Adwokatów i radców prawnych połączy wspólnota interesów ?


Wreszcie. Po latach sporów jest coś co może połączyć adwokatów i radców prawnych. Co to takiego ? Wspólny front w obronie przed doradcami podatkowymi. Chodzi o to, że zarówno adwokaci, jak i radcy prawni nie wyobrażają sobie, aby doradcy podatkowi uzyskali uprawnienia do występowania przed sądami powszechnymi, jako pełnomocnicy. 


Doradcy podatkowi przed sądem powszechnym

Krajowy Zjazd Doradców Podatkowych wystosował postulat, aby zabiegać o przyznanie doradcom podatkowym stroju urzędowego, prawa do obrony oskarżonego w sprawach karnoskarbowych. Nadto, proponuje się, aby wprowadzić aplikację przygotowującą do wykonywania tego zawodu. Wzorem ma być tutaj aplikacja radcowska i adwokacka. Dzięki temu, doradcy podatkowi mogliby występować nie tylko przed sądami administracyjnymi, ale również przed sądami powszechnymi w sprawach ubezpieczeń społecznych i karnoskarbowych.

Wspólny front 

Choć jest to jedynie propozycja, to już zabrali głos pierwsi przedstawiciele korporacji adwokackiej i radcowskiej, którzy taki pomysł oceniają, jako niezbyt dojrzały. 

Zwrócono uwagę, że na prawo do reprezentowania podatników przed sądami publicznymi w sprawach karnych skarbowych należy patrzeć przez pryzmat interesu publicznego. Wskazuje się, że wykonywanie funkcji obrońcy łączy się z wiedzą, doświadczeniem, kompetencjami. Nieco złośliwie zabrzmiało spostrzeżenie, że choć można zrozumieć intencje samorządu doradców, który działa w interesie swoich członków, to jednak interes samorządu zawodowego to jedno, a interes publiczny to drugie. Więcej, konkluzja jest tak, że te dwie kwestie - i to akurat w przypadku postulatu doradców podatkowych - do siebie nie przystają. Także argument stworzenia aplikacji nie spotkał się ze zrozumieniem. Odpowiedź była krótka. Po co tworzyć kolejny zawód z kompetencjami takimi, jakie przysługują adwokatom. 

Zaciekawił mnie również argument przedstawiciela radców prawnych, który stwierdził, że doradcy podatkowi nie mają odpowiedniego przygotowania do roli pełnomocnika lub obrońcy przed sądem powszechnym. Brak im bowiem odpowiedniej wiedzy i doświadczenia. 

To ostatnie stanowisko jest o tyle ciekawe, że tak samo uważają adwokaci o radcach prawnych, którzy przecież walczą o prawo do obrony w sprawach karnych. Jeśli chodzi o obronę interesu publicznego, to od lat jest to różnie pojmowane przez poszczególne grupy wpływu. Przykładem tej obrony było m.in. skuteczne blokowanie dostępu do zawodów prawniczych wielu młodym prawnikom przez wiele długich lat.  

Deja Vu 

Od razu sobie uświadomiłem, że to już było. Tak się akurat składa, że jestem tym pokoleniem, które po ukończeniu studiów miało bardzo małe szanse, aby dostać się na aplikację adwokacką, czy radcowską. Były to czasy, w których aplikacje adwokacka, radcowska, czy notarialna były zamknięte z uwagi na tzw. nasycenie rynku. Oczywiście zdarzały się lata, w których aplikacje "otwierano" i przewidywano np. 6 miejsc. Warto też dodać, że rokrocznie studia prawnicze kończyły setki prawników. 

Nie wiem czy ktoś jeszcze pamięta, że po ukończeniu studiów prawniczych nie można było świadczyć usług prawniczych, np. udzielać porad prawnych, gdyż według adwokatów i radców prawnych było to zastrzeżone tylko dla nich. Głośne były sprawy prowadzone przeciwko prawnikom bez aplikacji, którzy odważyli się udzielać porad prawnych. Pamiętam, jak na pytanie o zawód nie bardzo było wiadomo czy można odpowiedzieć: "prawnik", skoro bez aplikacji nie można było udzielać porad prawnych.  

Były to czasy, w których głoszono, że osoba, która ukończyła aplikację, asesurę sędziowską i była zbyt krótko sędzią nie może być wpisana na listę adwokatów, czy radców prawnych, gdyż nie ma odpowiedniego doświadczenia i wiedzy właściwej, którą mieli wyłącznie adwokaci, radcy prawni i - co ciekawe - aplikanci adwokaccy oraz radcowscy. Tak więc osoba, która była asesorem sądowym mogła kogoś skazać na kilkanaście lat. Nie mogłaby jednak wstąpić w szeregi adwokatów, aby np. oskarżonego o kradzież ogórków bronić.

Teraz także toczą się - niekiedy zażarte - spory między radcami prawnymi a adwokatami, którzy nie chcą oddać ostatniego bastionu, tj. pełnej reprezentacji w sprawach karnych. 

Dlaczego nie ?

Od razu nasuwa się pytanie dlaczego doradcy podatkowi nie mogliby występować przed sądami powszechnymi. W mojej ocenie wiedza z zakresu prawa podatkowego jest kluczowa. Zapomina się o tym, że procedura jest służebna wobec prawa materialnego. Poza tym, procedury naprawdę można się nauczyć. Można też nabrać właściwego doświadczenia. 

Należy też zadać pytanie, jak można tak bez zażenowania stawiać takie tezy, jak ta, że doradcy nie mogą występować przed sądem powszechnym, gdyż nie mają odpowiedniego przygotowania do roli pełnomocnika lub obrońcy przed sądem powszechnym, przy jednoczesnym odmawianiu prawa do uruchomienia dla doradców podatkowych aplikacji. 

Napiszę więcej. Skoro takie jest stanowisko, to dlaczego pozwala się na to, aby osoby po odbyciu kilku miesięcy aplikacji adwokackiej, czy radcowskiej występowali przed sądami powszechnymi ? Jakie oni mają doświadczenie ? Przecież dopiero stawiają pierwsze kroki w sądzie. Po prostu nie można stawiać takich argumentów. Poza tym, to już było.

Brak spójności

Tak naprawdę, problem tkwi gdzie indziej. Mam wrażenie, że wszystkie reformy związane z otwarciem zawodów prawniczych, które zasadniczo były dobre, nie miały i nie mają spójnej koncepcji. Właściwie to nie wiadomo o co chodzi ustawodawcy, w tym "otwieraniu" zawodów prawniczych.

