Trybunał Konstytucyjny rozdaje karty.


Po ostatnich dwóch wyrokach Trybunału Konstytucyjnego wiem jedno. Mamy bez wątpienia trzech prawidłowo wybranych sędziów Trybunału Konstytucyjnego, którzy nie mogą jednak pełnić swoich funkcji, gdyż nie zostali zaprzysiężeni. Wiele osób podkreśla, że tylko Prezydent może uzdrowić sytuację wokół Trybunału Konstytucyjnego, gdyż od jego decyzji zależy to czy wybrani sędziowie będą mogli pełnić swoje funkcje. W mojej jednak ocenie, z uwagi na to, że władze wykonawcza i ustawodawcza wyzbyły się wszystkich środków perswazji, to Trybunał Konstytucyjny będzie rozdawał karty. Uzasadnienie tego stanowiska jest bardzo proste.


Trybunał Konstytucyjny poza sporem

Wiele się pisze o tym, że Trybunał Konstytucyjny jest uczestnikiem sporu. W mojej ocenie, taki punkt wiedzenia został – i to nieudolnie – narzucony przez władzę ustawodawczą oraz, choć w mniejszym stopniu, władzę wykonawczą. Dwa ostatnie wyroki Trybunału Konstytucyjnego świadczą o tym, że Trybunał, który jest merytoryczny, precyzyjny, kompetentny oraz wstrzemięźliwy od emocji do granic wytrzymałości, wyniósł się ponad retorykę zafundowaną przez wspomniane władze. 

Cały spór koncentrował się na Sejmie i Prezydencie Rzeczypospolitej Polskiej. Trybunał Konstytucyjny jedynie czekał i apelował. Zaskakujące jest to, że dzięki swemu wyczekaniu, które było wymuszone koniecznością wyznaczenia rozpraw, Trybunał Konstytucyjny stał się tym podmiotem, na którego decyzje z wypiekami na twarzy będą czekać prawnicy, przedstawiciele władzy ustawodawczej i wykonawczej. Tak się akurat stało, że władze ustawodawcza i wykonawcza w bardzo szybkim tempie wystrzelały się ze swoich pomysłów, z których niemal wszystkie okazały się być bezprawne.

Permanentne tłumaczenie

Doszło do zadziwiającej sytuacji. Otóż ci silniejsi, tj. władza wykonawcza i ustawodawcza zaczęli się tłumaczyć ze swoich decyzji. Coraz dziwniejsze decyzje podejmowane przez Sejm stały się źródłem powszechnej krytyki. To Sejm, a nie Trybunał musiał tłumaczyć czym w istocie są uchwały  Sejmu VIII kadencji uchylające uchwały Sejmu VII kadencji. To Sejm nerwowo reaguje, gdy prawnicy twierdzą, że te uchwały nikogo nie wiążą. Na rozprawie Trybunału Konstytucyjnego przedstawiciel rządu "udowodnił", że publikacje tych uchwał w Monitorze Polskim nie miały żadnej podstawy prawnej. Nawet Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej, po długim milczeniu, postanowił wytłumaczyć przyczyny przyjęcia zaprzysiężenia od osób wybieranych na sędziów przez obecny Sejm. To wszystko odbywało się w czasie, gdy Trybunał Konstytucyjny milczał. Można powiedzieć, że tylko winny się tłumaczy. 

Wreszcie, zaistniała zupełnie absurdalna sytuacja związana z brakiem publikacji wyroku Trybunału Konstytucyjnego. Wbrew pozorom jest to przykład słabości władzy wykonawczej, a nie jej siły. Być może początkowo niektórzy byli pod wrażeniem działania na pograniczu prawa, ale w chwili obecnej taki zabieg nie robi żadnego wrażenia na prawnikach. W dobie mediów, telewizji, czy internetu wyrok Trybunału Konstytucyjnego jest natychmiast upubliczniony. Co więcej, wstrzymanie publikacji wyroku w odczuciu społecznym tylko uwidacznia formalizm i małostkowość władzy wykonawczej. Konsekwencją tego może być i to, że oręż większości sejmowej, tj. zwarty i manipulacyjny przekaz przestanie mieć znaczenie. To się wypali. 

Wszystkie oczy na Trybunał

Po ostatnim zaprzysiężeniu dokonanym wobec Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, to wyłącznie Trybunał Konstytucyjny dzierży środki, które może jeszcze wykorzystać. 

Trybunał Konstytucyjny w majestacie prawa i na oczach całego społeczeństwa orzekał w ramach najbardziej transparentnego postępowania, tj. postępowania przez Trybunałem Konstytucyjnym. Każdy podmiot, w tym Sejm, Prezydent i inne podmioty uprawnione, miały możliwość wypowiedzenia się przed Trybunałem Konstytucyjnym. Każdy podmiot mógł złożyć stanowisko na piśmie. Żadne pismo nie zostało odrzucone. W trakcie rozprawy żaden głos nie został pominięty. Żadna wypowiedź nie została przerwana. Wszyscy uczestnicy rozprawy wypowiadali się w sposób adekwatny do miejsca w jakim się znaleźli i na "warunkach" Trybunału Konstytucyjnego.  

