Wprost nie mogłem uwierzyć, gdy pewnego pięknego dnia otrzymałem od banku wiadomość tekstową o następującej treści: "Pokochaj lekkość zakupów z kredytem odnawialnym w promocji. Dowiedz się więcej [...]". Spodobał mi się ten tekst, ale nie kliknąłem w załączony link. Dlaczego ?
Nie ma niczego za darmo
Ludzie wiedzą, że nie ma niczego za darmo. Wiedzą, że reklama jest dźwignią handlu. Z kolei zabawna, śmieszna reklama może zdziałać cudza. Jeśli na produkt i reklamę trafi osoba, która akurat bardzo potrzebuje dany produkt, to sukces murowany.
Wówczas nie ma znaczenia to, że trzeba ponieś jakieś koszty, zwłaszcza jeśli będzie można je rozłożyć w czasie. Nie ma też znaczenia to, że prędzej, niż później okaże się, iż nie sposób udźwignąć ciężaru kredytu.
Wiedzą co Tobie potrzeba
Ludzie wiedzą, że wiele rzeczy w ogóle im nie potrzeba. Wiedzą, że reklama to tylko kreacja potrzeb. Jeśli jednak okaże się, że np. inni już to mają, to dlaczego sobie tego odmawiać. Dlaczego godzić się na takie cierpienie i akceptować tę niesprawiedliwą sytuację, że inni mają, a ja nie.
Wtedy nie ma takiej siły, która powstrzyma od wzięcia kredytu. Nie ma nawet znaczenia to, że brakuje pieniędzy. Przecież można poczuć się lekko kupując na kredyt.
Nie każdy się oprze
Niezwykle łatwo jest osądzać tych, którzy wpadli w spiralę zadłużenia zaciągając kredyt np. na telewizor. Bardzo łatwo jest również uznać, że osoba, która kupuje materac za 3000 zł albo zestaw cudownych garnków za 8000 zł jest po prostu łatwowierna.
Rzeczywistość jest inna. Manipulacja, socjotechnika czy psychologia są na usługach reklamy. Ilu ludzi jest w stanie się oprzeć reklamie, gdy znajduje się w sytuacji bez wyjścia albo gdy jest osobą podatną na takie frazesy ? Ilu jest wyrafinowanych cwaniaków, a ilu rzeczywiście nabitych w przysłowiową butelkę ?
Kredytodawca jest istotnym ogniwem
Brakuje tutaj jednak bardzo ważnego elementu, tj. kredytodawcy albo pożyczkodawcy, który niekiedy pośrednio w tym wszystkim uczestniczy, skoro nie dokonuje właściwej weryfikacji zdolności kredytowej danego podmiotu. Dawno pojawiły się kredyty na wczasy, kredyty na prezenty pod choinkę, kredyty na spłatę podatku, kredyty na telewizor itp. Wszystkie są od ręki, od zaraz, za 0%.
Dlaczego rezygnować z marzeń, skoro są na wyciągniecie ręki. Jak wielu marzyło i nic z tego nie wyszło. Jak w znanej reklamie. Powołali do życia muzeum niespełnionych marzeń. Szkoda, że nie wspomniano o muzeach upadłych dłużników.
Dowiedziałem się więcej
Po napisaniu powyższego tekstu postanowiłem sprawdzić i kliknąłem w załączony link, aby dowiedzieć się więcej. Nie chciałem żyć dłużej w nieświadomości, choć powinienem. Jednakże czego się nie robi dla dobra ludzkości.
Jednym kliknięciem przeniosłem się na stronę banku gdzie napisano, że:
"Pokochaj zakupy z kredytem odnawialnym! Poczuj się swobodnie podczas codziennych zakupów. Weź kredyt odnawialny i skorzystaj z wyjątkowej promocji. Teraz kredyt na atrakcyjnych promocyjnych warunkach: Oprocentowanie 0% przez 90 dni (nominalne w skali roku) oraz prowizja 0% za udzielenie kredytu".
A jednak pięknie. Wszystko za darmo. Czy jak zwrócę kwotę w ciągu 89 dni, to coś zapłacę ? Chyba nie. Trzeba jednak poczytać dalej, bo zostało wyraźnie zaznaczone, że: "odsetki naliczane są tylko od wykorzystanej kwoty kredytu". Ale jakie odsetki, skoro przez 90 dni nie ma odsetek.