Nadal nie wiem dlaczego jest tyle dróg dojścia do danego zawodu. Nadal nie wiem, dlaczego do egzaminu adwokackiego albo radcowskiego nie mogliby przystępować świeżo upieczeni prawnicy, którzy np. dopiero po zdanym egzaminie musieliby odbywać praktyki w sądach. Są państwa, w których nie ma żadnych aplikacji.  

System już dawno został rozmontowany. W chwili obecnej, nie ma większego znaczenia, czy będzie jeszcze jakaś dodatkowa aplikacja czy też nie. Już teraz trudno zliczyć ile tych aplikacji jest. Przecież poza adwokacką, radcowską, notarialną, komorniczą, ogólną jest też aplikacja legislacyjna. Jakie to ma znaczenie, ile jest typów aplikacji, jeśli osoby, które je odbyły zostały bardzo dobrze przygotowane do wypełniania swoich obowiązków. 

Absolwenci prawa też daliby radę

Właściwie to nic nie stoi na przeszkodzie, aby np. w postępowaniu cywilnym absolwenci prawa, bez aplikacji, występowali przed sądem, jako pełnomocnicy, skoro od zawsze pełnomocnikiem może być ojciec, matka, brat, dziadek, czy babcia strony procesu. Więcej, wykazując się sprytem pełnomocnikiem może być i sąsiadka strony procesu. Są nawet osoby bez studiów prawniczych , które bardzo dobrze prowadzą sprawy swoich klientów przed sądami cywilnymi. Nawet ma sukcesji na arenie europejskiej. To jest tylko i wyłącznie kwestia konwencji. 

Mam tez wrażenie, że nawet tzw. doświadczenie w występowaniu przed sądem jest "przereklamowane", zwłaszcza jeśli występować przed sądem powszechnym mogą aplikanci po kilku miesiącach aplikacji.

Gdyby tak choć na chwilę zapomnieć o animozjach oraz odrzucić uprzedzenia i nadmierną wyniosłość. Gdyby następnie otworzyć umysł i przeanalizować następującą sytuację. Na sali sądowej stają po przeciwnych stronach dwaj pełnomocnicy procesowi. Po jednej stronie znajduje się świeżo upieczony prawnik, zaś po drugiej jego kolega ze studiów który - będąc na pierwszym roku aplikacji np. radcowskiej - właśnie uzyskał uprawnienie do występowania przed sądem rejonowym. Jaka jest w tym wypadku różnica w zakresie ich zdolności, umiejętności występowania przed sądem powszechnym. Różnica jest jedna. Jest taki przepis prawa, który tylko jednemu z nich daje możliwość występowania przed sądem w charakterze reprezentanta strony procesu.

P.s.
Zarówno adwokaci, jak i radcowie prawni powinni już dawno dostrzec, że jeśli nie będą uczestniczyli konstruktywnie w reformowaniu i usprawnianiu systemu, to państwo po prostu zrobi to za nich i bez ich udziału. Wówczas dopiero może się okazać, że nikt na tym nie zyska. Faktem natomiast jest, że system został rozmontowany. 

54 komentarze:

  1. Moim zdaniem powinno połączyć się zawody adwokata i radcy prawnego. Przecież od wakacji i tak będzie lista obrońców w sprawach karnych - kto będzie chciał, to się wpisze.

    Ale wiadomo o co tutaj tylko chodzi tak naprawdę chodzi - jak zawsze o pieniądze. Podwójny samorząd to dwa razy więcej stanowisk w radach, podwójne szkolenia za aplikacje, podwójne egzaminy wstępne (o co dwie oddzielne komisje, jeśli są te same pytania) i związane z tym wynagrodzenia i tak dalej.

    Poszedłbym nawet dalej w łączeniu zawodów - w Niemczech większość adwokatów jest jednocześnie notariuszami (tylko mniej niż 10% jest samodzielnych notariuszy-nieadwokatów). Po co w ogóle jest notariat skoro sędzia, czy referendarz bada wpis do ksiąg wieczystych albo do KRS spółki z o.o. czy akcyjnej - przecież i tak większość adwokatów i radców przygotowuje te bardziej złożone umowy - a notariusz to tylko klepie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Całe te aplikacje - to tylko sposób na biznes dla działaczy samorządowych (jakoś dziwnie zawsze oni prowadzą szkolenia na aplikacji). Weźmy wpływy z izby z tytułu aplikacji - np. 400 osób - aplikantów na trzech latach - to roczne wpływy - 400 x 6000 zł (5300 opłaty za aplikację + 700 zł rocznie za składki) - to daje już 2 400 000 - prawie dwa i pół miliona. A co w zamian - 4 godziny zajęć w tygodniu i to bez miesięcy wakacyjnych.

    Jaką wykładowcy mają stawkę godzinową - chyba więcej niż profesor zwyczajny na uczelni.

    Przypomina mi to grupę działaczy sportowych np. z PZPN albo związkowców górników - nie ważna praca w zawodzie, prowadzenie kancelarii bo nie tak opłacalna - za to opłaca się być działaczem związkowym.

    Jakaż to prawda objawiona jest przekazywana na tej aplikacji, że to aż tyle kosztuje? Na studiach uczono, że podstawą nauki jest praca samodzielna - i dlaczego tutaj to się zmienia. Tyle samo - a nawet o wiele więcej - da samodzielna praca z komentarzami, orzecznictwem - niż chodzenie na jakąś namiastkę wykładów ze studiów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie za surowana ocena ? Ja swoją aplikację bardzo dobrze wspominam.

      Usuń
    2. Ale Pan Sędzia zdaje się odbywał aplikację niekorporacyjną - tylko sądową (nie jestem pewny, ale chyba tak to się kiedyś nazywało - teraz jest ogólna). Aplikacja sądowa była bezpłatna, a zdaje się że aplikanci etatowi dostawali wynagrodzenie, a nieetatowi mogli dorabiać w kancelariach.

      BTW uważam, że byli sędziowie to znakomici adwokaci czy radcowie pod względem merytoryki. Mogą mieć problemy jednak z bazą klientów - bo nie mogli ich sobie wyrobić w czasie aplikacji (tak jak to kiedyś bywało - że aplikant przejmował część klientów patrona, których obsługiwał), choć teraz to już raczej również dla aplikantów nierealne.