Społeczeństwo miało możliwość zaobserwować opanowanie sędziów Trybunału Konstytucyjnego. Społeczeństwo widziało, jak przedstawiciel Sejmu przemycał do swojej argumentacji niemerytoryczne wycieczki, które sam nazywał zagadnieniami poruszanymi na marginesie sprawy zawisłej przed Trybunałem Konstytucyjnym. Nawet wtedy sędziowie Trybunału zachowali spokój i nie oponowali. 

Świat prawniczy oraz społeczeństwo widziało, jak byli przygotowani do rozprawy wszyscy uczestnicy postępowania. Choć tym razem nie było przedstawiciela rządu, to ponownie pojawił się reprezentant Sejmu. Co ciekawe, i on był na swój sposób przygotowany. To nie jest tak, że zaliczył tzw. wpadkę nie wiedząc o tym, że żaden przepis prawa nie reguluje kadencyjności prezesa Trybunału Konstytucyjnego. To był przykład czegoś zupełnie innego. Po raz drugi okazało się, że organ państwa działał bez podstawy prawnej i uczynił z tego oręż walki z władzą sądowniczą. Co więcej, okazało się, że brak podstawy prawnej nie stanowi dla Sejmu najmniejszego problemu. Trybunał Konstytucyjny pokazał natomiast, że Jego siła tkwi właśnie w tym, że w sposób kompetentny i w odpowiednim czasie podejmuje swoje decyzje, które zawsze są zgodnie z prawem. 

Siła Trybunału

W ostatnim czasie mówi się wyłącznie o tym, że Trybunał Konstytucyjny zostanie zmarginalizowany. Podkreśla się również, że Trybunał, jak papież nie ma swojego wojska. Nie ma to jednak najmniejszego znaczenia. 

Siłą Trybunału nie jest wojsko, ani służby porządkowe. Powiem nawet, że siłą Trybunału nie jest autorytet, jako taki, który przecież jest wypadkową pewnych czynników. 

Siłą Trybunału jest kompetencja, opanowanie, stonowanie oraz monopol na merytoryczne rozstrzyganie wątpliwości natury konstytucyjnej. Trybunał nie musi do tego przekonywać, bo każdy o tym wie. Natomiast to władze wykonawcza i ustawodawcza ustawiają się po tej stronie, która próbuje w przedziwny sposób, tj. pozbawiony meritum, zakwestionować orzeczenia Trybunału. Dochodzi wręcz do śmieszności. Jak bowiem inaczej zrozumieć zapewnienie przedstawiciela Sejmu, że honoruje się wyroki Trybunału, by zaraz potem stwierdzić, że wyrok jest tylko opinią albo, że nie ma on znaczenia dla obecnej sytuacji.

Wreszcie, zupełnie pomija się i to, że wyroki Trybunału Konstytucyjnego będą honorowane przez sądy powszechne. W tym wypadku nie tylko chodzi o autorytet Trybunału, ale o podstawę prawną takiego uznania. Wszystko wskazuje na to, że władze wykonawcza i ustawodawca całkowicie tę kwestię pomijają. Poza tym, warto pamiętać, że również sądy powszechne są związane tylko ustawą i Konstytucją. W indywidualnych sprawach nie mogą stosować przepisu, który jest niekonstytucyjny. To zdaje się umyka władzy ustawodawczej i wykonawczej. 

Wszystko na stół

Zarówno Prezydent, jak i Sejm już nie mają więcej środków perswazji. Można powiedzieć, że odtrąbili już swoje zwycięstwo. Trzeba jednak odnotować, że nastąpiło to przy całkowitym milczeniu Trybunału Konstytucyjnego, który dał w ten sposób wyraźny sygnał, że nie jest uczestnikiem sporu. 

Jednakże Trybunał nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. To prezes Trybunału będzie decydował o tym, czy nowi sędziowie będą w ogóle orzekać. Być może Trybunał będzie rozważał wydanie postanowienia o wygaśnięciu mandatu sędziów wybranych niekonstytucyjnie. 

Wreszcie, z punktu wiedzenia Trybunału wcale nie musi być problemem to, że będzie funkcjonował w okrojonym składzie. Zawsze może być tak, że te najważniejsze skargi będą kierowane na rozprawę poza kolejnością. Może będą opóźnienia, ale Trybunał będzie działał i podejmował decyzje w najważniejszych sprawach. 

P.s.
Po wyroku Trybunału Konstytucyjnego wiem jedno. W taki właśnie sposób, tj. w bólach, w ogniu krytyki, przy próbie marginalizacji, a zwłaszcza w czasie drogi do unicestwienia, wzmacnia się autorytet Trybunału Konstytucyjnego. Być może istnienie Trybunału Konstytucyjnego w obecnym kształcie jest przesądzone. Z drugiej jednak strony nie było dotąd takiej sytuacji, aby tylu ludzi nie tylko interesowało się tą instytucją, ale nawet było gotowych protestować w jej obronie. To głód sprawiedliwości i potrzeba instytucji, która stanowi merytoryczny korpus państwa prawa. To ma wielkie znaczenie. Nie można tego zmarnować. 

