Ile razy można odroczyć ogłoszenie wyroku: jednokrotnie, dwukrotnie a może wielokrotnie ? Takie retoryczne pytania zadawały strony procesu zniecierpliwione tym, że sąd na kolejnych terminach - pomimo zamknięcia przewodu sądowego - nie ogłaszał wyroku, tylko informował o odroczeniu publikacji na kolejny termin. Taka sytuacja - niestety, ale trzeba to przyznać - mogła trwać tygodniami. Czy teraz coś takiego miałoby swoją podstawę prawną ?
Odroczenie ogłoszenia wyroku przed nowelizacją
Pamiętam czasy, w których istniała pewna praktyka dopuszczająca możliwość wielokrotnego odraczania ogłoszenia wyroku. Zgodnie bowiem z obowiązującym wówczas artykułem 326. § 1. k.p.c.:
"Ogłoszenie wyroku powinno nastąpić na posiedzeniu, na którym zamknięto rozprawę. Jednakże w sprawie zawiłej sąd może odroczyć ogłoszenie wyroku na czas do dwóch tygodni. W postanowieniu o odroczeniu sąd powinien wyznaczyć termin ogłoszenia wyroku i ogłosić go niezwłocznie po zamknięciu rozprawy".
Nie ukrywam, ale i mnie zdarzało się odraczać ogłoszenie wyroku dwukrotnie. Od razu muszę zastrzec, że były to zupełnie sporadyczne sytuacje. Z tego co pamiętam, to takich sytuacji - w moim przypadku - nie było więcej, niż ilość palców jednej ręki. Co więcej, nie przypominam sobie, abym odraczał ogłoszenie wyroku w jednej sprawie częściej, niż dwukrotnie.
Natomiast słyszało się o przypadkach wielokrotnego odraczania wyroku. Warto odnotować, że mogło to być spowodowane skomplikowaniem sprawy albo np. dłuższą nieobecnością sędziego z powodu choroby. Prawdopodobnie te sytuacje skłoniły ustawodawcę do tego, aby wyraźnie zerwać z taką praktyką.
Aktualny stan prawny
W wyniku nowelizacji kodeksu postępowania cywilnego, od dnia 19 kwietnia 2010 roku nie ma podstawy prawnej do wielokrotnego odraczania ogłoszenia wyroku. Co więcej, brak przepisu prawa przewidującego choćby dwukrotne odroczenie publikacji. Z treści przywołanego artykułu, tj. art. 326. § 1. zd. 1 k.p.c, wynika bowiem, że:
"[...] w sprawie zawiłej sąd może odroczyć ogłoszenie wyroku tylko jeden raz na czas do dwóch tygodni".
Nie budzi wątpliwości fakt, że można odroczyć ogłoszenie wyroku maksymalnie do dwóch tygodni. Więcej, sąd może to uczynić tylko jeden raz. Tym samym, nie będzie również dopuszczalne - w świetle wskazanej regulacji - dwukrotne odroczenie ogłoszenia wyroku w taki sposób, że łączny czas nie przekroczy dwóch tygodni.
Brak sankcji
Ustawodawca nie przewidział jednak żadnej sankcji na wypadek niedochowania tego obowiązku. Oznacza to, że wskazany termin ma charakter czysto instrukcyjny. Tym samym, choć sędzia powinien go przestrzegać, to jednak jego niedochowanie nie spowoduje żadnych ujemnych konsekwencji dla samego procesu. Zasadniczo nie ma również podstaw do tego, aby uznać, iż złamanie tego przepisu spowoduje nieważność postępowania.
Warto odnotować, że już w uzasadnieniu projektu tej nowelizacji wskazano, że Krajowa Rada Sądownictwa zgłosiła zastrzeżenie, że projekt nie przewiduje żadnej sankcji na wypadek niedochowania przewidzianego rygoru. Projektodawca polemizował wówczas, że "sankcji nie sposób przewidzieć w K.p.c., ponieważ może mieć ona tylko charakter pozaprocesowy".