      Usuń
    3. Ja swoją aplikację radcowską również nieźle wspominam (w zależności od przedmiotu i wykładowcy), niemniej ja miałem w grupie 40-50 osób, a nie 400. Przy 400 osobach aplikacja przestaje się różnić od studiów.
      Aha, chyba najwięcej mi dały praktyki w sądach :)

      Usuń
    4. / uważam, że byli sędziowie to znakomici adwokaci czy radcowie pod względem merytoryki. Mogą mieć problemy jednak z bazą klientów … /

      Oni mieliby mieć problem z bazą klientów?
      Myślę, że właśnie do takiego adwokata czy radcy prawnego - który ma bliskie koleżeńskie stosunki z sędziami z racji tego, że niedawno sam orzekał w tym sądzie - klienci będą walić drzwiami i oknami :)
      sasanka

      Usuń
  3. Panie Sędzio, z tym dziadkiem i babką jako pełnomocnikiem strony to chyba tak nie za bardzo? Tak przynajmniej mnie uczyli kilka miesięcy temu ;-).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jako osoba sprawująca zarząd albo stałą umowę zlecenia. Takie sytuacje się zdarzają.

      Usuń
  4. Ja może wygłoszę dość niepopularny pogląd, ale adwokaturę (tak, jak i lekarzy) ktoś od lat próbuje oszukać.

    Jeszcze jakiś czas temu mieliśmy koncepcję adwokata jako wolnego zawodu. Wiązało się to z wieloma ograniczeniami, np. obowiązkiem zrzeszenia w ORA, zakazem reklamy, nakazem przestrzegania kodeksu etyki, jednak w zamian mieli oni monopol na świadczenie usług prawnych i byli wyłączeni spod przepisów o działalności gospodarczej.

    Ale potem czasy się zmieniły, weszliśmy do UE i okazało się, że "wolny zawód" to przeżytek, gdyż teraz na topie jest "zawód regulowany". Ustawodawca unijny, a za nim polski doszli do wniosku, że kancelaria adwokacka to jednak jest działalność gospodarcza, a dla monopolu adwokatów na świadczenie pomocy prawnej nie ma uzasadnienia.

    Proszę bardzo, ich prawo. Tylko skoro już znosimy "przywileje" adwokatów, to może przy okazji zdjąć i ograniczenia. Skoro adwokat (czy lekarz) to po prostu osoba prowadząca działalność gospodarczą, zupełnie jak taksówkarz, czy kioskarz, to dlaczego nadal musi ona być zrzeszona w Radzie, przestrzegać kodeksu etyki (w innych branżach złamanie kodeksu etyki wiąże się co najwyżej ze społecznym ostracyzmem - w adwokaturze i u lekarzy może wiązać się z pozbawieniem prawa wykonywania zawodu) i - co dla osoby prowadzącej działalność gospodarczą jest absurdem - nie może się reklamować?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest w tym wiele racji. Podobne działania dotykają inne zawody, ale i prokuratorów oraz sędziów również. Świat się jednak zmienia. Postawy i oczekiwania społeczeństwa również są inne, niż 20 lat temu. Ważne jest, aby umieć właściwie odczytać dokonujące się zmiany. Wiele też zależy od kultury, społeczeństwa, czy miejsca, w którym funkcjonuje dana jednostka. To co u nas jest nie do pomyślenia, w innych społeczeństwach jest czymś normalnym. Do tego nie ma ucieczki. W Polsce istnieje jednak nadal chęć ucieczki, odwlekania. Wtedy jednak wkracza państwo. Wówczas może się zdarzyć, że "wyleje się dziecko z kąpielą".

      Usuń
    2. Nie za bardzo rozumiem, czemu "oczekiwania społeczeństwa" wymusiły podciągnięcie adwokatów pod u.s.d.g. i jakie to były oczekiwania?

      Usuń
    3. Np. otwarcie zawodów prawniczych, czy możliwość świadczenia usług prawniczych przez osoby, które skończyły studia prawnicze. Dalej, traktowanie adwokatów, czy radców prawnych pod względem rozliczeń na takich samych zasadach, jak innych usługodawców (np. kasy fiskalne). Społeczeństwo chciało, aby usługi prawnicze, choć częściowo były regulowane przez rynek.

      Usuń
    4. /Społeczeństwo chciało, aby usługi prawnicze, choć częściowo były regulowane przez rynek./

      Ale one zawsze były przynajmniej częściowo regulowane przez rynek.
      Problem polega na tym, że rynek nie doprowadzi do spadku cen poniżej racjonalności, a że wielkość rynku nie chce urosnąć sama, to prawnicy zaczęli go poszerzać w sposób dla społeczeństwa niekoniecznie korzystny. Ale to temat na zupełnie inne wpisy...

      Usuń
  5. Tym postem to się chyba Pan Sędzia nieźle naraził adwokatom i radcom prawnym. Oni przecież tak zawzięcie sprzeciwiają się dopuszczeniu absolwentów prawa i nie-prawników do reprezentowania stron przed sądami. No i jak potrafią przekonująco argumentować swoje stanowisko: dobrem stron procesów, bezpieczeństwem … .

    A Pan Sędzia tu z takim tekstem: „Gdyby tak choć na chwilę zapomnieć o animozjach oraz odrzucić uprzedzenia i nadmierną wyniosłość. Gdyby następnie otworzyć umysł i przeanalizować następującą sytuację. (...)”.

    Aż dziw, że jeszcze nie poleciały gromy w Pana kierunku.
    sasanka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bez przesady. Trudno jest traktować ten blog, jako opiniotwórczy. Poza tym, wśród adwokatów i radców prawnych jest wielu, którzy "skorzystali" z tzw. lex Gosiewski. Wiedzą co to znaczy ograniczony dostęp do zawodu.

      Usuń
  6. Dla mnie nie jest zrozumiałem, że pod względem prawa materialnego można umocować pełnomocnikiem praktycznie kogo się chce, a już w procesie nie. Przecież ten udziela pełnomocnictwa będzie ponosił tego konsekwencje i tyle. Dla dobrego adwokata czy radcy prawnego, przeciwnik zwykły student, czy po studiach powinien być lichym przeciwnikiem, więc o co chodzi. Przecież ludzie i tak chodzą do doradców, radzą się po rodzinie, znajomych itd. Przecież na etapie zwykłego postępowania przed sądem cywilnym praktycznie nie ma przymusu adwokackiego. To jest schizofrenia ustawodawcy. Już dawno powinien powiedzieć jest wolność to róbta co chceta. Jak was stać idziecie do adwokata, jak nie to do kogoś innego i tyle. A my tu gadu gadu. Przecież chodzi o obawy adwokatów i radców o ewentualnych klientów, którzy odpłyną do zwyczajniaków. Przecież żaden szanujący się przedsiębiorca nie pozwoli sobie na ryzyko porad prawnych przez zwyczajniaków, bo za dużo ma do stracenia. A jeśli chce ryzykować jego sprawa. Cały czas władza wie lepiej i jak się zdaje adwokaci i radcowie też wiedzą lepiej co klientowi potrzeba i czego chce. Profesjonalizm powinien się obronić. Niestety zdarzało się już parę razy w mojej karierze oglądać sprawniejszych doradców od zawodowych i smutny był to widok. Nie ma równości ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jest to takie proste. Nie można bagatelizować faktu, iż mamy do czynienia z zawodami zaufania publicznego. Dzięki temu np. sąd nie musi badać, ustalać czy osoba w todze naprawdę jest adwokatem albo radcą prawnym. Może też założyć, że uczciwość i etyczne zachowanie. To ma znaczenie.

