SSRJanKowalski
@Kowalski2000
"Właśnie idę na rozprawę, aby poprowadzić sprawę z powództwa Kamila Kowalskiego przeciwko Skarbowi Państwa - Zakładowi Karnemu o zapłatę kwoty 9000 zł.".
"Jestem na sali rozpraw, strony procesu zajmują pozycje. Zaraz rozpocznie się rozprawa, więc bądźcie na Twitterze".
Prezes NIK tweetuje
Po prostu nie mogłem się powstrzymać. Tak mnie jakoś naszło, aby wspólnie zastanowić się nad tym, czy nie byłoby dobrze, aby społeczeństwo było na bieżąco informowane o przebiegu rozpraw, zwłaszcza tych najciekawszych. Najlepiej, aby to czynić za pomocą twittera. Czemu nie !
Mamy wspaniały przykład. Nie chodzi ani o polityków, ani o rzecznika rządu, czy nawet o byłego ministra spraw zagranicznych. Prezes Najwyższej Izby Kontroli również tweetuje. Co więcej, poinformował wczoraj na twitterze o tym, że formalnie zaczęli kontrolę w Krajowym Biurze Wyborczym.
Niby nic się nie stało, a jednak zastanawia mnie czy taka forma informowania o czynnościach podejmowanych przez urzędników państwowych jest właściwa. Prezes NIK nie jest politykiem. Nie może należeć do partii politycznej. Nie powinien też zachowywać się, jak polityk. Czy powinien informować na twitterze o tym, jakie czynności aktualnie są podejmowane przez kontrolerów.
W przypadku Prezesa NIK fajnie to wyszło. Informacja o rozpoczęciu kontroli w KBW została opatrzona pięknym portfolio uśmiechniętego Prezesa, co niewątpliwie świadczy o słusznej i uzasadnionej decyzji.
Proszę częściej ćwierkać
Nasuwa mi się pytanie, czy to eksces, czy może początek nowej praktyki Pana Prezesa NIK. Równie ciekawe, jeśli nie ciekawsze byłyby tweety o rozpoczęciu kontroli w innych instytucjach państwowych, również tych mających większy wpływ na funkcjonowanie państwa. Nie trzeba uzasadniać danej czynności, bo przecież nie można za wiele napisać. Nie można zatem szczegółowo poinformować społeczeństwa dlaczego akurat podejmowane są takie czynności. Zresztą ważniejszy jest efekt, niż samo uzasadnienie. Tak działa naczelny organ kontroli państwowej. Takie są najnowsze trendy.
Sąd też potrafi
Jestem przekonany, że sędziowie też mogliby tweetować. Wiele ciekawych informacji można by było przekazać społeczeństwu. Cała rozprawa nie jest, aż tak ciekawa, ale zawsze trafią się jakieś interesujące informacje, np. o funkcjonowaniu gmin, czy administracji państwowej. Poza tym, zdecydowana większość rozpraw jest jawnych. Sąd mógłby więcej. Wiele można by się dowiedzieć o niektórych podmiotach, spółkach, zakładach ubezpieczeń, gminach itp.
Z czasem można by było przekazać te kompetencje protokolantom. Jeszcze lepiej by było, gdyby protokoły rozpraw były na bieżąco publikowane np. na stronie internetowej danego sądu, bo na twitterze są przecież ograniczenia.
Z czasem można by było przekazać te kompetencje protokolantom. Jeszcze lepiej by było, gdyby protokoły rozpraw były na bieżąco publikowane np. na stronie internetowej danego sądu, bo na twitterze są przecież ograniczenia.
P. s.
Ciekawy jestem, jakie byłyby reakcje społeczeństwa albo polityka, którego sprawa jest na bieżąco relacjonowana w twitterze. Czy to byłoby fajne ? Tweetujący sędzia miałby świetny kontakt ze społeczeństwem. Przecież o to teraz chodzi. Aby być cool. A może jednak nie ?
Jak mówimy o wrzucaniu protokołów do internetu, to moje myśli od razu przeszły dalej... A może by tak wrzucać... e-protokoły? TK przecież transmituje swoje rozprawy, więc czemu inne organy władzy sądowniczej nie miałyby mieć na swoich stronach "relacji live"? Wystarczyłoby tylko obrazy kamerek umieszczonych w coraz większej liczbie sal tak przekierować, żeby automatycznie leciały do sieci. To by dopiero transparentność była.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że nie dożyję takiej transparentności... :)
Nie ma co się obawiać. Takiej transparentności nie będzie. Nikt się na to nie zgodzi. Chociaż Prezes NIK może więcej :-)
UsuńObserwuję na Twitterze sędziów Mariusza Gotowskiego oraz Bartłomieja Przymusińskiego i uważam, że swoimi wpisami robią dobrą robotę dla wizerunku zawodu.
UsuńJeżeli chodzi o relacjonowanie rozprawy to jestem sceptyczny - gdybym sam miał to robić to myślę, że przeszkadzałoby mi to i odrywało od meritum. Zwiększenie zainteresowania opinii publicznej pracą sądów, poprzez publikacje protokołów jawnych posiedzeń czy ich nagrań byłoby jednak bardzo dobrym pomysłem.