Tak więc, należy uznać, że "termin ten ma charakter instrukcyjny, a jego przekroczenie nie wywołuje ujemnych skutków procesowych dla stron. Nie ma również wpływu na ważność postępowania, ani byt prawny ogłaszanego w ten sposób wyroku" (por. np. wyrok SA w Warszawie z 09.01.2015r., VI ACa 393/14).
Konsekwencje regulacji
Trudno jest ustalić, jakie skutki wywołała przedmiotowa nowelizacja. Nie spotkałem się z danymi, z których wynikałoby, że sądy rzadziej, niż kiedyś odraczają ogłoszenia wyroków.
Z mojej perspektywy przedmiotowa zmiana nie była do końca właściwa. Wynika to stąd, że niezwykle rzadko odraczałem ogłoszenie wyroku częściej, niż jeden raz. Obecna sytuacja jest o tyle nieprawidłowa, że wywołuje u sędziego poczucie naruszenia przepisu prawa w każdym przypadku dwukrotnego odroczenia wyroku i to nawet wtedy, gdy jest to spowodowane np. chorobą sędziego. Ustawodawca nie dopuścił żadnego wyjątku. Zdarzają się natomiast sytuacje, gdy sprawa jest niezwykle zawiła i obszerna. W takich sytuacjach jednokrotne odroczenie publikacji może być niewystarczające.
Z perspektywy stron procesu i ich pełnomocników przedmiotowa regulacja wydaje się być uzasadniona. Dzięki temu nie muszą - w skrajnych przypadkach - oczekiwać na samo ogłoszenie wyroku kilkanaście tygodni. Z drugiej jednak strony, ciekawi mnie odpowiedź na pytanie czy nie lepiej poczekać o jedno odroczenie więcej, niż wysłuchać wyrok wydany pod presją czasu.
Możliwe propozycje zmiany
W ramach obecnej regulacji nie rozumiem dlaczego ustawodawca dopuścił tylko jednokrotne odroczenie ogłoszenia wyroku i to tylko do dwóch tygodni. Dlaczego nie zezwolił np. na dwukrotne odroczenie publikacji w ramach tych dopuszczalnych dwóch tygodni. Taka regulacja byłaby bardziej uzasadniona i osadzona w realiach pracy sędziego.
Chodzi o to, że sędzia bardzo często przygotowuje się do publikacji na dwa albo jeden dzień przed ogłoszeniem wyroku. Jest to zwykle podyktowane brakiem czasu. Ponadto, są sprawy tak emocjonujące, że odroczenie publikacji ma charakter "wyciszający, oczyszczający". Może się jednak okazać, że w tym czasie wyłonią się wątpliwości, które uzasadniałyby dodatkowe odroczenie wyroku. Byłoby to o wiele bardziej racjonalne rozwiązanie. Nie dochodziłoby do nadmiernego przedłużania postępowania. Poza tym, sędzia nie musiałby naruszać przepisu i nie byłby narażony na ewentualne konsekwencje "pozaprocesowe".
Myślę jednak, że o wiele lepszym rozwiązaniem byłoby dopuszczenie dwukrotnego odroczenia wyroku w ciągu 4 tygodni. Taki okres czasu mógłby objąć zarówno ewentualną chorobę sędziego, jak i czas niezbędny na usunięcie zaistniałych wątpliwości.
A ponieważ taka zmiana nie nastąpi, to sędziowie muszą sobie radzić inaczej.
A ponieważ taka zmiana nie nastąpi, to sędziowie muszą sobie radzić inaczej.
