Naruszenie dóbr osobistych osoby, która dopuściła się zdrady małżeńskiej.

fot. zrzut ze strony internetowej ashleymadison.com

Świat obiegła straszna wiadomość. Hakerzy, a być może haktywiści ujawnili dane milionów, a właściwie kilkudziesięciu milionów osób, z czego około 75% to prawdopodobnie mężczyźni, dopuszczających się zdrady małżeńskiej. Czy takie osoby mają prawo do ochrony ? Zdradzający ? 

Ashley Madison

O tym czym zajmuje się serwis o podanej wyżej nazwie najdosadniej opowie nam sam Ashley Madison. Oto, jak się prezentuje na swojej stronie internetowej:
"Ashley Madison to najsłynniejsza marka zachęcająca do niewierności i randek z osobami zamężnymi i żonatymi. Zgodnie z materiałami emitowanymi w: CNN, BBC News, Reuters, The Sun, The Telegraph, The Times. Ashley Madison to najbardziej rozpoznawalna i renomowana marka oferująca usługi randkowe z osobami zamężnymi i żonatymi. Nasze usługi kojarzenia osób zamężnych i żonatych doskonale sprawdzają się w swojej roli. Ashley Madison to najpopularniejszy portal zrzeszający osoby w związkach pragnące romansu i skłonne do zdrady. Pozwól sobie na romans w Ashley Madison jeszcze dziś. W serwisie każdego dnia rejestrują się tysiące niewiernych żon i mężów pragnących romansu. [...] Umawianie się z osobami zamężnymi i żonatymi jeszcze nigdy nie było tak łatwe. Za sprawą pakietu Gwarancja romansu oferujemy Ci gwarancję znalezienia idealnego partnera na romans.[...]"

Aż tu nagle grupa haktywistów o nazwie "Impact Team" włamała się do serwerów przywołanego serwisu i wykradła ponad 30 milionów danych osób mających chętkę na zdradę. Następnie zażądali, aby serwis przestał działać z uwagi na to, iż działalność jest niemoralna. Jednocześnie zagrozili, że jeśli serwis nie zostanie zamknięty, to ujawnią skradzione dane. 

Właśnie się okazało, że olbrzymi pakiet tych danych został ujawniony w internecie i być może jakaś żona ustali, że jej mąż dopuścił się zdrady. Całą tą historią zaczyna interesować się coraz więcej osób, choćby z tego względu, że zarejestrowani w serwisie mogli być politycy. W serwisie tym, mogą mieć swoje konta również Polacy.

Sfera życia intymnego

Choć artykuł 23 kodeksu cywilnego wprost tego nie wymienia, to jednak w doktrynie i orzecznictwie nie budzi najmniejszej wątpliwości, że sferę życia intymnego zalicza się do dóbr osobistych, która podlega ochronie prawnej. 

Temu dobru osobistemu należy zapewnić pełną ochronę prawną. Przyjmuje się, że ewentualna ingerencja w tę sferę tylko wyjątkowo może być uzasadniona, tj. wtedy gdy wystąpi tzw. "usprawiedliwione zainteresowanie". Odnosi się to zwykle do osób publicznych. 

Ochrona cywilnoprawna

Z treści artykułu 448. kodeksu cywilnego wynika, że:
"W razie naruszenia dobra osobistego sąd może przyznać temu, czyje dobro osobiste zostało naruszone, odpowiednią sumę tytułem zadośćuczynienia pieniężnego za doznaną krzywdę lub na jego żądanie zasądzić odpowiednią sumę pieniężną na wskazany przez niego cel społeczny, niezależnie od innych środków potrzebnych do usunięcia skutków naruszenia. Przepis art. 445 § 3 stosuje się".

Zdradzający mają zatem do dyspozycji określone środki ochrony prawnej. Warto jednak podkreślić, że opisany przypadek może dotyczyć zarówno osób publicznych, jak i osób prywatnych. W tym pierwszym przypadku może się paradoksalnie zdarzyć tak, że osoba publiczna "przyłapana" na zdradzie będzie musiała się liczyć z tym, że ujawnienie jej danych zostanie uznane za usprawiedliwione. Wobec osób prywatnych takie działania wydają się być całkowicie bezprawne. 

Z drugiej jednak strony warto rozważyć kontekst ujawnienia tych danych, który pozwala potraktować obie te grupy jednakowo. W tym akurat wypadku nie chodzi raczej o osoby, które mają być zdyskredytowane. W podanym przypadku działania haktywistów są wymierzone przeciwko serwisowi. Ich zamiarem jest to, aby serwis przestał funkcjonować. Natomiast niejako rykoszetem "oberwały" osoby zarejestrowane w serwisie. 

Mnóstwo problemów prawnych

Cała ta historie niesie ze sobą wiele problemów prawnych i może wygenerować mnóstwo procesów. Wielu prawników pewnie zaciera ręce. 

Oczywistą konsekwencją ujawnienia tylu danych może być złożenie wielu pozwów o usunięcie skutków naruszenia, czy też o zadośćuczynienie. Skutkiem ujawnienia danych może być złożenie pozwów rozwodowych, czy pozwów o podział majątku. 

Dużo wskazuje na to, że mogą też pojawić się sprawy o odszkodowanie z powództwa serwisu przeciwko haktywistom, jeśli ich dane zostaną ustalone. W tym wypadku mogłoby być ciekawie, gdyby osią sporu stałoby się rozstrzyganie o tym, czy podmiot ułatwiający zdradę zasługuje na ochronę prawną. 

