"Z tego in vitro rodzą się koszmarnie połamane dzieci"


Przebrzmiały echa przywołanej w tytule wypowiedzi. Ile jednak jeszcze zniosą rodzice dzieci poczętych metodą "in vitro" ? Rodzice bardziej odporni na takie wypowiedzi po prostu to zignorują. Co bardziej wrażliwi może odczują złość, rozgoryczenie. Natomiast z całą pewnością wszyscy będą się obawiać o los swoich dorastających dzieci. 

Słowa ranią

Kolejny już raz można się było przekonać, jak bardzo może zranić jedno zdanie. Oczywiście nie jest istotne nawet to, że w wypowiedzianym zdaniu kryje się - delikatnie to ujmując - pewna nieścisłość, gdyż z "in vitro" nie rodzą się dzieci. Przecież "in vitro" jest metodą zapłodnienia pozaustrojowego, a nie narodzin dziecka. Może to drobnostka, a może jednak zamierzone sformułowanie, które wpisuje się w pewien styl prowadzenia "debaty". 

Przerażająca jest ta nowomowa. Niezwykle smutne jest to, że osoby, które używają takich sformułowań jednocześnie mówią o godności życia ludzkiego, które podlega ochronie od samego poczęcia. Dlaczego nie można prowadzić debaty choćby bez obrażania, poniżania samych dzieci ?

Dwie postawy

Wśród osób akceptujących metodę "in vitro" chyba daje się zaobserwować dwie postawy. Część tych osób w ogóle nie angażuje się w debatę. Ze względu na jej niski poziom merytoryczny, trudno się temu dziwić. Pozostali próbują się przeciwstawić tym, którzy jednoznacznie negatywnie oceniają tę metodę leczenia niepłodności. 

Najtragiczniejsze jest to, że obie grupy raczej zdają sobie sprawę z tego, że najbardziej i tak ucierpią ich dzieci, którym przyjdzie dorastać w świecie nie tylko nietolerancyjnym, ale nadto niedouczonym i agresywnym.

Przyszłość nie jest różowa

W takim świecie, kreowanym m.in. przez ludzi wygłaszających takie opinie, przyjdzie żyć dzieciom poczętym metodą in vitro. W obecnym dyskursie pojawił się wręcz podział na "dzieci" i "dzieci z in vitro". Stąd już blisko do rozróżnienia na "dzieci" i "dzieci poczęte inaczej". 

Czyż nie jest to niebezpieczne ? Takie rozmowy w sferze publicznej są co najmniej niepokojące. Czy nie jest to pewnego rodzaju napiętnowanie ? 

Już chyba lepiej by było "wyróżnić" rodziców, którzy skorzystali z zapłodnienia pozaustrojowego, niż napiętnować ich dzieci. W przeciwnym razie za jakiś czas usłyszymy, że jedno dziecko powie drugiemu, z pewnym wyrzutem: "ty jesteś z in vitro, próbówki". Czy o to nam chodzi ?

Dobra osobiste

Dziecko ma swoją godność. Każde dziecko ma swoją godność. Nie ma znaczenia to, w jaki sposób doszło do zapłodnienia. Nie można mówić o godności człowieka, nie można walczyć o godność człowieka i jednocześnie dokonywać jakichś podziałów. 

Trzeba w tym miejscu wskazać, że zgodnie z art. 2 ust. 1 i 2 Konwencji o prawach dziecka, przyjętej przez Zgromadzenie Ogólne Narodów Zjednoczonych dnia 20 listopada 1989 r.: 
"[..] Państwa-Strony w granicach swojej jurysdykcji będą respektowały i gwarantowały prawa zawarte w niniejszej konwencji wobec każdego dziecka, bez jakiejkolwiek dyskryminacji, niezależnie od rasy, koloru skóry, płci, języka, religii, poglądów politycznych, statusu majątkowego, niepełnosprawności, cenzusu urodzenia lub jakiegokolwiek innego tego dziecka albo jego rodziców bądź opiekuna prawnego". Nadto, "[...] Państwa-Strony będą podejmowały właściwe kroki dla zapewnienia ochrony dziecka przed wszelkimi formami dyskryminacji lub karania ze względu na status prawny, działalność, wyrażane poglądy lub przekonania religijne rodziców dziecka, opiekunów prawnych lub członków rodziny".

Warto przynajmniej pamiętać o prawach dziecka, skoro tak trudno niekiedy zachować werbalny umiar.

Koszmarne przeprosiny 

Za wypowiedziane słowa były przeprosiny. Takie jak zwykle, w "specyficznym" stylu, chciałoby się rzecz. W tym wypadku przeprosiny były za to, że w wypowiedzianym zdaniu zabrakło słowa "często". I to musi na razie wystarczyć ?

