W uchwale
z dnia 11.09.2014 roku (sygn.
III CZP 66/14)
Sąd Najwyższy stwierdził, że „wniesienie
pozwu o naprawienie szkody wyrządzonej przez wydanie orzeczenia do
sądu, który wydał to orzeczenie, nie stwarza przeszkody
przewidzianej w art. 44 k.p.c.”
Choć
brak jest uzasadnienia
tego
orzeczenia, to
można pokusić się o próbę bliższego rozważenia tego
zagadnienia, zwłaszcza że takie stanowisko może
być opacznie
zrozumiane i zapewne
wywoła
wręcz oburzenie wśród tej
części społeczeństwa, która uzna, że zamiarem sędziów jest
takie prowadzenie postępowania, aby chronić swoje
bądź Skarbu Państwa ewentualne błędy.
Zwykle
tego typu rozważania kończą się, zanim nawet zostanie postawione kluczowe
pytanie, czy w ogóle sąd, a zwłaszcza sędziowie rzeczywiście
pragną orzekać w tego
typu sprawach.
Kwestia podstawy prawnej
Zanim
padnie odpowiedź
na
postawione pytanie, warto przytoczyć treść art. 44 kodeksu
postępowania cywilnego [dalej jako: k.p.c.],
który podlega analizie prawnej. Przepis ten stanowi, że „jeżeli
sąd właściwy nie może z powodu przeszkody rozpoznać sprawy lub
podjąć innej czynności, sąd nad nim przełożony wyznaczy na
posiedzeniu niejawnym inny sąd.”
Kluczowym staje się właściwe rozumienie wyrażenia „nie może z powodu przeszkody rozpoznać sprawy lub podjąć innej czynności”. Trzeba przyznać, że ugruntowane jest stanowisko, iż w przepisie tym chodzi o przeszkody faktyczne, jak np. siła wyższa, likwidacja sądu, czy przeszkody prawne, jak np. wyłączenie sędziów danego sądu, co uniemożliwia rozpoznanie sprawy. Nie wchodzą tutaj w grę względy celowości, które mogą znaleźć zastosowanie w ramach postępowania odrębnego w sprawach z zakresu prawa pracy i ubezpieczeń społecznych, gdyż wynika to wprost z treści art. 461 § k.p.c., czy w postępowaniu nieprocesowym, co również wynika z przepisu, tj. art. 508 § 2 k.p.c. Nie może być też mowy np. o względach na dobro wymiaru sprawiedliwości.
Co
ciekawe w innej procedurze, a konkretnie
w ramach postępowania karnego istnieje
art. 37
kodeksu
postępowania karnego [dalej
jako: k.p.k.],
który stanowi, że „Sąd
Najwyższy może z inicjatywy właściwego sądu przekazać sprawę
do rozpoznania innemu sądowi równorzędnemu, jeżeli wymaga tego
dobro wymiaru sprawiedliwości.”
W
postępowaniu karnym jest
zatem możliwość przekazania
sprawy np. wówczas
gdyby zaistniała taka sytuacja, że „postępowanie
chociażby potencjalnie mogłoby być postrzegane jako prowadzone w
sposób nieobiektywny”.
W tym właśnie tonie
– na
gruncie art. 37 k.p.k. - wypowiedział
się Sąd Najwyższy, Izba Karna w swym postanowieniu z 18.03.2014r.
w
sprawie o sygn. III KO 11/14.
Odpowiednika
takiego przepisu
– nie wiadomo
dlaczego -
nie ma w
ramach procesu cywilnego. Tym samym, brak jest po prostu podstawy
prawnej do tego, aby w zwykłym postępowaniu cywilnym skierować
sprawę do innego sądu, np. dlatego, że sprawa dotyczy szkody
wyrządzonej orzeczeniem wydanym przez sąd, który chce tę sprawę
przekazać innemu równorzędnemu sądowi.
Zadania dla
ustawodawcy
Od
razu nasuwa się pytanie, dlaczego ustawodawca nie poczynił kroków
prawnych zmierzających do tego, aby stworzyć podstawę prawną
dającą sądowi prawo
bądź nawet obowiązek przekazania
sprawy
w sytuacji analogicznej
do tej, na
kanwie której zapadła analizowana uchwała Sądu Najwyższego.
Należy zauważyć, że spraw tego typu nie musi być wcale mało.
Zdarzają się również sytuacje, gdy pozywanym
przed sąd
rejonowy jest komornik za szkodę popełnioną przy wykonywaniu przez
siebie obowiązków egzekucyjnych, solidarnie ze Skarbem Państwa,
który z kolei jest reprezentowany przez Prezesa tego Sądu
Okręgowego,
w ramach którego funkcjonuje sąd rejonowy rozpoznający sprawę.
Można
faktycznie
stwierdzić,
że niezawisłość sędziowska jest wystarczającym gwarantem do
rozpoznania tego typu spraw. Co więcej, każdy z sędziów może
wyłączyć się z rozpoznania sprawy na mocy art. 48 albo 49 k.p.c.