Wreszcie w grę wchodzić mogą roszczenia odszkodowawcze kierowane przeciwko serwisowi przez osoby, których dane zostały ujawnione. Zaraz może się pojawić argument, że dane były niewłaściwie zabezpieczone. Poza tym, ktoś może na przykład zapytać dlaczego serwis nie zaprzestał działalności do czasu ujęcia haktywistów, zamiast narażać swoich "klientów" na takie ryzyko. 

Oczywiście może się tak zdarzyć, że nikt o niczym się nie dowie i żadnych procesów nie będzie. Co więcej, kto da gwarancję, że ujawnione dane są autentyczne. Może to pomyłka była ?

Obrońcy moralności

Przerażające jest to, że hakerzy stają się obrońcami moralności tzw. zwykłych obywateli. Wiele się mówiło na temat tego, jak to hakerzy, czy haktywiści walczą z systemem, w który uwikłani są biedni obywatele, którym zabiera się wolność. Teraz się okazało, że zamiast walki z systemem istnieje walka z serwisem internetowym, tj. podmiotem komercyjnym. 

Tyle problemów. Aż prosi się, aby sparafrazować powiedzonko zhakowanego serwisu, które mogłoby brzmieć tak: "Życie jest zbyt krótkie, by uciekać w romans"

10 komentarzy:

  1. Art. 23 k.c. chroni dobra osobiste, ale bynajmniej nie głupotę. Dane osobowe użytkowników Ashley Madison dotychczas nie zostały ujawnione, a ponadto nie wiadomo czy informacja o ich nielegalnym przejęciu jest zgodna z rzeczywistością. Trzeba też pamiętać, że w USA mają troszkę inne podejście do kwestii danych osobowych niż w Unii Europejskiej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ponoć zostały ujawnione najpierw "na ciemnej stronie internatu" a tam ktoś przekazał dalej.

      Usuń
    2. Wyjdę na okrutnego formalistę, ale ujawnienie imienia i nazwiska według mnie nie jest niepodważalnym dowodem na to, że ktoś wykradł dane ze strony Ashley Madison. Niemniej jednak na potrzeby dyskusji możemy przyjąć, że jest to fakt.

      Usuń
  2. Pozew użytkownik przeciwko serwis byłby zapewne bardzo zabawny - jakie dobro osobiste naruszałby serwis? Prawo do ochrony życia prywatnego?
    Co innego niewykonanie umowy, zwłaszcza że podobno istnieje grupa osób, które zleciły serwisowi usunięcie ich danych i zostały zapewnione, że serwis to zrobił. Ale podobno.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakieś roszczenie odszkodowawcze czy to w wyniku nienależytego wykonania umowy czy z deliktu jest możliwe.

      Usuń
    2. Otóż to. W naszej kulturze prawnej taki pozew byłby co najwyżej ciekawostką, ale nie można tracić z pola widzenia specyfiki kultury prawnej USA - wystarczy przypomnieć słynny pozew o gorącą kawę. To jest pierwsza kwestia. Druga kwestia jest taka, że w UE dane osobowe są bardziej chronione niż w USA. Niemniej jednak nie wiemy, czy dane osobowe użytkowników Ashley Madison naprawdę wypłynęły, a jeśli tak - to z winy właścicieli serwisu.

      Ponadto trzeba pamiętać, że przykładowo w 1976 roku Larry Flynt został skazany na 25 lat więżenia za - uogólniając - nieobyczajność. Później co prawda został uniewinniony, ale w tej chwili tylko chciałem nakreślić kontekst sprawy. Trudno bowiem przenosić ewentualny wyciek danych z Ashley Madison wprost na polski grunt. Najprawdopodobniej też rozstrzygnięcia amerykańskich i polskich sądów w tym zakresie byłby odmienne.

      Usuń
    3. Powyższa odpowiedź jest do komentarza "bartoszcze". Autor bloga mnie uprzedził.

      Usuń
  3. Tym wszystkim zdradzajacym powinni odciąć, wiadomo co. Ogólnie nie popieram hakerów, ale ta akcja mi sie podoba. Fajnie że dzisiaj łatwiej jest zdrade niz kiedys, a to można wynajac detektywa a to skorzystać z ukrytej kamerki albo dyktafonu, np. takiego: www.alfatronik.com.pl/dyktafony-dyktafony-ukryte-dyktafon-listwie-zasilajacej-czas-dzialania-400h-p-1104.html niech ci wszyscy zdradzajacy sie boja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale oni powiedzieli o tym wszystkim, a nie tylko zdradzanej osobie.

      Usuń
  4. No i mamy polskie Ashley Madison :-) Wyciekły dane użytkowników zbiornik.com, którzy ponoć są szantażowani indywidualnie.

    OdpowiedzUsuń

Blog działa na zasadzie non-profit. Komentarze nie mogą zawierać kryptoreklamy, w tym linków odsyłających do stron internetowych, czy też podmiotów proponujących jakiekolwiek usługi, czy też sprzedaż jakichkolwiek towarów. Z uwagi na częste ignorowanie powyższego zakazu, ewentualne umieszczenie zakazanych treści wiąże się z jednoczesną zgodą na ponoszenie opłaty w kwocie 99 zł za każdy dzień istnienia takich treści w komentarzach.