9 komentarzy:

  1. Jedna kwestia, in vitro nie jest metodą leczenia niepłodności, ono nic nie leczy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przez moment zastanawiałem się nad tym czy użyć tego sformułowania, aby uniemożliwić ewentualne odejście od istoty tematu :-)
      Uznałem jednak, że kwestia te nie powinna budzić wątpliwości, tym bardziej że według WHO jest to metoda leczenia. Zdaję sobie sprawę, że wielu i tak to nie przekona, gdyż opinia specjalistów nie jest "decydująca".
      Z drugiej jednak strony dziwi mnie kwestionowanie in vitro, jako metody leczenia. Skoro brak dziecka jest efektem np. endometriozy, a po zastosowaniu tej metody dziecko się rodzi, to nie można tego nie nazywać leczeniem. To tak jakby uznać, że nie jest leczeniem przeszczep serca, przy założeniu, że pacjent do końca życia musi brać leki immunosupresyjne, gdyż w przeciwny razie organizm odrzuci serce. Czy przeszczep nie jest leczeniem ? Trudno przecież uznać, że pacjent w wyniku przeszczepu jest wyleczony. Nie przyjmowanie leków spowoduje śmierć pacjenta. A może insulina również nie leczy ?

      Usuń
  2. http://www.rp.pl/artykul/1050852.html

    genetyk prof. Andrzeja Kochański

    "Nikogo nie straszę. Ostrzegam tylko, że z punktu widzenia genetyki zapłodnienie pozaustrojowe może stanowić zagrożenie dla człowieka."

    Jest coś takiego jak wolność badań naukowych. Kiedyś stosowano szczepionki/leki, które po kilkunastu/kilkudziesięciu latach okazywały się tragiczne w skutkach dla zdrowia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama genetyka jest zagrożeniem, ale i nadzieją. Decyduje zwykle o tym człowiek. To trochę tak jak z dynamitem czy atomem.

      Usuń
  3. Tu nie chodzi wcale o godność - każde dziecko jako człowiek, istota ludzka ma taką samą godność.

    Tu chodzi o wymóg rzetelnej naukowej, medycznej dyskusji (nie religijnej czy światopoglądowej), ale naukowej.

    Dyskusja naukowa o możliwych ryzykach powikłań genetycznych metody nie ma nic wspólnego z odbieraniem godności dzieciom.

    To tak samo jakby zakazać mówić, że picie alkoholu przez kobiety w ciąży, które może prowadzić do powikłań zdrowotnych = odbieranie godności takim dzieciom.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dyskusja, polemika, wymiana poglądów, badania naukowe są potrzebne.
      Przywołana wypowiedź i inne podobne, jak np. rozważania o bruździe nie mają charakteru naukowego, ani nawet "popularnonaukowego".
      Dla lepszego zobrazowania problemu nie słyszałem np. podobnego zdania o dzieciach urodzonych przez mamy po 50-tce, choć z wiarygodnych dostępnych badań wynika, że prawdopodobieństwo różnego rodzaju poważnych chorób zdecydowanie wzrasta.

      Usuń
  4. Młody prawnik10 czerwca 2015 09:33

    Godność to pojęcie wartościujące a nie naukowe. Można naukowo opisać co ktoś uważa za godne, ale nie sposób naukowo orzec o tym, co jest godne np. szacunku. To zależy od wartości. Godność ludzka służy dopieszczaniu i dowartościowywaniu bez względu na zasługi. Ot ludzie wymyślili cywilizację, więc wymyślili też sobie, że są jakoś szczególnie wartościowi we własnym uznaniu. Godność ma znaczenie religijne, jeśli się wierzy, że człowiek powstał na obraz i podobieństwo Boga i chyba tylko wtedy. Natomiast naukowo: człowiek jest zbitką tych samych minerałów, co i reszta materii, a życie poszczególnego człowieka jest dla Wszechświata obojętne. Po śmierci człowieka żadem atom nie ginie, a z punktu widzenia przyrody ożywionej może nawet lepiej, gdy dany element wchodzi w skład drzewa, stanowiącego bazę dla innych organizmów niż miałby stanowić budulec człowieka, który przyrodę niszczy... Naukowo jesteśmy tymczasową formą dla kilku składników i tyle.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W taki oto sposób zostały zakwestionowane niemal wszystkie postępowania o zadośćuczynienie :-)
      Warto jednak dodać, że "godność" jest pojęciem prawnym.

      Usuń
  5. Młody godny prawnik12 czerwca 2015 11:55

    Jak najbardziej jest pojęciem prawnym - zawieszonym w powietrzu jak inne :) Zresztą, co komu szkodzi taka godność bez zasług? Jak Kalemu przyznawać, to on brać i mieć :) Przecież to przyrodzone jest - tak mówią, to chyba tak jest, co nie? :)

    OdpowiedzUsuń

Blog działa na zasadzie non-profit. Komentarze nie mogą zawierać kryptoreklamy, w tym linków odsyłających do stron internetowych, czy też podmiotów proponujących jakiekolwiek usługi, czy też sprzedaż jakichkolwiek towarów. Z uwagi na częste ignorowanie powyższego zakazu, ewentualne umieszczenie zakazanych treści wiąże się z jednoczesną zgodą na ponoszenie opłaty w kwocie 99 zł za każdy dzień istnienia takich treści w komentarzach.