Choć od wielu już lat interesuje mnie ten kierunek podróży. Obawiam się jednak, że w najbliższym czasie nie pojadę do Tunezji. Na pewno nie teraz. Dlaczego ?
Nie jadę
Odpowiedź wydaje się być oczywista. Z powodu zamachu, którego konsekwencji wprost nie sposób opisać słowami. Muszę być jednak szczery. Nie tylko nie miałem biletu, ale nawet nie planowałem wyjazdu do Tunezji. Z tego choćby względu, mogę zrozumieć ewentualne rozterki osób, które wybierały się do tego pięknego kraju.
Nie przejmę odpowiedzialności
Myślę jednak, że nawet gdybym miał wykupiony bilet, to i tak nie wykorzystałbym go. Wyjazd do Tunezji w takim momencie musi się bowiem wiązać z pewną akceptacją tego, co może się jeszcze wydarzyć. Choć wydaje się to szokujące, to należałoby się wtedy godzić na to, iż z Tunezji już się nie wrócić. Wiem, że do wielu to nie przemawia. Przecież każdego dnia, w każdym zakątku świata czai się niebezpieczeństwo. Ale gdyby tak zapytać, ilu z wyjeżdżających zgodziłoby się na to, że w razie ewentualnego zamachu, ich ubezpieczyciel będzie mógł wyłączyć swoją odpowiedzialność gwarancyjną z tytułu szkód poniesionych w związku z zamachem. Co by odpowiedzieli ? Może to by przemówiło ?
#TunezjaJadęTam
Swego czasu była kampania reklamowa zachęcająca do wyjazdu do Tunezji. Wielu aktorów, celebrytów zachęcało do wyjazdu. W mojej ocenie nie można ich za to krytykować. Akcja była szlachetna. Chodzi o to, że Tunezja to kraj, który z turystyki żyje. Zamachowcom, wszelkiej maści terrorystom chodzi właśnie o to, aby "cywilizowany świat" Tunezji nie odwiedzał.
Choć wcześniej raczej się tego nie krytykowało, to teraz można wyczytać w prasie, jak to "odpowiedzialni" żurnaliści kontaktują się z osobami, które uczestniczyły w tej kampanii, aby ich "zapytać" czy słusznie postąpili. To nie jest to w porządku.
P.s.
Nie oznacza to wcale, że Tunezja została wykreślona z mojej listy na zawsze. O nie !
P.s.
Nie oznacza to wcale, że Tunezja została wykreślona z mojej listy na zawsze. O nie !
"Choć wydaje się to szokujące, to należy godzić się na to, iż Tunezji już się nie wrócić." coś mi się wydaje że w tym zdaniu brakuje jakiegoś słowa.
OdpowiedzUsuńJak dobrze że udało się nam zobaczyć kilka lat temu w Tunezji zbudowane w latach 70. "gwiezdne miasteczko" leżące na obrzeżach Sahary. Widzieć na własne oczy tradycyjne berberyjskie domy - bezcenne - ale nie za cenę życia
OdpowiedzUsuńTylko pozazdrościć :-)
UsuńNiestety, ale nie mogę do końca się z Panem zgodzić. Nie uwzględnił Pan kilku istotnych okoliczności. Po pierwsze, pominął Pan okoliczność, że od ponad roku MSZ odradza wyjazdu do tego kraju z uwagi na zamachy terrorystyczne. Treść komunikatu jest następująca: "Ze względu na potencjalny wzrost aktywności grup terrorystycznych w Tunezji i zagrożenia zamachami kierowanymi również przeciwko turystom, Ministerstwo Spraw Zagranicznych odradza wyjazdy do tunezyjskich miejscowości Bizerte, Tabarka, Hammamet, Tunis i Sousse oraz na wyspę Dżerba". Przy okazji wcześniejszego zamachu z tego roku mieliśmy burzliwą dyskusję, gdzie MSZ podkreślał, że ten komunikat jest w pełni aktualny do czasu jego usunięcia. Tak więc branża turystyczna o tym wiedziała (nieco szerszej: https://www.academia.edu/11777049/Czy_warto_organizowa%C4%87_imprezy_turystyczne_do_Tunezji_okiem_prawnika_). Po drugie, jeśli ten komunikat był aktualny i organizatorzy turystyki o nim wiedzieli, to wstępnie oceniając, co do zasady może być trudno organizatorowi turystyki wyłączyć swoją odpowiedzialność z uwagi na to, że tych zamachów nie można było przewidzieć (inaczej w przypadku ubezpieczyciela, gdzie zakres ochrony bardziej wynika z o.w.u.). Po trzecie, akcja "Tunezja - jadę tam" nie była prowadzona "swego czasu" (jak Pan pisze), ale kampania obecna jest do chwili obecnej (http://tunezjajadetam.pl/). Pisze Pan, że była to "akcja szlachetna" i celebrytów "nie można za to krytykować". M.zd. z wyżej wskazanego powodu nie tylko można, ale i trzeba, jeżeli poważnie potraktujemy komunikat MSZ i to co się później stało. Nie tylko celebrytów, ale także część środowiska dziennikarskiego, jak i samą branżę Piotr Cybula, https://www.facebook.com/PrawoTurystyczne
OdpowiedzUsuńZgadza się. Tyle tylko, że w tym samym czasie we Francji były dwa zamachy a mimo to nikt nie odradza tam podróżować. Nie jest łatwo o ocenę. Tunezji potrzeba wsparcia. Choć ja tam bym nie jechał. Nie pisałem, że ewentualne wyłączenie odpowiedzialności byłoby uzasadnione. Chodziło raczej o uzmysłowienie wyjeżdżającym, że tak właśnie - znając polskie realie - może by postąpić ubezpieczyciel.
UsuńMoże jestem naiwny, ale chyba mało prawdopodobnym jest, aby na tej samej plaży został powtórzony zamach terrorystyczny, więc paradoksalnie przez najbliższy czas może to być bezpieczne miejsce...
OdpowiedzUsuńCo do zasady nie jeżdżę do krajów w któych są jakieś "ruchawki". I w których obowiązuje nieludzki system. Stąd ani Korea Pn, ani kraje islamskie, ani Rosja czy niektóre republiki bananowe nie wchodzą w grę. Za bardzo sobie cenię swoje życie. No i nie mam zamiaru futrować własną kasą podejrzanych facetów;).
OdpowiedzUsuń