Mam nieodparte wrażenie, że takie jest oczekiwanie społeczeństwa żyjącego w świecie darmowego internetu, darmowych gadżetów, "darmowej" muzyki oraz wszechobecnej postawy roszczeniowej. Jedni temu ulegają np. ze względu na małą asertywność albo obawę przed negatywną reakcją potencjalnych klientów, zaś inni - tak po cichu - tego nie akceptują, lecz nie chwalą się tym zbytnio, zwłaszcza publicznie.
Klient
Przychodzi klient do Pana mecenasa po poradę i pytam:
- Szanowny Panie co mam zrobić, aby odzyskać dług ?
Pan mecenas gustownie podniósł się z fotela, zbliżył się do swojej biblioteczki i wyciągnął opasłą książkę. Czytał, czytał, przewracał kartki, zaś klient cierpliwie czekał. Wreszcie Pan mecenas udzielił odpowiedzi na zadane pytanie, a następie spytał:
- Czy ma Pan jeszcze jakieś pytania ? Oczywiście chętnie udzielę na nie odpowiedzi.
- Nie dziękuję - odpowiedział klient.
Wówczas Pan mecenas poinformował klienta, że za udzieloną poradę należy się 100 zł.
- Ile ? 100 złociszów - odparł bardzo zdziwiony klient.
Mecenas wyraźnie zmieszany reakcją klienta nic nie odpowiedział, dając szansę swemu rozmówcy, aby się wypowiedział.
- Jedną setkę za to, że Pan tak z półki, z książki, a nic z pamięci ?
Była to ponoć autentyczna historia. Myślę, że podobnych może być zdecydowanie więcej. Nie wiem ile dokładnie kosztuje tego typu porada prawna. Wtedy tyle kosztowała. Nie to jest jednak najważniejsze.
Po latach inaczej rozumiałem zdanie: "wiem, że nic nie wiem". Ogrom wiedzy przytłacza, zwłaszcza że tak łatwo jest dostępna. Banalne jest stwierdzenie, że człowiek cały czas musi się uczyć. Coraz ważniejsza staje się świadomość tego, że nie wszystko wiemy w danym konkretnym momencie. Tyle się trzeba uczyć, czytać, studiować, wertować i tyle trzeba szukać, żeby przynajmniej wiedzieć, że danego zagadnienia dokładnie się nie zgłębiło. Oznacza to, że należy co najmniej mieć świadomość tego, iż dana kwestia wymaga jeszcze dogłębniejszego zbadania.
Jeśli np. pojawia się kwestia zarzutu potrącenia z upadłym, to ważne aby co najmniej wiedzieć, gdzie szukać. Jeśli pojawia się problem uszkodzenia rzeczy w związku z przewozem, to należy przynajmniej wiedzieć gdzie znaleźć odpowiedź. Wydawało mi się, że to oczywiste. Okazuje się, że nie.
Dla wielu osób liczy się tylko porada prawna udzielona z pamięci, bez zaglądania do książki. Oczywiście jest jeszcze drugie dno tej historyjki. Być może klient nie był przyzwyczajony do tego, że za poradę prawną trzeba zapłacić. Przecież czym innym jest zapłata za coś tak ulotnego, jak porada prawna, a czym innym np. zapłata za kolejną parę butów.
Jeśli np. pojawia się kwestia zarzutu potrącenia z upadłym, to ważne aby co najmniej wiedzieć, gdzie szukać. Jeśli pojawia się problem uszkodzenia rzeczy w związku z przewozem, to należy przynajmniej wiedzieć gdzie znaleźć odpowiedź. Wydawało mi się, że to oczywiste. Okazuje się, że nie.
Dla wielu osób liczy się tylko porada prawna udzielona z pamięci, bez zaglądania do książki. Oczywiście jest jeszcze drugie dno tej historyjki. Być może klient nie był przyzwyczajony do tego, że za poradę prawną trzeba zapłacić. Przecież czym innym jest zapłata za coś tak ulotnego, jak porada prawna, a czym innym np. zapłata za kolejną parę butów.
Fachowiec
Teraz moja historia z czasów, gdy byłem aplikantem. Wtedy zarabiałem około 800 zł miesięcznie. Mieszkałem w niewielkim mieszkanku. Po opłaceniu czynszu niewiele zostawało. Któregoś dnia zepsuł się junkers. Przyszedł fachowiec, podszedł do junkersa, przy którym trochę pogmerał. Po około 2 minutach powiedział:
- Zrobione. 150 zł się należy.
- Ile ? - zapytałem zszokowany.
- Powiedziałem 150 zł. się należy - powtórzył fachowiec.
- Trochę drogo - stwierdziłem. Była to taka nieporadna próba podjęcia negocjacji. A on mi na to.
- Widzi Pan, ja się na tym znam, a pan nie ? - tak mi odpowiedział.
- Zrobione. 150 zł się należy.
- Ile ? - zapytałem zszokowany.
- Powiedziałem 150 zł. się należy - powtórzył fachowiec.
- Trochę drogo - stwierdziłem. Była to taka nieporadna próba podjęcia negocjacji. A on mi na to.
- Widzi Pan, ja się na tym znam, a pan nie ? - tak mi odpowiedział.
Wtedy się szczerze roześmiałem i przyznałem mu rację. Wręczyłem te 150 zł i jeszcze grzecznie podziękowałem za wykonaną usługę, tj. wymianę jakiejś śrubki.