      Usuń
    2. Zawsze zastanawiało mnie to dlaczego adwokat i radca prawny mają status osoby zaufania PUBLICZNEGO. Rozumiem, że sędzia, notariusz, komornik mają taki status, bo działają w interesie publicznym (przynajmniej takie jest założenie). Ale pełnomocnik procesowy strony, nawet profesjonalny, nie działa w interesie publicznym tylko w interesie strony, którą reprezentuje. Nawet zasady etyki zawodowej zabraniają mu przedkładać interes publiczny nad interes klienta. Jeśli adwokat posiada informacje istotne dla ustalenia prawdy materialnej, ale mogące zaszkodzić klientowi, to może ich nie ujawniać, czym oczywiście szkodzi interesowi publicznemu i ogólnie wymiarowi sprawiedliwości. To jaki to jest zawód zaufania publicznego? Jest to po prostu zawód zaufania prywatnego – jego klientów.
      sasanka

      Usuń
    3. To, że adwokat broni podejrzanego, czy oskarżonego niejako w jego interesie, nie oznacza wcale, że nie działa w interesie publicznym.

      Jego funkcja, rola jest niezwykle ważna. Nie chodzi tylko o obowiązek reprezentacji z urzędu. Adwokat - bardzo często wbrew tzw. opinii publicznej - broni osoby w taki sposób, aby jego odpowiedzialność była zgodna z prawem, zwłaszcza w sprawach niezwykle trudnych pod względem prawnym, czy z tzw. elementem medialnym.

      Warto też pamiętać o tym, że państwo - choć w skrajnych przypadkach w demokracji - niekiedy dopuszcza się, nazwijmy to, nadinterpretacji. Wówczas rola adwokata powinna się ujawnić w całej okazałości.

      Nadto, historia adwokatury opisuje wielu wspaniałych adwokatów, którzy w trudnych czasach stawali na wysokości zadania i to wbrew władzy, a nawet narażając się na szykany.

      W tym kontekście, można postawić pytanie, czy np. doradcy podatkowi są gotowi na przejęcie obowiązków i ryzyka, jakie się np. wiąże z obroną z urzędu.

      Usuń
    4. Owszem przyjęcie, że adwokat i radca prawny są osobami zaufania publicznego ułatwia sędziom pracę, tak jak napisał Pan Sędzia. Sąd np. może przyjąć, w dobrej wierze, że to co twierdzi na rozprawie, czy w piśmie procesowym adwokat /radca prawny jest prawdą i może nie weryfikować tych twierdzeń. Jeśli sąd nie sprawdzi tego, a twierdzenia adwokata okażą się niezgodne z prawdą, to sąd nie ponosi za to odpowiedzialności. Dla sędziów jest to wygodne i bezpieczne. Ale jest to bardzo niebezpieczne dla strony nie reprezentowanej przez profesjonalnego pełnomocnika, gdy po drugiej stronie jest nieuczciwy adwokat lub radca prawny.

      Jeśli sędziowie chcą mieć takie ułatwienie (czemu się nie dziwię), to powinni jednocześnie odpowiednio reagować na przypadki nadużywania tego zaufania przez profesjonalnych pełnomocników. A wydaje mi się, że tego nie robią.
      sasanka

      Usuń
    5. Ależ robią. Poza tym, sami reprezentowani coraz częściej zaczynają się skarżyć. Adwokaci, wbrew temu co się o tym sądzi, nie mają wcale takiego łatwego życia.

      Usuń
    6. To, że reprezentowani skarżą się, to jedno. Ale ja pisałam o stronie nie reprezentowanej, gdy jej przeciwnik jest reprezentowany przez nieuczciwego pełnomocnika. Nieuczciwego, to jest w tym przypadku takiego, który kłamie na korzyść swojego klienta. Co oczywiście jest niekorzystne dla drugiej strony.

      Czy sędziowie zgłaszają takie przypadki do odpowiednich samorządów zawodowych pełnomocników, celem pociągnięcia ich do odpowiedzialności?

      Z sytuacjami, że adwokaci kłamią spotkałam się nie raz. Natomiast nigdy nie spotkałam się z odpowiednią reakcją sądu na to. No chyba że była reakcja, tylko mi nic o tym nie wiadomo. Ale wątpię.
      sasanka

      Usuń
    7. Czy adwokat oskarżonego, któremu klient w zaufaniu wyznał, że popełnił zarzucany mu czyn, broni go tak, żeby odpowiedzialność jego klienta była zgodna z prawem? Czy może jednak stara się, aby oskarżonemu nie udowodniono winy i aby uniknął on odpowiedzialności?

      Jeśli to drugie – a chyba tak właśnie jest - to jak można twierdzić, że adwokat jest osobą zaufania PUBLICZNEGO?
      sasanka

      Usuń
    8. Obawiam się, że dochodzi o zakwestionowania istoty systemu, w jakim żyjemy, tj. opartego na demokratycznym państwie prawa.

      Jednym z zasadniczych praw jest prawo do sądu. Zaraz potem jest prawo do obrony. Natomiast kluczowym dla skutecznego realizowania prawa do obrony jest gwarancja tajemnicy adwokackiej, zasada domniemania niewinności, obowiązek udowodnienia oskarżonemu winy.

      Jeśli oskarżony chce się przyznać do winy, to może to uczynić. Jeśli natomiast nie chce tego robić, to ma prawo do obrony, zaś oskarżyciel musi udowodnić jemu winę. Nie ma tutaj żadnego znaczenia to, czy obrońca wie, czy też nie wie, że oskarżony dopuścił się np. zbrodni.

      Nie ma żadnej sprzeczności, nie ma niesprawiedliwości jeśli obrońca, który wie o winie oskarżonego, dąży - bo tak tego chce oskarżony - do jego uniewinnienia zgodnie z przepisami prawa.

      Paradoksalnie właśnie w tej sytuacji ujawnia się zaufanie, które ma też charakter publiczny. Państwu musi zależeć na takim ukształtowaniu instytucji obrońcy, aby miał gwarancję utrzymania faktów, które zostały jemu przekazane w tajemnicy przez oskarżonego.