44 komentarze:

  1. miłe to co p. Sędzia pisze, ale niestety zbyt idealistyczne. Możliwy scenariusz, brak publikacji obu wyroków, potem uznanie, że kadencje prezesa i zastępcy wygasły, a następnie powołanie kolejnych sędziów. Potem będzie ingerencja w kodeks wyborczy, a Trybunał nie będzie miał możliwości orzekania, potem wygra się wybory na zmanipulowanym prawie wyborczym, a potem będzie większość konstytucyjna i będzie nowa konstytucja odpowiednia. Kto by tam tę nową poddawał pod głosowanie referendum. Dobro narodu przeważy, obym się mylił.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mimo wszystko trzeba do tego podchodzić optymistycznie. Przynajmniej teraz.

      Usuń
  2. Mnie zastanawia Pana stwierdzenie dotyczące braku publikacji wyroku i powszechności jego znajomości.

    Powszechne obowiązywanie wyroku TK wymaga jego publikacji w organie urzędowym, w którym akt normatywny był ogłoszony. W omawianym przypadku w Dzienniku Ustaw. Dopiero z dniem publikacji usuwane są z porządku prawnego sprzeczne z Konstytucją przepisy (art. 190 ust. 2 i 3 Konstytucji).

    Sam TK jest związany swoimi wyrokami z chwilą ich ogłoszenia (art. 332 § 1 kpc w związku z art. 74 ustawy o TK).

    Jak z tego wynika, ani Sejm, ani Prezydent RP nie muszą stosować się do wyroku bo ten nie wiąże ich z powodu braku publikacji.

    Pytanie jest inne. Czy na tej samej zasadzie odpowiedniego stosowania przepisów kpc, TK może wystąpić z wnioskiem do komornika o doprowadzenia do przymusowego wykonania wyroku - publikacji go w Dzienniku Ustaw?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obawiam się, że ogłoszenie w Dzienniku Ustaw należałoby potraktować jako czynność, której nikt poza rządem wykonać nie może, przez co doprowadzenie do publikacji wyroku musiałoby nastąpić w trybie art. 1050 kpc - poprzez nakładanie grzywny na prezesa rady ministrów...

      Usuń
    2. A czy nie może tu wchodzić w grę skarga na bezczynność organu?
      sasanka

      Usuń
  3. @Bartoszcze. Mniejsza o to czy przy pomocy grzywien czy w inny sposób. Ale czy to jest w ogóle dopuszczalne? A jeżeli tak to czy TK ma legitymację do wystąpienia do komornika czy powinien to zrobić ktoś inny?

    Z drugiej strony dochodzimy znowu do tego, ze publikacja jest konstytucyjnym obowiązkiem właściwego organu (wynika wprost z art. 190 ust. 2 Konstytucji) i tu rodzi się wątpliwość czy możliwe jest stosowanie w związku z tym imperium wynikającego z kpc? Kto ewentualnie wystawia tytuł wykonawczy? Skoro okazało się że TK może stosować postanowienie zabezpieczeniu to czemu nie mogło by iść dalej.

    OdpowiedzUsuń
  4. Pomysły ciekawe. Jednak myślę, że TK nie ma żądania publikacji. Najważniejsze jednak jest to, że przecież rozprawiamy o organach jednego podmiotu, tj. Państwa, które w obrocie cywilnym występuje, jako Skarb Państwa.
    Co innego niedopełnienie obowiązku. Sugestia, aby iść tą drogą wypłynęła już z ust Prof. Stępnia.
    Warto też dodać, że wyrok został już wydany i niemal każdy o nim wie. Oznacza to, że obalone zostało domniemanie konstytucyjności i to pomimo tego, że sam wyrok nie został jeszcze opublikowany w dzienniku urzędowym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moim zdaniem najśmieszniejsze w sprawie jest to, że brak ogłoszenia wyroku z 03.12 formalnie powoduje, że nie wchodzi w życie orzeczenie stwierdzające niekonstytucyjność przepisu w oparciu o który wybrano dwóch sędziów niezaprzysiężonych, a więc - formalnie - mamy 15 sędziów Trybunału, w tym 5 niezaprzysiężonych, oraz 5 zaprzysiężonych nie-wiadomo-kogo.
      A co do samej ścieżki egzekucyjnej - nie próbowałem rozstrzygać czy ona jest dopuszczalna, tylko (przy założeniu jej dopuszczalności) wskazywałem, że dostępne środki egzekucyjne nie wydają się skuteczne w analizowanej sytuacji.

      Usuń
    2. to wiemy, ale chodzi o falandyzację prawa, czyli doprowadzenie do stanu niby zgodnego z prawem, przecież obecnym władzom ustawodawczej i wykonawczej nie chodzi o prawo, tylko o "sprawiedliwość" a dobro narodu przeważa czytaj około 18% obywateli uprawnionych do głosowania, żądnych zemsty. To co się dzieje jednoznacznie wskazuje na zachwianie Trójpodziału Władzy. Jakie to przykre, że musimy na to patrzeć. Czy da się to w ogóle jeszcze odkręcić. Nowa ewentualna władza ochoczo skorzysta z obecnych "precedensów". Polacy są specyficznie, czuję że może być nawet krwawo.

      Usuń
    3. Po dłuższym zastanowieniu wczoraj doszedłem do wniosku, że legitymacja do wniosku egzekucyjnego przysługuje wnioskodawcy. Skoro TK rozpatruje skargi wyłącznie na podstawie skargi oraz zawsze przed TK występują dwie strony procesu to niewątpliwie postępowanie to ma charakter kontradyktoryjny. Co do tego zresztą doktryna jest zgodna.

