Gdy tak siedzę w pracy na wigilijnym dyżurze uświadamiam sobie, że jeden z istotnych elementów tego święta, czyli pokój, zgoda, pojednanie ma charakter czysto symboliczny, ale już nie realny. Znowu, jak co roku widziałem, z jaką godnością przedstawiciele najwyższych organów państwowych przekazują sobie – za pośrednictwem harcerzy – światełko betlejemskie. Znowu, jak co roku słychać w Sejmie, Senacie odgłos pięknych polskich kolęd. Jak co roku, łamią się opłatkiem. Każdy opublikował życzenia świąteczne, które zostały skierowane do wszystkich, w tym do mnie. Niemal w tej samej chwili obraża się, poniża, czy nawet częstuje obelgami osoby, których obdarowuje się życzeniami spokoju, zdrowia, pomyślności.
Kilkanaście godzin wcześniej uchwalono ustawę, niezwykle represyjną wobec sędziów. Wyglądało to tak, aby można było zdążyć do wigilijnego stołu, aby tam już w spokoju dzielić się opłatkiem, śpiewać kolędy, składać życzenia, rozpakować prezenty, a następnie może udać się na pasterkę. To smutne, przykre i dołujące. Ale czyż nie jest tak, że prawda, miłość, nadzieja narodziła się w żłóbku?
Chciałbym pamiętać, że nie słowa nas uszlachetniają, a czyny. Nie słowa a czyny świadczą o naszej miłości do bliźniego. Nie prezenty, profity a czas, a także w pracy, dany bliźniemu stanowi wielką wartość. A kto jest naszym bliźnim? Każdy. Bo co to za wyzwanie, jeśli szanujemy tylko tych, którzy nas szanują? Jeśli pozdrawiamy tylko tych, którzy mają tożsame cele, poglądy, cóż w tym szczególnego? Bądźmy lepsi, doskonalsi, życzliwi, uczciwi i odważni.
P.s.
Oczywiście nie bądźmy też naiwni. Wesołych świąt! :-)