      Usuń
    9. Nie mam nic przeciwko takiemu ukształtowaniu instytucji obrońcy, aby miał gwarancję utrzymania w tajemnicy faktów, które zostały mu przekazane przez oskarżonego. Nie tylko nie mam nic przeciwko temu, ale uważam, że jest to niezbędne dla możliwości prawidłowego wykonywania zawodu adwokata. Klient powinien móc zaufać swojemu obrońcy, czy ogólnie rzecz biorąc pełnomocnikowi. Dlatego adwokat czy radca prawny powinien być osobą godną zaufania. Ale godną zaufania swojego klienta, osoby prywatnej, konkretnej jednostki, w której interesie działa, a nie zaufania publicznego. Gdyby adwokat był osobą zaufania publicznego, to i osoba pokrzywdzona przez jego klienta powinna z definicji mu ufać. I przeciwnik jego klienta w postępowaniu cywilnym powinien mu ufać z założenia. A czy tak jest?
      Dla mnie osoba zaufania publicznego to taka, której może zaufać każdy, bo właśnie nie kieruje się ona czyimś indywidualnym interesem.
      sasanka

      Usuń
    10. "osoba zaufania publicznego jako osoba której może zaufać każdy, bo właśnie nie kieruje się ona czyimś indywidualnym interesem", to raczej osoba zaufania publicznego, ale w sensie potocznym, a nie prawnym.

      Usuń
    11. Wiem, w prawie funkcjonuje wiele fikcji :)
      sasanka

      Usuń
  7. "Nie jest to takie proste. Nie można bagatelizować faktu, iż mamy do czynienia z zawodami zaufania publicznego,"

    Tylko dlaczego nie dać ludziom wyboru pełnomocnika procesowego niegodnego zaufania - np. mogę prosić dowolną osobę pełnoletnią (za wyjątkiem ubezwłasnowolnionych), nawet karaną - przecież to mój proces, moje ryzyko.

    A w czym to zaufanie publiczne przejawia się w procesie - oświadczenia adwokata, radcy mają jakąś wyższą moc dowodową niż drugiej strony bez pełnomocnika? Co zmienia się w procesie, jeśli nie ma pełnomocników albo są? OK - jeden wyjątek jako przykład zaufania publicznego -poświadczanie dokumentów za zgodność oryginałem.
    To jest niekonsekwentne - w prawie materialnym pełnomocnikiem może być każdy np. do sprzedaży nieruchomości za 10 mln, ale już ta sama osoba nie może za mnie działać w procesie o zwrot pożyczki 100 złotych.

    I piszę to jako prawnik aplikacyjny - wcale ni uważam, że wraz z założeniem togi spływa mądrość, tak jak broda nie czyni filozofem. Decyduje o profesjonalizmie tylko własna paca i nauka.

    Studia trwają 5 lat - poza 5 rokiem miałem zajęcia prawie codziennie.
    Aplikacja trwa 3 - parę godzin RAZ W TYGODNIU. I. o ma coś zmienić? Kto się nie najadł, ten się nie naliże.

    Praktyka w sądach - tak. W kancelariach też (i powinna być też dla aplikantów sądowych - dużą wadą jest że przyszli sędziowie nie mają tego doświadczenia), ale niekoniecznie 3 lata - 1,5 max 2 - już z egzaminem końcowym. A te zajęcia szkoleniowe sobie darować - straty żadnej nie będzie - aplikanci sami mogą sobie poczytać komentarz albo orzecznictwo, bo do tego to się sprowadza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie jest takie proste. Społeczeństwo z jednej strony chce mieć większy wybór, ale z drugiej strony chce mieć pewność, że wybrana osoba spełnia pewne minimalne kryteria. Przykładem - choć z innej bajki - est sprawa Amber Gold. Każdy ma prawo korzystać z usług banku, parabanku, czy dowolnego finansisty. Mimo to, jak przychodzi szkoda, to jednak zgłasza się pretensje nie tylko do banku, parabanku, czy finansisty,ale również do sądu, prokuratury, instytucji państwowych i Skarbu Państwa.

      Już widzę pozew przeciwko Skarbowi Państwa za to, że powód przegrał proces reprezentowany przez osobę, której pozwolono w państwie prawa reprezentować przed sądem, choć była już wcześniej np. karana za oszukanie swego mocodawcy.

      Dlatego szuka się jakiegoś złotego środka.

      Usuń
    2. Odnośnie Amber Gold - ingerencja państwa i tak nic nie dała - były ostrzeżenia na liście KNF, a ludzie i tak sobie z tego nic nie robili. Chcącemu nie dzieję się krzywda. Też mogę spieniężyć cały majątek i stracić go na akcjach na giełdzie albo w kasynie na ruletce. I co państwo ma mi zwrócić pieniądze? A może winne są sądy alb prokuratura, że nie zamknęły prezesa giełdy albo kierownika kasyna.

      Dlaczego Skarb Państwa ma płacić odszkodowanie za błędy mojego pełnomocnika - przecież to mój wybór. Jeśli chce to mogę sobie wybrać nawet karanego (to konsekwentnie nie powinien być pełnomocnikiem w prawcie materialnym) albo iść do pełnomocnika niekaranego.

      To raczej mocodawca powinien pozwać swojego pełnomocnika za nieudolne działanie.

      To dzisiaj np. mój niepiśmienny członek rodziny może mnie reprezentować, ale już sąsiad - profesora prawa nie daje "należytej rękojmi". Gdzie tu jest konsekwencja?

      Usuń
    3. Ależ dała. Spółka praktycznie nie istnieje. Inna rzecz, że dla niektórych być może za późno. To się jeszcze okaże.

      Podałem tylko przykład pierwszy z brzegu. Wyraziłem natomiast pogląd, że poszerzanie katalogu pełnomocników to kwestia konwencji. Podtrzymuję pogląd, że w nowelizacjach brakuje spójnego pomysłu, celu.

      Z drugiej jednak strony uważam, że nie jest tak jakby się sądziło, że inna koncepcja byłaby zdecydowanie lepsza. Choć może to wybrzmieć dziwnie, ale to tak jakby nagle uznać, że i usługi medyczne może świadczyć kto tylko chce.

      W państwie prawa, nowoczesnym państwie raczej trudno jest uznać, że każdy obywatel powinien sam sobie decyduje o wszystkim, w każdej sytuacji. Od razu można by było postawić pytanie, to po co w ogóle płacić podatki. Po co takie państwo ? Po co w ogóle jakikolwiek system ?