      To rozumowanie zaprowadziło mnie jednak w kozi róg w momencie, gdy sprawdziłem dziś rano treść wyroku. Otóż nie ma w nim wzmianki o przekazaniu wyroku do publikacji w Dzienniku Ustaw. Zresztą nie ma jej w żadnym wyroku TK. Gdyby taka wzmianka była, to w tym zakresie, biorąc pod uwagę odesłanie do kpc, raczej nie było by przeszkód do nadania klauzuli i przymusowego wykonania wyroku w tym zakresie.

      Z przepisów ustawy o TK wynika, że powinien on także orzekać np. o kosztach postępowania (art. 73). A skoro orzeka o kosztach, to logicznym jest że musi być możliwość doprowadzenia do przymusowego wyegzekwowania tych kosztów. Nie ma w tej ustawie określonego momentu, w którym postępowanie to się kończy, a odesłanie do całego kpc wskazuje, że postępowanie przed TK jest prowadzone w każdym stadium modelowego procesu cywilnego.

      Tyle moich przemyśleń. Ktoś z Państwa orientuje się czy przekazanie wyroku do publikacji następuje w drodze postanowienia?

      Usuń
  5. Witam wszystkich w dzisiejszym smutnym dniu, kolejnym dniu lekceważenia najważniejszych instytucji.
    Nie jestem prawnikiem ale chciałam podziękować wszystkim. Dzięki temu blogowi, oraz komentarzom, mam już teraz pewność że obecna władza nie "nagina" tylko prawa ale łamie je z absolutną arogancją. Nie dołożę żadnej cegiełki do prawnego rozwiązania tego problemu bo nie posiadam w tej dziedzinie żadnych kompetencji ani wiedzy, ale jako obywatelka tego kraju wiem już co mi pozostało. A dzięki wszystkim państwu dysponuję też merytorycznymi argumentami aby przekonywać wszystkich moich znajomych, którzy nie mają czasu albo po prostu nie chce im się poczytać aby zrozumieli, że dzieje się coś bardzo złego.

    OdpowiedzUsuń
  6. No poprostu cyrk na kółkach :v

    OdpowiedzUsuń
  7. "Prawo nie może stać ponad narodem" powiedział Kornel Morawiecki.
    Taka sytuacja zdaje się mieć miejsce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kornel Morawiecki przyznał, że w całym zamieszaniu wokół Trybunału Konstytucyjnego bardziej przekonują go argumenty rządowe i prezydenckie. - Męczy mnie to wszystko. Trybunał, zamiast być źródłem stabilizacji i ładu, jest źródłem zamętu - powiedział. Przedstawiciel ruchu Kukiz'15 stwierdził, że jeśli TK próbuje pilnować porządku prawnego, to próbuje robić to "nieudolnie, bez perspektywy, w sposób doktrynencki".

      - Czy prawo ma stać nad logiką? Te godzinne uzasadnienia, to się gubi. Normalny człowiek tego nie zrozumie. Prawo, zamiast nas podnosić na wyższy poziom, dzieli nas - argumentował. Zaznaczył jednak, że "nic tragicznego się nie dzieje", więc media powinny "mniej się tym interesować".

      Morawiecki ocenił także, że Trybunał Konstytucyjny się skompromitował. Jego zdaniem trzeba się zastanowić czy mandat sędziego jest ponad wszystko. - Władza sądownicza nie może stawiać się nad innymi władzami. Dziwi mnie, że w tych sędziach nie ma moralnej potrzeby wyjścia z tej sytuacji - stwierdził. - Werdykt demokratyczny był taki, że chcemy zmiany, więc władza sądownicza nie może konserwować tego, co ustanowiła poprzednia klasa polityczna.

      Poniższa wypowiedź pochodzi z portalu internetowego www.onet.pl

      Usuń
    2. Wskazane wypowiedzi są przykładem niezrozumienia istoty problemu oraz braku podstawowej wiedzy o prawie i teorii prawa.

      Usuń
    3. To jest formalistyczne podejście do prawa, typowo prawnicze - mam przepis, obowiązuje mnie, więc go stosuję, dlaczego, w jakim celu i w czyim interesie powstał nie interesuje mnie. Zakładamy racjonalność ustawodawcy, a naród jest suwerenem z którego woli jest stanowione prawo, więc powinniśmy założyć racjonalność narodu. Zatem patrząc na całokształt regulacji prawnych powstałych po 1989 r. należałoby postawić kilka pytań. Dlaczego naród stanowi prawo, w którym nie zapewnia sobie minimum gwarancji do egzystencji np. w postaci wysokości zasiłku pozwalającego na przeżycie na wypadek utraty pracy. Dlaczego naród wydłuża wiek emerytalny, choć sytuacja na rynku pracy 50 plus nie poprawia się, dostęp i jakość usług medycznych także nie? Dlaczego tenże naród skazuje się na emigrację zarobkową w liczbie przekraczającym 2 mln Polaków.
      Cynicznie można by odpowiedzieć, oczywiście w interesie tegoż narodu.
      A przecież decydują za niego demokratycznie wybrani przedstawiciele narodu, którzy z zachowaniem przewidzianej prawem procedury ( konsultacje społeczne, tryb procedowania w postaci czytań ustawy, głosowania) ustanawiają prawo, które tenże naród społecznie nie akceptuje, jak miało to miejsce w odniesieniu do wydłużenia wieku emerytalnego, i to pomimo światłych orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego.
      Czy mamy zatem państwo prawa, prawa które w tak znacznej mierze nie jest akceptowane społecznie?
      Czy 460 posłów gwarantuje, że podejmowane przez nich prawo odzwierciedla wolę 38 mln narodu, a nie poszczególnych grup, które reprezentują?