Ano radzą sobie przez otwarcie rozprawy i jej odroczenie, czym zyskują tyle czasu ile chcą :) Problemem niestety jest nie to, że czas na publikację jest za krótki, tylko jest za dużo pracy, żeby rzetelnie nad tym popracować przez 2 tygodnie. Sam autor przyznaje, że do publikacji siada na 2 dni przed końcem terminu. Zakładam, że nie dla tego, że mu się nie chce. Skoro nie ma czasu pomyśleć oznacza, to po prostu systemowo złą sytuację organizacyjną sędziego. Dawno, dawno temu w odległym czasie były narady wydziałowe, gdzie sędziowie się zbierali i omawiali nietypowe i trudne przypadki, służyło to także ujednoliceniu praktyki orzeczniczej i stanowiło darmową lekcję dodatkowych stanów faktycznych do doświadczenia życiowego. A teraz ... i kamieni kupa. Sąd to nie piekarnia mawiała kiedyś dawno temu pewna kierownik szkolenia. Ano już to jest nieaktualne :(
OdpowiedzUsuńEhhhh, szkoda że nie mogę sobie też wydłużyć terminu na sporządzenie apelacji...
OdpowiedzUsuńNic nie stoi na przeszkodzie, aby ustawodawca przewidział taką możliwość. Z sędziami jest ten problem, że im nikt nie pomoże w sporządzeniu np. 10 uzasadnień w tygodni jeśli nie ma asystenta. Nie mogę tej czynności np. zlecić zatrudnionemu przez siebie pracownikowi :-) Ja sam nie mogę sobie zorganizować zastępstwa.
UsuńNo właśnie - tak powinno być. nie wyobrażam sobie napisać sensownej apelacji w 2 tyg. np. w takiej sprawie jak Amber Gold.
Usuńwe Włoszech podobno żadne terminy do apelacji itp. nie biegną przez okres wakacyjny, to by się przydało, bo nie wiem dlaczego, ale w lipcu mam zawsze najwięcej pracy, a temperatury nie sprzyjają wysiłkowi...
UsuńChyba dlatego długo toczą się postępowania :-)
UsuńTo otwieranie rozprawy jest chyba jeszcze gorsze niż kilkukrotne odraczanie. Od czasu wskazanej zmiany niezwykle rzadko obserwuję kilkukrotne odroczenia, tymczasem otwarcie rozprawy na nowo zmusza pełnomocnika do stawienia się na takiej rozprawie w myśl zasady " nigdy nie wiadomo, co się wydarzy" tylko po to, aby się dowiedzieć, że Sąd otwiera i znowu zamyka.
OdpowiedzUsuńCo do wydłużania terminu do złożenia apelacji, to znam kreatywnych Kolegów, którym się to udaje;) Apelacje z brakami i uzupełnienie o całkiem nowe i rozbudowane zarzuty i inne, często wątpliwe metody. Od kiedy usunięto rygory z k.p.c. w zakresie odrzucania środków zaskarżenia bez wzywania o uzupełnienie braków, wzrosła tez kreatywność pełnomocników. A w postępowaniu karnym to już nawet szkoda gadać.
Wstyd mi za takie działania kolegów - typu: notoryczne zapominanie podpisu w apelacji, apelacja jednozdaniowa z późniejszym uzupełnieniem zarzutów.
UsuńTo jest naruszenie zasad etyki adwokackiej. Inna sprawa, że samorządy jakoś zupełnie tym nie zajmują - także nie ma odpowiedzialności dyscyplinarnej.
Uważam, że sąd w takich przypadkach winien mieć możliwość nałożenia grzywny.
Nie podpisać się deliktem dyscyplinarnym? Karanym grzywną przez sąd powszechny? Może trochę wody dla ochłody?
OdpowiedzUsuńNapisałem - notoryczne niepodpisywanie się.
UsuńTak deliktem i karanym grzywną - może w dobrym tonie profesjonalnego pełnomocnika jest zapominanie o tym, że apelacja musi mieć jakieś zarzuty? Jeśli nie robi on tego specjalnie, to zachodzą przesłanki chyba do ubezwłasnowolnienia a nie wykonywania wolnego zawodu.