      Usuń
    4. Zawsze w takiej dyskusji pojawia się analogia do lekarzy i medycyny.

      Porównujmy jednak tylko rzeczy porównywalne.

      Jaka może być szkoda wskutek nieudolnego działania pełnomocnika w procesie cywilnym - śmierć strony, utrata zdrowia? Raczej tylko - może wystąpić szkoda majątkowa. A ta jest zawsze naprawialna.
      Jeśli chcę, to mogę sobie wybrać pełnomocnika z wykupionym OC, a jeśli chce może tańszego, ale bez OC - to mój wybór i moje ryzyko.

      Niestety życia nie da się przywrócić, a i często utraty zdrowia nie da się cofnąć - dlatego rynek usług medycznych ze względu na swoją specyfikę nie podlega regułom rynkowym, tak jak życie i zdrowie człowieka nim nie podlega, ale to wyjątek od ogólnej reguły.

      PS uwolniono rynek pośredników nieruchomości - czy z tego powodu świat się zawalił albo wystąpiły jakieś niesłychane patologie na rynku nieruchomości?

      Usuń
    5. To był tylko przykład. Z drugiej jednak strony, właśnie mamy przykład uniewinnienia osoby, która chyba odsiedziała kilkanaście lat. Są przypadki niewłaściwego prowadzenia sprawy, co nie tylko spowodowało utratę całego dobytku, ale również pośrednio spowodowało samobójstwo podsądnej.

      Sprawy karne, a nawet sprawy cywilne dotykają życia poszczególnych, konkretnych ludzi. Nie można myśleć tylko o sprawach o zapłatę, choć i te mogą prowadzić pośrednio i do utraty zdrowia.

      Nie ma co też podawać przykładów skrajnych. Choć np. sprawy cywilne dotyczą odszkodowań osób z wypadków, które nie są zdolne do samodzielnej egzystencji. Chodzi o sprawy małoletnich dzieci, które np. przejmują olbrzymienie zadłużenie swoich rodziców. Chodzi też o sprawy o ubezwłasnowolnienie. Są też sprawy o zmianę płci itp. Naprawdę chodzi o życie.

      Nie wiem co by się stało w wyniku "uwolnienia" rynku prawnego. Myślę jednak, że reklama byłaby ważniejsza, niż dobro klienta. Poza tym, znam przypadki wręcz przestępnego działania niezawodowych pełnomocników. Np. dokument z fałszywą pieczątką. Podrobione pełnomocnictwa itp.

      Poza tym, warto też pamiętać o tym, że wśród obywateli są również osoby starsze, niedołężne, chore psychicznie, małoletnie i takie, które są po prostu nieporadne. Także, a możne nawet przede wszystkich przy uwzględnieniu istnienia takich osób pisze się prawo.

      Usuń
    6. A ja znam przypadki, gdzie adwokat bezczelnie kłamie wprowadzając sąd w błąd, a sąd przechodzi nad tym do porządku dziennego, choć dowody na kłamstwo adwokata znajdują się w aktach sprawy.
      Na przykład w piśmie procesowym adwokat twierdził, że przeciwnik jego klienta podejmował działania, które są niedopuszczalne. Przy tym adwokat posiłkował się orzecznictwem SN, z którego wynikało, że rzeczywiście takie działania SN uznał za naganne, niedopuszczalne. Tyle tylko, że w rzeczywistości było akurat na odwrót. To właśnie jego klient podejmował te działania :). Poza tym w tym samym piśmie procesowym adwokat wprowadzał też sąd w błąd co do dotychczasowego przebiegu tego postępowania. Strona przeciwna, występująca bez profesjonalnego pełnomocnika, na szczęście zaprzeczyła kłamstwom adwokata, wskazując dowody. Ale nie zmienia to faktu, że adwokat kłamał i prawdopodobnie nie poniósł z tego tytułu żadnych konsekwencji.
      O jakim zaufaniu publicznym może być mowa w przypadku takiego adwokata?
      sasanka

      Usuń
    7. Chodzi m.in. o to, że z uwagi na to, iż adwokat jest osobą zaufania publicznego, to można wystąpić na drogę postępowania dyscyplinarnego. Nadto, adwokat odpowiada również cywilne za nienależyte prowadzenia sprawy.

      Wobec osoby, która nie jest zawodowym pełnomocnikiem takiej możliwości nie ma. Więcej, takie osoby nie mają też żadnego ubezpieczenia.

      Coraz częściej zdarza się, że sąd zasądza od adwokata na rzecz jego mocodawcy odszkodowanie za niewłaściwe prowadzenie sprawy.

      Usuń
    8. „Chodzi m.in. o to, że z uwagi na to, iż adwokat jest osobą zaufania publicznego, to można wystąpić na drogę postępowania dyscyplinarnego.”

      Czy nie powinien tego robić sąd/sędzia, który uzyskał o tym wiedzę w toku prowadzonego postępowania?
      sasanka

      Usuń
    9. Raczej nie. Mógłby to ewentualnie zrobić po rozpoznaniu sprawy. W przeciwnym razie mógłby się narazić na stronniczość (uprzedzenie wobec strony, którą ten pełnomocnik reprezentuje) i wniosek o wyłączenie sędziego.

      Usuń
    10. W takim razie nie pozostaje nic innego jak to, że adwokat będzie udawał dalej, iż jest osobą zaufania publicznego, a sędzia będzie udawał, że w to wierzy :)
      sasanka

      Usuń
    11. Są zawody, w których też występuje odpowiedzialność dyscyplinarna, a nie należą do zawodów zaufania publicznego. Na przykład inżynierowie, którzy wykonują samodzielne funkcje techniczne w budownictwie, architekci itp. Tak więc nie ma przeszkód aby na podobnej zasadzie działali adwokaci i radcowie prawni. Nie trzeba im zaraz przyznawać statusu osoby zaufania publicznego, zwłaszcza że to zaufanie PUBLICZNE jest tylko z nazwy.
      sasanka

      Usuń
    12. No proszę. Rozumiem że inżynier też ma do czynienia z przestępcami, którym ma pomagać. Naprawdę nie widać różnicy ?

      Usuń
    13. No proszę. Rozumiem że inżynier też ma do czynienia z przestępcami, którym ma pomagać. Naprawdę nie widać różnicy ?