      Usuń
    4. Proszę określić w jaki sposób można ocenić wolę _całego_ narodu, a nie jego części, choćby i większościowej.

      Usuń
    5. Bardzo prosto. Na przykład poprzez opowiadanie się przez społeczeństwo w referendach, jak jest to dajmy na to w Szwajcarii.
      Poprzez zapewniego jak najbardziej szerokiego spektrum poglądów w TK. Poprzez wybór do TK nie tylko sprawnych warsztatowo prawników, z dorobkiem naukowym, czy orzeczniczym, ale takich których życiorysy wskazują, że działali na rzecz społeczeństwa, udzielali się społecznie i jakich dokonywali życiowych wyborów. Teraz wystarczy nieskazitelny charakter (tj brak skazania za przestępstwo) brak bulwersujących zachowań np. po spożyciu alkoholu. To stanowczo za mało.
      Zmianom powinno ulec również stanowienie prawa, bo ten model się nie sprawdza.

      Usuń
    6. cd. Trzeba także obserwować co dzieje się wokół mnie. Czy ludzie są zadowoleni, ich poziom życia i dobrobyt wzrasta, powstają nowe firmy. Czy przeciwnie ludzie są przygnębieni i smutni bo tracą pracę, firmy upadają. Jakich spraw przybywa w sądzie, jakich przybywa mi klientów. Nie można polegać na samej nazwie "państwo prawa", demokracja. W ustroju totalitarnym nie mówi się głośno, że ktoś jest dyktatorem. W PRL też władza twierdziła, że działa dla dobra narodu.

      Usuń
    7. Trzeba też korzystać z wielu mediów, bo pokazują różny obraz rzeczywistości. Odpowiedź jaka jest wola narodu, dają także wyniki wyborów do Sejmu i Senatu, bo przecież każde ugrupowanie kandydowało z określonym programem. I ten wynik, ten wybór trzeba uszanować.
      Obecne zamieszanie z TK przypomina mi niektóre sprawy w sądzie. W niektórych sprawach łamana jest procedura a zapada wyrok budzący poczucie społecznej sprawiedliwości u strony.
      Na przeciwnym biegunie jest sytuacja, gdzie wszystko toczy się zgodnie z procedurą, a następnie wydany wyrok nie spotyka się z akceptacją stron.
      Nie oznacza to bynajmniej, że jestem zwolennikiem łamania procedury.
      Ale w moim odczuciu postrzeganie prawa w odniesieniu do danego postu i zamieszczonych do niego komentarzy okazało się zbyt jednostronne. A czy 10 tys. lub nawet 50 tys. osób protestujących w ramach KOD, rzeczywiście wyraża wolę głodu demokracji, i jest miarodajna dla oceny, że łamana jest demokracja, pozostawiam ocenie każdego czytelnika bloga.

      Usuń
    8. Są sytuacje, w których narusza się procedurę, ale albo nie robi się tego celowowo albo z ryzykiem negatywnych konsekwencji np. w postaci unieważnienia orzeczenia. Co do TK mamy sytuację celowego i rażącego łamania Konstytucji przez władzę wykonawczą i ustawodawczą aby zmarginalizować TK. Na tym polega różnica.

      Usuń
    9. Jeżeli z ryzykiem negatywnych konsekwencji łamana jest procedura postępowania sądowego, to jest to dowód na to, że jest ona łamana celowo (znam negatywne konsekwencje łamania procedury, ale spodziewam się że ich uniknę).
      Naruszenia przepisów dot. TK są w pierwszej kolejności związane z próbą wybrnięcia z sytuacji niezgodnego z prawem wyboru "zapasowych" sędziów TK przez Sejm VII kadencji i dążeniem do odpolitycznienia składu TK,a więc zapewnienia w miarę bezstronnych orzeczeń - w którym to dążeniu nie można się dopatrzyć czegoś negatywnego. Procedowanie zgodnie z prawem dla wyjaśnienia/usunięcia skutków dodatkowego wyboru wymagałoby czasu, podczas gdy w tym samym czasie byłyby podejmowane orzeczenia TK z sędziami wybranymi przez Sejm VII kadencji. A gdzie tu marginalizacja TK?