Trzeba jednak wejść w regulamin. Tam się okazuje, że produkt nieco inaczej się nazywa, tj.: "Kredyt odnawialny 90 dni z oprocentowaniem nominalnym 0% i bez prowizji, z ubezpieczeniem spłaty kredytu odnawialnego". Co za ubezpieczenie ?
Żeby nie było wątpliwości podany został przykład:
"Kwota kredytu 7700 PLN, czas obowiązywania umowy 12 miesięcy, roczne oprocentowanie nominalne 11,99% (na które składa się oprocentowanie 0% z okresu 3 miesięcy od dnia uruchomienia kredytu odnawialnego i 11,99 z okresu 9 miesięcy od dnia zakończenia 3 miesięcznego okresu od dnia uruchomienia kredytu odnawialnego), prowizja za udzielenie kredytu 0% od kwoty kredytu, rzeczywista roczna stopa oprocentowania 16,01%, całkowita kwota kredytu 7402,57 PLN, całkowita kwota do zapłaty przez kredytobiorcę 8622,22 PLN."
Oznacza to, że oprocentowania nie ma, choć jest i to prawie 12% w skali roku. Prowizji też nie ma, choć jest ubezpieczenie. Myślę, że lekko to się poczuł ten który kupował, ale bez takiego kredytu, który może jest lepki, ale nie lekki.
Sądy nie przeminą
Zaprezentowany przykład jest niczym wobec pomysłów innych podmiotów, w tym banków. Czy to, że są regulaminy, pouczenia małym druczkiem wystarczy do uznania, że wszystko było w porządku ? Jedno jest pewne, im więcej będzie takich "pięknych" sloganów i im więcej będzie ludzi liczących na to, że można coś uzyskać za nic, tym więcej sądy będą miały pracy.
W takich chwilach przyznaję, że RRSO ma jakiś sens.
OdpowiedzUsuńA banki to nie ryzykują udzielając kredytów osobom niewypłacalnym? Jaką mają gwarancję, że odzyskają pożyczone pieniądze, nie mówiąc już o odsetkach i prowizji?
OdpowiedzUsuńNiech nie ryzykują.
UsuńNo tak, niech nie ryzykują. Ale to robią. Tak jakby nikt tego nie kontrolował. Można odnieść wrażenie, że pracownicy banków są nagradzani za udzielenie kredytu każdemu kto tylko się po to zgłosi. A nie ma żadnych sankcji za udzielenie nietrafionego kredytu.
UsuńPracownicy banków zwykle są nagradzani za ilość udzielonych kredytów, a nieraz mogą stracić pracę za to że ich nie udzielą wystarczająco dużo. Odzyskuje kto inny...
UsuńUmowa kredytu powinna być zawierana według standardowej treści ustawowej. Dodatkowe ustalenia stron mają być zapisane czcionką rozmiaru 12 na kartce A4 bez odesłań (wtedy każdy przeczyta). Interpretowane mają być zgodnie z odbiorem reklamy przez grupę docelową. I byłby spokój.
OdpowiedzUsuńA jeśli strony chcą poczynić ustalenia indywidualnie uzgodnione, które nie zmieszczą się na jednej kartce A4 zapisanej pismem o rozmiarze czcionki 12? Lub zamiast umowy kredytu (która jak rozumiem miałaby być dokładnie regulowana) zawrą nienazwaną umowę quasi-kredytu, nie zawierającą tych regulacji? Zabroni Pan? A gdzie swoboda zawierania umów o skutkach obligacyjnych?
UsuńI w końcu - co oznacza "bez odesłań"? Zakaz używania wzorców umów? Bank ma indywidualnie opracowywać każdą jedną umowę?
Nie wylewajmy dziecka z kąpielą. Ja rozumiem, że ochrona kredytobiorcy, ale rozwalenie dla ochrony kredytobiorcy całych podwalin prawa zobowiązań to lekka przesada.
Nawet jak treść jest standardowa bez odesłań, to nadal konsumenci mogą nie rozumieć pewnych rzeczy.