      Usuń
    14. A naprawdę nie widać różnicy między zawodem sędziego, adwokata, notariusza z jednej strony, a zawodem adwokata, radcy prawnego z drugiej?
      Ci pierwsi faktycznie działają w interesie publicznym. Ci drudzy w interesie prywatnym swoich mocodawców. Dziwię się, że ktoś może nie widzieć tu różnicy.
      sasanka

      Usuń
    15. Miało być: sędzia, komornik, notariusz z jednej strony.
      sasanka

      Usuń
    16. Przykład z inżynierem był dlatego, że Pan argumentował, iż status zaufania publicznego jest po to, by można było pociągnąć do odpowiedzialności dyscyplinarnej adwokatów i radców pr.
      Więc wykazałam, że nie ma takiej ścisłej zależności.

      Poza tym radcowie prawni wcześniej też mieli status osoby zaufania publicznego, mimo że nie bronili oskarżonych w procesach karnych.
      sasanka

      Usuń
    17. Nie można brać terminów z różnych kategorii i je sobie przeciwstawiać. Przeciwieństwem dla osoby działającej w interesie prywatnym nie jest osoba zaufania publicznego.

      Usuń
    18. Nie porównuję terminów z różnych kategorii.

      Osobie działającej w interesie prywatnym przeciwstawiam osobę nie działającą w interesie prywatnym (tylko publicznym).
      Osobie zaufania publicznego przeciwstawiam osobę nie mającą statusu osoby zaufania publicznego.

      Ale, moim zdaniem, przymiotnik „publiczny” w terminie „osoba zaufania publicznego” ma takie samo znaczenie jak w zwrocie „interes publiczny”. Dlatego widzę tu związek.
      Jeśli nie mam racji, to jak należy rozumieć słowo „publiczny” w terminie: „osoba zaufania publicznego”? Kto to w ogóle jest ta „osoba zaufania publicznego”, poza tym, że wykonuje zawód zakwalifikowany przez prawodawcę do zawodów zaufania publicznego?
      sasanka

      Usuń
    19. / Nadto, adwokat odpowiada również cywilne za nienależyte prowadzenie sprawy.

      Wobec osoby, która nie jest zawodowym pełnomocnikiem takiej możliwości nie ma. Więcej, takie osoby nie mają też żadnego ubezpieczenia. /


      Dlaczego osoba, która nie jest zawodowym pełnomocnikiem ma nie odpowiadać cywilnie za nienależyte prowadzenie sprawy? Osoba prowadząca działalność na podstawie ustawy o swobodzie działalności gospodarczej, w tym prawnik niebędący adwokatem czy radcą prawnym, też odpowiada za niewykonanie bądź niewłaściwe wykonanie zobowiązania - na podstawie przepisów ogólnych. Zresztą także osoba nie prowadząca w ogóle działalności gospodarczej , która zobowiązała się do jakiegoś świadczenia, odpowiada cywilnie za niewywiązanie się z tego zobowiązania.

      Osoba, która nie jest zawodowym pełnomocnikiem, wprawdzie nie ma obowiązku ubezpieczenia się, ale nie ma też zakazu ubezpieczenia. Więc także może być ubezpieczona z takiego tytułu.

      Różnica zasadnicza owszem jest jeśli chodzi o odpowiedzialność dyscyplinarną, której podlegają adwokat i radca prawny, a osoba, która nie jest zawodowym pełnomocnikiem nie. Ale, jak wykazałam wyżej, odpowiedzialność dyscyplinarna nie wynika z faktu bycia osobą zaufania publicznego, tylko z tego, że dla tych grup zawodowych - podobnie jak dla niektórych nie będących zawodami zaufania publicznego – ustawodawca wprowadził taki obowiązek (podlegania odpowiedzialności dyscyplinarnej).
      sasanka

      Usuń
    20. Panie Sędzio,
      odnosząc się do problemu czy zawód adwokata / radcy jest zawodem zaufania publicznego, warto również wskazać na argumentację Sądu Najwyższego zawartą w wyroku z dnia 29 maja 2001 r. (syg. akt: I CKN 1217/98). Co prawda wymaga podkreślenia, iż jest to pogląd odosobniony, tym niemniej poniższa argumentacja do mnie osobiście przemawia:

      "Wbrew zarzutom kasacji nie można natomiast zgodzić się z twierdzeniem, że samorząd adwokacki jest samorządem reprezentującym osoby wykonujące zawód zaufania publicznego w rozumieniu art. 17 ust. 1 Konstytucji. W ocenie Sądu Najwyższego status taki może nadawać samorządowi zawodowemu tylko ustawa, jak to ma miejsce w przypadku samorządu notariuszy (ustawa z dnia 14 lutego 1991 r. - Prawo o notariacie, Dz. U. Nr. 22, poz. 91). Ustawa Prawo o adwokaturze nie nadaje adwokatom takiego statusu. Nie można też takiego statusu wywodzić z treści ustawy, już choćby tylko dlatego, że adwokat nie jest bezstronnym uczestnikiem wymiaru sprawiedliwości."

      Z poważaniem
      DK

      Usuń
    21. Ciekawy jest ten przytoczony przez DW wyrok SN z 29 maja 2001 r. Uzasadnienie tego wyroku jest zbieżne z tym, o czym tu pisałam - że adwokat nie jest bezstronnym uczestnikiem wymiaru sprawiedliwości.

      Szczerze mówiąc nie wczytując się dokładnie w ustawę Prawo o adwokaturze byłam przekonana, że ustawa ta wyraźnie przyznaje adwokatom status osób zaufania publicznego. Choć w mojej ocenie niezasadnie. Ku mojemu zaskoczeniu okazuje się, że wcale nie jest to wyraźnie określone. A co do tego czy można to wywodzić z treści ustawy też są rozbieżności w orzecznictwie. No i powyższa argumentacja SN przemawia także do DK. Więc nie jestem jedyną osobą stojącą na stanowisku, że status osoby zaufania publicznego nie powinien przysługiwać adwokatom i radcom prawnym.

      Powiem więcej: Gdyby to ode mnie zależało, to wprowadziłabym do przepisów proceduralnych obowiązek stosowania przez sądy ZASADY OGRANICZONEGO ZAUFANIA do adwokatów i radców prawnych ;-)
      sasanka

      Usuń
    22. Nie zgadzam się z tymi poglądami. Warto pamiętać o tym, że ustawa o adwokaturze pochodzi jednak z 1982 roku. To samo dotyczy ustawy o radcach prawnych. Nic dziwnego, że takie terminy nie znalazły się w tych ustawach. Z kolei ustawa prawo o notariacie zaistniała już w nowym ustroju.

      Ciekawostką jest to, że w odniesieniu do sędziów, prokuratorów, czy komorników również nie użyto w ustawach ustrojowych takiego oznaczenia.