      Usuń
    10. Nie, procedura nie jest łamana celowo. Pisząc, że z ryzykiem łamania, to nie to samo co celowo. Bardzo często są sytuacje, w których są różne i to skrajnie odmienne poglądy na dane zagadnienie np. prekluzja dowodowa albo pominięcie dowodu z opinii biegłego. Sąd pominie dowodów będąc przekonanym, że robi dobrze, a później sąd wyższej instancji oceni to inaczej. O to chodziło.
      Ja już wszystko właściwie o TK napisałem. Nie mam zamiaru nikogo przekonywać czy agitować. Bo i tak się nie da. Dla prawników wszystko jest oczywiste. Pan Prezydent narusza Konstytucję odmawiając zaprzysięźenia 3 sędziów. Sejm wymyśla sobie absurdalne koncepcje pseudoprawne, aby potem się na nie równie absurdalnie powoływać. Władza wykonawcza utrudnia publikację wyroku TK i w tym czasie dyskredytuje Trybunał oraz przygotowuje ustawę o TK która de facto "zabija" Trybunał.
      Jakie dla mnie, jako osoby która nie jest politykiem, ma znaczenie to że dwóch sędziów było przez 7Sejm wybranych nieprawidłowo? Mnie od samego początku, proszę zwrócić uwagę na moje wcześniejsze posty,interesuje tylko 3 prawidłowo wybranych. Interesuje mnie poszanowanie prawa i Konstytucji. Bez tego zginiemy wszyscy. Bez wyjątku.

      Usuń
    11. /Bardzo prosto. Na przykład poprzez opowiadanie się przez społeczeństwo w referendach, jak jest to dajmy na to w Szwajcarii./

      To jest dowód na niezrozumienie pytania. Nie pytałem, jak zapytać naród o zdanie, tylko jak ustalić wolę całego narodu. Jeżeli zdania w narodzie są podzielone, to nie istnieje wola narodu, a co najwyżej wola jakiejś większościowej części narodu - a więc rzekoma "wola narodu" jest wolą grup, które zyskały większość, czyli dokładnie tak jak dzisiaj.

      Więc usłyszymy jakiś sposób ustalenia rzeczywistej woli CAŁEGO narodu?

      Usuń
    12. Przedstawia Pan sofistyczne podejście do tematu.Zostało to przeze mnie zauważone, ale w odpowiedzi pominięte. Gdyż tak postawione pytanie uniemożliwiałoby dyskusję. Odpowiedź uzyskana w referendum nie byłaby tym samym co obecny sposób procedowania, gdyż obejmuje wypowiedź zainteresowanego (narodu) udzieloną bezpośrednio, a nie pośrednio poprzez przedstawicieli.
      Natomiast nie jest moim zamiarem toczenie sofistycznych dyskusji, bo niczemu ono nie służą.

      Usuń
    13. ad Autor bloga wypowiedź 20.12. 20:05

      Jak to nie interesuje Pana, obywatela tego kraju, sędziego, czy TK będzie orzekał w składzie wybranym zgodnie z prawem czy nie?
      Czyli jedne uchybienia i naruszenia prawa tak, inne nie? Jakie zatem kryteria dla dozwolonego naruszenia prawa w odniesieniu do TK Pan przyjmuje?

      Usuń
    14. /Zostało to przeze mnie zauważone, ale w odpowiedzi pominięte. Gdyż tak postawione pytanie uniemożliwiałoby dyskusję./

      Zawsze mnie bardzo bawi, kiedy po wytknięciu komuś fundamentalnej sprzeczności w jego punkcie wyjścia, ten ktoś oświadcza, że pominiemy tę sprzeczność bo uniemożliwia ona dyskusję :D

      Usuń
    15. @Anonimowy21 grudnia 2015 01:27
      Chyba jakieś nieporozumienie. Od listopada piszę na temat TK, co świadczy o tym, że mi zależy na tym, aby TK był prawidłowo obsadzony.
      Napisane słowa wynikały stąd, że nie jest moim zadaniem ciągłe rozwodzenie się na temat tego "dlaczego" 2 sędziów było wybranych nieprawidłowo przez Sejm 7 kadencji. To pozostawiam politykom. Skoro TK uznał, że byli wybrani nieprawidłowo to temat jest zamknięty. Mnie cały czas interesowało to, aby 3 sędziów prawidłowo wybranych mogło orzekać.

      Usuń
  8. Uzupełniając poprzedni wpis: ius est ars boni et aequi.

    OdpowiedzUsuń
  9. a jednak Prezes JK powiedział, że nie można opublikować takiego wyroku... Co dalej? strach się bać.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ius est ars boni et aequi.
    Prawo to sztuka stosowania tego, co dobre i słuszne. Czyli tworzenie i stosowanie prawa wymaga odróżniania dobra i zła, kierowanie się zasadą dobra i słuszności. Takie rozumienie prawa sięga rzymskich tradycji i nastawione jest na budowanie wspólnoty, poczucia słuszności, współodpowiedzialności, dobroci i dobrej jakości życia dla wszystkich, a nie jedynie dla wybranych, którzy tworząc prawo, sami ustawiają się poza jego zasięgiem. Tak tworzone i stosowane prawo jest miarą i praworządności i demokracji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. czyli dobro i sprawiedliwość dla PIS, reszta to obywatele gorszego sortu, czytaj pozostałe 82% społeczeństwa. Czysta demagogia i sofistyka, ale to ich zaprowadzi do TS i inne właściwe organy.

      Usuń
    2. Przeciwnie, dobro i sprawiedliwość dla wszystkich. Nie przeciwko instrumentalnemu traktowaniu prawa i tylko jako przepisu. Zgodnie z przytoczoną zasadą Międzynarodowy TS orzeka właśnie m.in. zgodnie z zasadami słuszności.

