Sędziowie są rzeczywiście odrealnieni?


W wielu komentarzach bardzo często pojawia się zarzut, że sędziowie są odrealnieni. Mam wrażenie, że doszło już do takiej sytuacji, w której jedna strona uznaje, iż jest to tak absurdalne, że nawet nie ma co z tym polemizować, zaś druga strona jest zdania, że jest to takie oczywiste, że nie trzeba tej tezy udowadniać. Prawda być może, jak często zresztą, leży gdzieś pośrodku. Jeśli tak faktycznie jest, to – jakby to dopowiedział Arystoteles – „może dlatego wszystkim zawadza”. A może to po prostu niezrozumienie sytuacji, w jakiej znajduje się sędzia?