Racja co do tweetowania. Protokołów lepiej też nie publikować. To co ludzie mówią na rozprawach, lepiej dla nich, żeby inni nie wiedzieli :-)
OdpowiedzUsuńJak się społeczeństwo dowie, jakie cyrki się potrafią (czasami) na rozprawach dziać, to się nagle zwiększy zainteresowanie wymiarem sprawiedliwości. Sale będą pękać w szwach od publiczności, nawet w niemedialnych sprawach :)
UsuńNie ma obawy. Już teraz można przychodzić na sprawy niemal wszystkie. Ale jakoś publiki brak. Polacy są zbyt leniwi. Nawet strony nie mają czasu na rozprawę.
UsuńStrach przed wstydem jest jedną z najsilniejszych motywacji, więc może poziom wypowiedzi by się jednak poprawił?:)
UsuńTo chyba prawda. Z drugiej strony jest skłonność do oszczędności i niekiedy strach przed mówieniem w ogóle.
UsuńWitam. Čwierkanie o przebiegu rozpraw to chyba jeszcze przesada. Sam ćwierkam o pracy, ale nie za dużo. Ale rzeczywiście protokoły mogłyby zostać udostępnione
OdpowiedzUsuńSkoro rozprawy są jawne to i protokoły mogą być dostępne
Choć gdyby tak się stało, to przewiduję duży wpływ wniosków o wyłączenie jawności :)
Myślę, że masz sporo racji. Publiczna rozprawa to nie to samo, co publikowanie tego, co było na rozprawie w internecie. Zobaczymy jednak, jak jeszcze ustawodawca otworzy sąd dla społeczeństwa. Wszystko jest możliwe.
UsuńOby się otworzył. Może to pozytywnie wpłynąć na wizerunek sądów.
OdpowiedzUsuńNie ma takiej pewności. Choć uważam że w obecnej sytuacji nie ma innego wyjścia.
UsuńMam takie doniesienia od osób nie związanych z wymiarem sprawiedliwości. A dowiedziałem się o tym właśnie dyskutując na Twiterze.
UsuńZapraszam na Twittera
OdpowiedzUsuńChyba to nie dla mnie :-)
UsuńOdkrycie interesującego Pana bloga Panie Sędzio do dla mnie kwestia kilku dni, więc zgłębiam jego zawartość, a czasami pozwolę sobie na wpis.
OdpowiedzUsuńOto spojrzenie z drugiej strony, ze strony publiczności, o której Pan pisze, że najpewniej leniwa i dlatego nie bierze udziału w rozprawach.
Zdarzało mi się uczestniczyć w kilku rozprawach w sprawach cywilnych jako publiczność w dużym mieście wojewódzkim Wrocławiu, i nie powiem żeby to było doświadczenie łatwe i przyjemne. Przede wszystkim zdziwienie Sądu i pełnomocników stron.
Po drugie Sędzia pyta o moje dane osobowe ( nie wystarcza wyjaśnienie, że nie mam żadnego związku ze sprawą, że jestem osobą obcą, nie będę w sprawie występować jako świadek, wejście do sądu jest za okazaniem dowodu osobistego, a cała rozprawa jest nagrywana). Ba, oprócz pytania o dane osobowe nawet pada pytanie o miejsce zamieszkania ze strony pełnomocników. Po odmowie z mojej strony, przerwa w rozprawie i wyłączenie jawności.
W innej sprawie podobna sytuacja, podania danych osobowych życzy sobie pełnomocnik, sędzia na szczęście nie podziela jego stanowiska, ale na wniosek pełnomocnika zarządzana jest przerwa, a po przerwie protokolant prosi wyłącznie strony.
I co iść na skargę do Prezesa? (pytanie retoryczne i nie oczekuję odpowiedzi).
W sprawach karnych publiczność nie dziwi, w sprawach cywilnych tak i z mojego doświadczenia wynika, że robi się wszystko żeby jej to uczestniczenie uniemożliwić.
Smutne to co piszesz. Zawsze trzeba na pewno rozważyć konkretną sytuację. Nie wie jakie były przesłanki wyłączenia jawności. Jak orzekałem w gospodarczym, to gdyby pojawił się wniosek o wyłączenie jawności, to w wielu sprawach taki wniosek trzeba by było uwzględnić z uwagi na poruszane kwestie związane z funkcjonowaniem firmy, jej strategią itp. W sądzie cywilnym sytuacja jest inna. Nigdy jeszcze nie wyłączyłem jawności. Nigdy też nie miałem takiego wniosku. Może to zależy od regionu kraju. Co do sprawdzania danych publiczności, to faktycznie jest różna praktyka. Jest to podyktowane właśnie tym, że ktoś z publiczności może być świadkiem. Ja ograniczam się tylko do zapytania, czy ktoś z publiczności ma być świadkiem i tyle.
UsuńP.s. Nie ma co się zrażać. Wiele się zmienia :-)