      Usuń
    3. Nie mylmy pojęć. Czym innym jest interpretacja prawa przy uwzględnieniu klauzul generalnych, jak np. zasada słuszności, czy dobre obyczaje (co zresztą ma wielokrotnie miejsce) a czym innym jest ignorowanie prawa i twierdzenie, że można zmieniać istniejące prawo łamiąc prawo, reguły i zasady prawa. To dwa różne zagadnienia. Idąc dalej, instytucje państwowe nie mogą naruszać prawa przy tworzeniu prawa, gdyż mogą działać tylko w granicach prawa. Tak samo, jak sądy nie mogą naruszać prawa przy jego stosowaniu. To jest istota praworządności. Po przeciwnym biegunie jest rewolucja albo zamach stanu.

      Usuń
  11. Z art. 190.2 Konstytucji wynika, że wyrok TK wchodzi w życie z chwilą "ogłoszenia", a nie "publikacji" ani "promulgacji". Pierwszorazowe ogłoszenie nastąpiło na rozprawie (również kpc posługuje się terminem "ogłoszenie" w odniesieniu do ogłoszenia przez Sąd na rozprawie lub posiedzeniu), transmitowanej przez TK w internecie, a przez to publicznie dostępnej. Art. 190.2 stanowi o kolejnym, drugorazowym ogłoszeniu przez władzę wykonawczą. Konstytucja stanowi nadto o trójpodziale władzy i zakłada się, że należy ją interpretować zgodnie z zasadami logiki i racjonalnego prawodawcy, aby nie popadać w wewnętrzną sprzeczność. Sędziowie TK podlegają tylko Konstytucji, a nie Konstytucji i ustawom. Skąd więc pomysły, aby na datę wejścia w życie wyroku TK miała mieć wpływ decyzja lub możliwości techniczne (np. kryzys, brak prądu itp.) władzy wykonawczej albo aby na możliwości rozpoczęcia orzekania przez sędziego wybranego przez Sejm miała mieć wpływ władza wykonawcza w postaci Prezydenta? Poza tym ew. publikacja w Dz.U. jest - zdaje się - dla obywatela, a nie dla Państwa, zatem czy słuszny jest wniosek, że nawet przed publikacją wyrok obowiązuje przynajmniej wszystkie organy państwa, w imieniu którego wyrok wydano?
    Co do dyskusji o składzie TK - oprócz argumentów o ostateczności wyroków i braku kompetencji do ich wzruszania dodam kolejne: 1/ odesłanie do kpc dotyczy tylko trybu postępowania, a nie ważności lub nieważności orzeczeń 2/ odesłanie jest "odpowiednie", a nie "wprost" i nie może być niezgodne z przepisem o ostateczności orzeczeń TK; idąc tą drogą możnaby również kwestionować wyroki SN.
    I jeszcze jedno: czy Waszym zdaniem zgodny z Konstytucją (zasadą sprawiedliwości społecznej) są przepisy Ordynacji wyborczej w zakresie, w jakim pozwalają formacji politycznej, która w wyborach uzyskała około 1/3 głosów (38%)- obsadzić większość miejsc w Parlamencie? Nie mam na myśli samej zasady wyborów nieproporcjonalnych, ale taką nieproporcjonalność, która prowadzi do tego, że znaczna mniejszość rządzi większością i demoluje struktury Państwa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. /Z art. 190.2 Konstytucji wynika, że wyrok TK wchodzi w życie z chwilą "ogłoszenia"/

      To akurat wynika z art. 190 ust. 3, natomiast ust. 2 w zestawieniu z ust. 3 sugeruje, że prawodawcy chodziło właśnie o ogłoszenie w rozumieniu "promulgacja", co zresztą jest niezbędne dla zachowania spójności z art. 88.

      Usuń
  12. Art. 88 stanowi o ogłaszaniu ustaw, rozporządzeń i aktów prawa miejscowego. Do której grupy z ww. należą orzeczenia TK? Czy Konstytucję należy interpretować pro-demokratycznie czy pro-autokratycznie i czy wejście w życie wyroku TK może zależeć od okoliczności zależnych wyłącznie od woli władzy wykonawczej, reprezentującej większość parlamentarną, acz mniejszość społeczeństwa (z uwagi na nieproporcjonalną ordynację wyborczą) ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Konstytucję, jak każdy akt prawny, należy interpretować w sposób spójny. Nie jest spójną interpretacja, iż w jednym ustępie prawodawca operuje słowem "ogłoszenie" odmiennie niż w ustępie kolejnym i reszcie Konstytucji. Ponadto orzeczenia Trybunału najczęściej dotyczą kwestii "czy dany akt prawny jest zgodny z...", a więc są równoważne zmianie aktu prawnego - i z tej racji zasadną jest interpretacja, że jeśli warunkiem wejścia przepisu prawa w życie jest jego ogłoszenie w dzienniku urzędowym, to i utrata mocy przepisu prawa powinna następować wskutek jego ogłoszenia. Taka jest zresztą logika art. 190 ust. 2 (ogłoszenie wyroku w taki sam sposób jak aktu, którego wyrok dotyczy).