UsuńPrzykład mamy obecnie dyskutowany w wielu mediach. Chodzi mi o LIBOR ujemny i marżę bankowa przy obliczaniu zmiennej stopy oprocentowania. Niektórym klientom po dodaniu marży do LIBORu wychodzi oprocentowanie ujemne i nie potrafią zrozumieć, że z samego odpłatnego charakteru umowy kredytu wynika, że oprocentowanie ujemne jest niedopuszczalne. Ba, nawet zerowe jest niemożliwe.
Możliwe, możliwe. Skoro składając do banku franki muszę płacić 0,75%, to czemu bank składając franki u mnie (pożyczając mi je) ma "nie móc" mi dopłacać? Kredyt oczywiście będzie odpłatny - zamiast -0,75 dostanę na przykład -0,25. Tezy o "niemożności" oprocentowania mniejszego niż 0 wyrażone na dzisiejszej konferencji ZBP są żenująco kiepsko uzasadnione.
UsuńPowinienem był uściślić, że chodzi o kredyt konsumencki. Jeśli chodzi o quasi-kredyt to "w razie wątpliwości uznaje się za kredyt, a niezgodne postanowienia są nieważne" :) Proszę zauważyć, że reklama zawsze zmieści się w kilkudziesięciu sekundach, bo czas jest drogi. Papier zaś jest tani. Mi kiedyś bank dał do podpisu coś do czego były załączniki. Poprosiłem o wydrukowanie także załączników do załączników. To biło rozmiarem kodeks cywilny. To jest celowa robota, na zmęczenie przeciwnika. Jakoś trzeba to ukrócić :)
OdpowiedzUsuńJa proponowałbym zacząć od dowiedzenia się czegokolwiek o faktach. Zaczynając od tego, co rozmaite przepisy wymagają, aby znalazło się w umowach. Potem proponuję liczyć kartki...
Usuń(aha, można też wziąć do ręki kodeks cywilny żeby się zorientować jaki jest jego rozmiar, żeby nie opowiadać niemądrze, że załączniki do umowy kredytowej mogły go przebijać - chyba że wliczamy w to jakieś operaty szacunkowe)
Co prawda nie o umowach bankowych, ale z tymi jest podobnie:
http://bartoszcze.blox.pl/2012/07/Jasno-i-zrozumiale.html
Proponuję nauczyć się od czytania ze zrozumieniem bez wypełniania luk fantazją o operatach szacunkowych. Nawet nie napisałem, że mój przypadek dotyczył kredytu :) Dotyczył promocyjnej lokaty :) Przez umowę miałem na myśli regulację praw i obowiązków stron, a nie wycenę (operat musi być w załączniku). Niewątpliwym jest, że banki celowo komplikują wszelkie umowy. Chodzi o uniemożliwienie porównania "produktów", zmęczenie przeciwnika i wepchnięcie mu zbędnych dodatków. Imputowanie rozmówcy na prawniczym blogu nieznajomości rozmiarów kodeksu cywilnego, to już czyste "chamowo".
UsuńFaktem jest, że nadal umowy, regulaminy są za długie i pisane zbyt małą kursywą i słabo zrozumiałym językiem, które tylko przypomina język prawny. Większość osób, w różnych publikacjach, na różnych blogach kategorycznie się wypowiada, jak to ważne aby czytać cały tekst, lecz mało kto deklaruje, że w swoich sprawach analogiczne regulaminy przeczytał przed podpisaniem umowy. chętnie bym zapytał czyta czyta regulaminy operatora komórkowego przed podpisaniem umowy. Ale tego nie zrobię :-).
UsuńA "ciemny" lud i tak to kupi...
OdpowiedzUsuńIstnieje różnica między "ciemnym" ludem a ludem "ogłupionym". Obawiam się, że wiele instytucji, w tym szkoła, dopuściły do tego drugiego. Człowiek nie zawsze jest winien.
UsuńMoim zdaniem lekkość kredytu polega na tym, że w bardzo łatwy, szybki i prosty sposób taki kredyt można otrzymać. Problem pojawia się jednak wtedy, kiedy taki kredyt trzeba spłacać i wiele osób na tym etapie poddaje się, ponieważ nie ma innej możliwości.
OdpowiedzUsuń