      Pojęcie "osoby zaufania publicznego" należy - wbrew temu co wynika z przywołanego orzeczenia SN - utożsamiać z funkcją jakie dane osoby pełnią w społeczeństwie. Pojęcie to ma swoje źródło w samej Konstytucji RP. Kluczowy jest art. art. 17. ust. 1 Konstytucji RP zgodnie z którym:
      "W drodze ustawy można tworzyć samorządy zawodowe, reprezentujące osoby wykonujące zawody zaufania publicznego i sprawujące pieczę nad należytym wykonywaniem tych zawodów w granicach interesu publicznego i dla jego ochrony."

      I tak:
      Pojęcie zawodu zaufania publicznego w Polsce zostało wprowadzone właśnie przez art. 17 Konstytucji z dnia 2 kwietnia 1997, który wiąże wykonywanie zawodu zaufania publicznego z istnieniem samorządu zawodowego. Do zawodów zaufania publicznego zalicza się profesje polegające na wykonywaniu zadań o szczególnym charakterze z punktu widzenia zadań publicznych i z troski o realizację interesu publicznego.

      Usuń
    23. Trybunał Konstytucyjny w orzeczeniu z 7 maja 2002 r. (w sprawie SK 20/00) orzekł m. in.: że
      "Zawód zaufania publicznego” to zawód polegający na obsłudze osobistych potrzeb ludzkich, wiążący się z przyjmowaniem informacji dotyczących życia osobistego i zorganizowany w sposób uzasadniający przekonanie społeczne o właściwym dla interesów jednostki wykorzystywaniu tych informacji przez świadczących usługi. Wykonywanie zawodu zaufania publicznego określane jest dodatkowo normami etyki zawodowej, szczególną treścią ślubowania, tradycją korporacji zawodowej czy szczególnym charakterem wykształcenia wyższego i uzyskanej specjalizacji (aplikacja) […] Zawód adwokata jest zawodem zaufania publicznego. Wprowadzając wymogi dotyczące charakteru osoby zawód ten wykonujący czy też rękojmi prawidłowego wykonywania ustawodawca tworzy normatywne przesłanki dla zapewnienia odpowiedniej realizacji zadań przypisanych temu zawodowi. […]

      Drugim bardzo istotnym ze względu na rozumienie zawodu zaufania publicznego jest orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego z 2 lipca 2007 r. (sprawa K 41/05):
      Po pierwsze, „zawód zaufania publicznego” to zawód polegający na obsłudze osobistych potrzeb ludzkich, wiążący się z przyjmowaniem informacji dotyczących życia osobistego i zorganizowany w sposób uzasadniający przekonanie społeczne o właściwym dla interesów jednostki wykorzystywaniu tych informacji przez świadczących usługi.
      Po drugie, wykonywanie zawodu zaufania publicznego określane jest dodatkowo normami etyki zawodowej, szczególną treścią ślubowania, tradycją korporacji zawodowej czy szczególnym charakterem wykształcenia wyższego i uzyskanej specjalizacji (aplikacja). Ustawodawca ma prawo uzależniać prawo wykonywania zawodu zaufania publicznego od spełnienia przez zainteresowanego określonych warunków dotyczących np. jego kwalifikacji zawodowych i moralnych, w tym wymagania cechy „nieskazitelnego charakteru” i „rękojmi prawidłowego wykonywania zawodu”.
      Po trzecie, przymiot zawodu „zaufania publicznego”, jaki charakteryzuje zawody poddane unormowaniom art. 17 ust. 1 Konstytucji, polega nie tylko na objęciu zakresem ich wykonywania pieczy nad prowadzeniem spraw lub ochroną wartości (dóbr) o zasadniczym i (najczęściej) osobistym znaczeniu dla osób korzystających z usług w sferze zawodów zaufania publicznego. Nie wyczerpuje się też w podejmowaniu ważnych – w wymiarze publicznym – czynności zawodowych, wymagających profesjonalnego przygotowania, doświadczenia, dyskrecji oraz taktu i kultury osobistej. „Zawody zaufania publicznego” wykonywane są – zgodnie z ich konstytucyjnym określeniem – w sposób założony i społecznie aprobowany, o ile ich wykonywaniu towarzyszy realne „zaufanie publiczne”. Na zaufanie to składa się szereg czynników, wśród których na pierwszy plan wysuwają się: przekonanie o zachowaniu przez wykonującego ten zawód dobrej woli, właściwych motywacji, należytej staranności zawodowej oraz wiara w przestrzeganie wartości istotnych dla profilu danego zawodu. W odniesieniu do wykonywania prawniczych zawodów zaufania publicznego do istotnych wartości należy pełne i integralne respektowanie prawa, w tym zwłaszcza – przestrzeganie wartości konstytucyjnych (w ich hierarchii) oraz dyrektyw postępowania […]"

      Usuń
    24. Rzeczywiście Trybunał Konstytucyjny w swoich orzeczeniach konsekwentnie wyraża pogląd, iż zawody adwokata i radcy prawnego są zawodami zaufania publicznego. Tak na marginesie, należy dodać, iż szkoda że obecna Rzecznik Praw Obywatelskich - Pani Irena Lipowicz - cofnęła kilka lat temu wniosek swojego poprzednika do Trybunału Konstytucyjnego w przedmiocie zbadania konstytucyjności obligatoryjnej przynależności do samorządów zawodowych.

      Osobiście uważam, iż Trybunał najprawdopodobniej powtórzyłby przytoczoną przez Pana powyżej argumentację, ale przynajmniej byłoby to jakieś postawienie kropki nad "i".

      Ja osobiście stoję na stanowisku, iż samorządy prawnicze mogą być zakwalifikowane jako samorządy, o których mowa w art. 17 ust. 2 Konstytucji, tj. tzw. "inne rodzaje samorządu". Odrębne stanowisko prowadziłoby do wniosku, że mamy w Polsce całą masę zawodów zaufania publicznego np. architektów, rzeczoznawców majątkowych, maklerów, pielęgniarki, rolników, nie mówiąc już o rzecznikach patentowych czy właśnie doradcach podatkowych.

      Z poważaniem
      DK

      Usuń
  8. Naprawdę świetnie napisane. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

Blog działa na zasadzie non-profit. Komentarze nie mogą zawierać kryptoreklamy, w tym linków odsyłających do stron internetowych, czy też podmiotów proponujących jakiekolwiek usługi, czy też sprzedaż jakichkolwiek towarów. Z uwagi na częste ignorowanie powyższego zakazu, ewentualne umieszczenie zakazanych treści wiąże się z jednoczesną zgodą na ponoszenie opłaty w kwocie 99 zł za każdy dzień istnienia takich treści w komentarzach.