Jednakże,
tego typu przepisy odnoszą się jedynie do wyłączenia konkretnego
sędziego w konkretnych sytuacjach i nie odnoszą się do
„wyłączenia” sądu jako całości. Z
tego względu można postawić pytanie czy ustawodawca nie powinien
rozważyć takiej ewentualności, aby choćby wprowadzić do kodeksu
postępowania
cywilnego
odpowiednika art. 37 k.p.k.
Zewnętrzne zachowanie sędziego winno odpowiadać standardom niezawisłości
Uważam,
że należy mieć na uwadze – jak to wynika z wyroku wydanego
20 lipca
2004 r. przez
Trybunał Konstytucyjny
RP (sygn. Akt SK
19/02),
który wypowiadał się jednak tylko w kontekście art. 48 k.p.c. -
że „nakaz
zachowywania zewnętrznych znamion niezawisłości dowodzi, że ważne
jest nie tylko to, by sędzia orzekający w sprawie zachowywał się
zawsze rzeczywiście zgodnie ze standardami niezawisłości i
bezstronności, lecz także by w ocenie zewnętrznej zachowanie
sędziego odpowiadało takim standardom.”
W
uzasadnieniu wyroku Trybunał Konstytucyjny
przywołał
uwagi
Komisji
Europejskiej
i Europejskiego
Trybunał Praw Człowieka zawarte
w
orzecznictwie dotyczącym art.
6 Konwencji
o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności. Trybunał
Konstytucyjny - odnosząc
się do zagadnienia
wyłączenia
sędziego w oparciu o zarzut "braku bezstronności obiektywnej"
- przypominał,
że sąd
musi także wykazywać zewnętrzne znamiona niezawisłości.
Choć
orzeczenie nie dotyczyło
sytuacji, o której traktuje art. 44 k.p.c., to jednak wypada
zauważyć, że sąd powinien zawsze wykazywać zewnętrzne znamiona
niezawisłości. Przyjmuje się wręcz, że sprawiedliwość
ma być nie tylko wymierzana, ale i widoczna. Oznacza to, że nawet
jeśli sędzia jest niezawisły i nie ma żadnych podstaw, by tę
niezawisłość podważyć, to jeszcze powinna być ona widoczna.
Ustawodawca
powinien zatem podjąć
kroki prawne,
aby nie stawiać
sądu i sędziów, w takiej sytuacji, w której pomimo
najlepszych intencji i niezawisłości
sędziego, nie da się uniknąć posądzenia o to, że sąd orzeka
we własnej sprawie. Tak natomiast może być odbierana sytuacja, na
kanwie której zostało wydane analizowane orzeczenie, zwłaszcza
przez stronę powodową jeśli np. przegra taką sprawę.
Czy sędziowie
naprawdę potrzebują
orzekać w takich
sprawach ?
Uważam,
że sędziowie - wobec braku podstawy prawnej - nie mają innego
wyjścia. Nie spotkałem się z tym, aby w taki sposób rozważać tę
sytuację. Sędziom nie brakuje spraw do rozpoznania. Nie
mają takiej wewnętrznej potrzeby, aby takie sprawy prowadzić. Po
prostu to robią, gdyż są właściwi do rozpoznania. Dlaczego ustawodawca nie stworzy podstawy prawnej, która wykluczyłaby tego typu
sytuacje ?
Na
to pytanie powinien odpowiedzieć ustawodawca, a zwłaszcza faktyczni
legislatorzy, czyli posłowie wśród których może znajdują się osoby,
które dość łatwo ulegają opiniom tych ludzi, którzy zdają się
sugerować, iż sędziowie wręcz pragną orzekać we własnych
sprawach.
Cóż, kiedyś w podobnej sprawie - gdzie sprawa dotyczyła spółki, której prezesem był mąż byłej sędzi tego sądu, wszyscy sędziowie złożyli wniosek o wyłączenie się (dając wyraz zewnętrznej niezawisłości) i w konsekwencji SO wyłączył wszystkich sędziów danego SR przekazując sprawę do rozpoznania innemu sądowi równorzędnemu.
OdpowiedzUsuńDlatego lepiej by było, gdyby ustawodawca przewidział możliwość przekazania sprawy innemu sądowi.
UsuńMoim zdaniem sędziowie nie powinni być też zmuszani do rozpatrywania spraw, w których strona zarzuca ich kolegom sędziom z tego samego Sądu, że wydając dane orzeczenie dopuścili się czynu stanowiącego przewinienie dyscyplinarne, a nawet przestępstwo. W takich wypadkach także powinna być możliwość przeniesienia sprawy do innego sądu.
UsuńUważam, że tym bardziej nie powinni być zmuszani do rozpatrywania TAKIEJ sprawy (przez odmowę wyłączenia) szeregowi sędziowie Wydziału Cywilnego, gdy kwestionowane przez stronę TAKIE orzeczenie wydało trzech funkcyjnych sędziów tego samego Wydziału (np. przewodniczący Wydziału, zastępca przewodniczącego i sędzia-wizytator).
sasanka