Ku mojemu zaskoczeniu akcja protestacyjna - przynajmniej na razie - okazała się skuteczna, jeśli uznać, że jej celem było samo zainteresowanie resortu sytuacją pracowników wymiaru sprawiedliwości. Najciekawsze jest jednak to, że konsekwencje mogą ponieść ci, którzy w akcji protestacyjnej nie uczestniczyli. Dziwne ?
Spotkanie
Minister sprawiedliwości spotkał się ze związkami zawodowymi wymiaru sprawiedliwości. W trakcie spotkania omawiano najważniejsze sprawy dotyczące pracowników wymiaru sprawiedliwości, w tym kwestie ich wynagrodzeń. Co więcej, Minister Sprawiedliwości poprosił przedstawicieli związków zawodowych, aby przygotowali i przedstawili swoje postulaty w zakresie preferencji przy ustalaniu indywidualnych podwyżek dla pracowników.
Czyż nie jest to efekt akty protestacyjnej ? Chyba jednak tak. Ponadto, czy takie spotkanie nie jest jednocześnie swego rodzaju akceptacją dla dziań pracowników wymiaru sprawiedliwości. Raczej tak. W przeciwnym razie zamiast spotkania dotyczącego poprawy sytuacji urzędników sądowych byłoby upomnienie.
Rykoszet
Prasa donosi jednak, że ponoć resort zwrócił się do prezesów sądów apelacyjnych, aby zbadali legalność protestów, oraz do dyrektorów sądów, aby wyjaśnili jakie kroki zostały przez nich podjęte celem zminimalizowania skutków protestów.
Jeśli to jest prawda, to zastanawia mnie dlaczego podejmowane są czynności wzajemnie się wykluczające. Skoro dochodzi do spotkania z pracownikami wymiaru sprawiedliwości, to można z tego wnioskować, że protest był potrzebny i uzasadniony. Jeżeli natomiast wysyła się pisma z "prośbą" o wyjaśnienia do przełożonych pracowników wymiaru sprawiedliwości, to chyba zakłada się, iż protest nie był zasadny.
Jak woda z ogniem
Zdarza się, że sprzeczne ze sobą działania dają się pogodzić. W tym wypadku tak się stanie, jeśli uznamy starą prawdą, że ze związkami zawodowymi należy rozmawiać, zaś dyrektorów i mało popularnych sędziów powinno się "prosić" o wyjaśnienia.
Przecież ostatecznie ktoś musi odpowiadać za to, że część rozpraw należało odwołać.
"Jeśli to jest prawda, to zastanawia mnie dlaczego podejmowane są czynności wzajemnie się wykluczające."
OdpowiedzUsuńPanie Sędzio proszę nie szukać konsekwencji i logiki w działaniach politycznych.
Podobnie jak ze stawkami urzędowymi dla adwokatów - nad którymi resort (w zasadzie powinno się teraz używać sformułowania ministerstwo, już nie ma resetów tylko działy administracji rządowej) heroicznie pracuje od 2007 roku.
W ogóle to chyba jakaś nowa moda tego rządu - ograniczanie prawa do strajku poprzez zastraszanie protestujacych, najpierw minister zdrowia zastraszal pielegniarki, a teraz ministerstwo sprawiedliwosci bierze przyklad.
OdpowiedzUsuńWyjaśnienie tych pozornych sprzeczności jest bardzo proste. Mamy oto kampanię wyborczą. Każdemu władza obieca, czego tylko zapragnie. Każdemu pozwoli wyrazić swoje potrzeby, by potem o nich zapomnieć.
OdpowiedzUsuńNiestety chce zmartwić niektórych, ale sptkanie ze Związkami nie było pokłosiem akcji protestacyjnej, bo już uzgodniane było nawet przed datą tejże akcji, jednakże nie doszło do skutku. Także pudło.
OdpowiedzUsuńCzyżby spotkanie nie doszło do skutku ? Na stronie Ministerstwa inaczej napisano.
Usuń/ dlaczego podejmowane są czynności wzajemnie się wykluczające/
OdpowiedzUsuńJedno wcale nie wyklucza drugiego.
Protest może być potrzebny i uzasadniony, a jednocześnie nielegalny.
sasanka
Zależy od tego jak rozumiemy słowo "uzasadniony" :-)
Usuńuzasadniony = «oparty na obiektywnych racjach, podstawach» Słownik Języka Polskiego – PWN
Usuńsasanka
Skoro oparty na podstawach, to również prawnych :-)
UsuńWażne co Autor miał na myśli.
UsuńDziękuję za wykładnię :-)
sasanka