie mam zamiaru poszukiwać przyczyn takiego stanu rzeczy.
Chciałbym natomiast zastanowić się nad tym czy istnieją jakieś metody dzięki którym uzasadnienia zostaną napisane w terminie i bez nadmiernej nerwowości.