      Usuń
  13. O wejściu przepisu prawa w życie decyduje władza ustawodawcza i wykonawcza. Trudno, aby te dwie władze miały decydować o wejściu w życie orzeczenia sądowego. Orzeczenie TK nie "uchyla" przepisu, nie usuwa go z systemu prawa, lecz "jedynie" (i "aż") stwierdza - z powagą rzeczy osądzonej - że jest on niezgodny z przepisem wyższego rzędu, wskutek czego sądy powszechne są tym stwierdzeniem związane i nie mogą tej kwestii badać samodzielnie, z czego z kolei wynika - że w miejsce przepisu niezgodnego z Konstytucją mają obowiązek zastosować inny przepis (Konstytucji). Jest to przecież przyczyną odraczania wejscia w życie wyroków przez sam TK - aby dać czas ustawodawcy na zmianę kwestionowanego przepisu przepisem lepszym jakościowo.
    Już obecnie Sąd Pracy nie mógłby ignorować istnienia dwóch ostatnich wyroków TK (pomimo braku publikacji), gdyby kandydaci na sędziów TK domagali się ustalenia istnienia stosunku pracy. Również prokuratura nie mogłaby ignorować tych wyroków, gdyby wniesiono sprawę o mobbing (niedopuszczanie do wykonywania pracy - niedopuszczanie do orzekania).
    Owszem, wyrok TK "powinien" być opublikowany w dzienniku urzędowym. Ale jeśli nie jest, w szczególności nie na skutek klęski żywiołowej, lecz na skutek zaniechania władzy wykonawczej - to czy to pozbawia go mocy?
    Czy zadaniem TK jest kontrolowanie (w ograniczonym zakresie) władzy ustawodawczej (i częściowo wykonawczej) - czy na odwrót?
    Czy jeśli władza ustawodawcza i wykonawcza wyda ustawę z 1-dniowym (lub nawet 14-dniowym) vacatio legis, odsyłającą wszystkich sędziów TK na zasłużone emerytury (lub w stan spoczynku) i powołującą nowych sędziów (imiennie lub wskazując zasady), ewentualnie wprowadzającą zasadę rozpoznawania spraw dotyczących ustawy o TK w 15-osobowym składzie, to czy Trybunał w dotychczasowym składzie będzie w stanie orzec w przedmiocie jej zgodności z Konstytucją, czy też nie - skoro ma obowiązek zawiadamiać Sejm o rozprawach z 14 dniowym wyprzedzeniem?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. /Trudno, aby te dwie władze miały decydować o wejściu w życie orzeczenia sądowego. /

      Oczywiście pomijając kwestię, że to ostatecznie prawodawca określa kwestię skutków orzeczeń sądowych?

      Na dziś mamy szykowany kolejny zamach na Trybunał.Jak się Trybunał przed nim obroni - trudno zgadnąć. Prawo jest tworzone przy założeniu pewnego minimum szacunku dla niego, inaczej mogłoby go nie być, dlatego nie wyposażono Trybunału w uprawnienie do samodzielnego kierowania orzeczenia do druku (nie chce mi się szukać po konstytucjach innych państw jak tam jest to rozwiązane). Nikt nie podejrzewał bowiem takiej pogardy dla konstytucji, na jaką nawet komunistyczne władze się nie poważyły.

      Usuń
    2. Co do szacunku władz komunistycznych do konstytucji to polecam lekturę wyroku TK z 16.03.2011, 11/2/A/2011.Przepisy stanu wojennego też było prawem.

      Usuń
  14. Pytania odnośnie przepisów przejściowych projektu poselskiego z dnia 15.12.2015r.:
    1. o co chodzi w art. 2 projektu w zakresie jakim ten stanowi, iż "postępowanie wszczyna się na nowo"? Z uzasadnienia wynika, iż jest to "cofnięcie procedowania". Czy poeta ma na myśli zniesienie dotychczasowego postępowania i rozpoznanie sprawy na nowo (jak przy uchyleniu z powodu nieważności w kpc) czy umorzenie postępowania w sprawie i nałożenie na wnioskodawcę wymogu ponownego złożenia wniosku, skoro postępowanie wszczyna się na nowo.
    2. art 3 projektu "Jeżeli przed wejściem w życie ustawy orzeczono o rozstrzygnięciu sprawy na posiedzeniu niejawnym sprawę rozpoznaje się na rozprawie, jeżeli uczestnik postępowania złożył o to wniosek w terminie 14 dni od dnia wejścia w życie ustawy." Coś mi to wygląda na wznowienie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 1. Zniesienie.
      2. Nie. To oznacza, że jeśli skład postanowił wcześniej, że rozpoznaniu sprawę na posiedzeniu niejawnym, po wejściu w życie nowelizacji będzie musiał ją skierować na rozprawę, jeżeli zażąda tego skarżący. Dotyczy to oczywiście wyłącznie spraw, w których nie wydano jeszcze orzeczenia co do istoty. Z drugiej strony, co za różnica, skoro i tak postępowanie trzeba prowadzić od nowa wobec konieczności zmiany składu na pełny...

      Usuń

Blog działa na zasadzie non-profit. Komentarze nie mogą zawierać kryptoreklamy, w tym linków odsyłających do stron internetowych, czy też podmiotów proponujących jakiekolwiek usługi, czy też sprzedaż jakichkolwiek towarów. Z uwagi na częste ignorowanie powyższego zakazu, ewentualne umieszczenie zakazanych treści wiąże się z jednoczesną zgodą na ponoszenie opłaty w kwocie 99 zł za każdy dzień istnienia takich treści w komentarzach.