Przedsiębiorca
Pewnego dnia wyrokowałem w sprawie, w której należało zastosować nie tylko przepisy z zakresu prawa cywilnego, ale również upadłościowego. W procesie chodziło o zapłatę kwoty około 20.000 zł. Przedsiębiorca żądający od upadłego kontrahenta 20.000 zł przegrał sprawę, bo po prostu nie znał prawa upadłościowego. Nic nadzwyczajnego. Z ciekawości zapytałem, dlaczego nie skorzystał z porady adwokata, czy radcy prawnego. Odpowiedź była typowa:
- Są za drodzy.
- A wie Pan ile taka porada prawna mogłaby kosztować ? - zapytałem.
- Nie wiem, ale pewnie drogo - odpowiedział przedsiębiorca.
Coś mnie podkusiło i postanowiłem zapytać czy ma księgową, ile jej płaci i ile faktur wystawia. Wówczas przedsiębiorca odparł:
- Oczywiście, że mam księgową. Choć wystawiam jedną fakturę miesięcznie, to jednak nie znam się na podatkach, pitach i fakturach. Ale ona dostaje tylko 100 zł miesięcznie na obsługę mojej firmy.
Nic więcej nie mówiłem. Przypomniałem sobie tylko o moim doświadczeniu z fachowcem sprzed lat. Wezwałem fachowca, bo był konkretny problem. To banał, ale dzięki temu miałem nie tylko ciepłą wodę, ale również spałem spokojnie. Dzięki temu nie obawiałem się tego, że np. będzie się ulatniał gaz. Opisany wyżej przedsiębiorca "zaoszczędził" na poradzie prawnej, choć płacił swej księgowej rocznie 1200 zł. Może nawet zaoszczędził na poradzie prawnej, by przegrać sprawę na 20.000 zł.
- Są za drodzy.
- A wie Pan ile taka porada prawna mogłaby kosztować ? - zapytałem.
- Nie wiem, ale pewnie drogo - odpowiedział przedsiębiorca.
Coś mnie podkusiło i postanowiłem zapytać czy ma księgową, ile jej płaci i ile faktur wystawia. Wówczas przedsiębiorca odparł:
- Oczywiście, że mam księgową. Choć wystawiam jedną fakturę miesięcznie, to jednak nie znam się na podatkach, pitach i fakturach. Ale ona dostaje tylko 100 zł miesięcznie na obsługę mojej firmy.
Nic więcej nie mówiłem. Przypomniałem sobie tylko o moim doświadczeniu z fachowcem sprzed lat. Wezwałem fachowca, bo był konkretny problem. To banał, ale dzięki temu miałem nie tylko ciepłą wodę, ale również spałem spokojnie. Dzięki temu nie obawiałem się tego, że np. będzie się ulatniał gaz. Opisany wyżej przedsiębiorca "zaoszczędził" na poradzie prawnej, choć płacił swej księgowej rocznie 1200 zł. Może nawet zaoszczędził na poradzie prawnej, by przegrać sprawę na 20.000 zł.
Prawnik też jest fachowcem
Dlaczego tak jest. Dlaczego tak nie lubimy prawników. Każde państwo jest oparte na jakimś systemie prawnym, dzięki któremu funkcjonują społeczeństwa. Poznanie danego systemu prawnego wcale nie jest takie proste. Aby zostać sędzią uczyłem się łącznie - dzięki ustawodawcy - chyba 11 lat, wliczając studnia, aplikację i asesurę. Adwokat, czy radca prawny - w zależności od tego na jakie przepisy natrafił - uczył się około 8 lat. Czy w związku z tym prawnik musi się tłumaczyć z tego, że jego praca kosztuje ? Czy radca prawny albo adwokat musi czuć się skrępowany wtedy, gdy jego klient jest zaskoczony koniecznością zapłaty za poradę ?Nikt się nie dziwi, że trzeba zapłacić za nowy, czy choćby używany samochód, jeśli jest potrzebny. Nikt się nie dziwi, że trzeba zapłacić za wymianę pieca, bo stary już ledwo chodzi. Co ważniejsze, nikt nie będzie nawet polemizował, że za to trzeba zapłacić. Wynika to nie tylko z faktu, że za dany produkt, czy usługę trzeba zapłacić, ale również z wewnętrznego przekonania, że są to dobra, które w danym momencie są potrzebne.
Zasadniczo są tylko dwie alternatywy. Dane dobro będzie moje, jeśli za nie zapłacę. Jeśli nie chcę albo nie mogę zapłacić, to muszę z tego dobra zrezygnować. Czy w tym wypadku jest o co się obrażać ?
Mam wrażenie, że to się odnosi do wszelkich dóbr umysłowych. Ja też jestem często proszony, żebym zajrzał do komputera bo nie działa. "Tobie to zajmie 5 min" :(
OdpowiedzUsuńI jeszcze:
http://www.wykop.pl/ramka/405783/dlaczego-nie-naprawiac-komputerow-za-darmo/
Nikogo nie interesuje ile trzeba było się uczyć, czytać oraz jak długo trzeba było nabierać doświadczenia, aby diagnoza problemu zajęła np. 5 minut.
UsuńJak zwykle celny wpis.
OdpowiedzUsuńNawet tytuł nie jest przewrotny - oto zdarzyła mi się taka historia, iż dzwoni delikwent i pyta czy udzielam darmowych porad prawnych. Odpowiedź - nie. Na co interesant, iż on w google wpisał darmowy radca prawny i ja mu się wyświetliłem, więc skoro google twierdzi, że darmowe to znaczy darmowe :)
Dr G. wie lepiej :-)
UsuńBardzo ciekawy wpis i słuszne spostrzeżenia. Jestem tłumaczem, i również zdarzają mi się prośby o różne darmowe przysługi. Kiedyś poprosili mnie tacy "znajomi znajomych", właściciele małej firmy, abym tłumaczyła podczas spotkania i potem obiadu z delegacją zagraniczną. Spotkanie było organizowane niemal z dnia na dzień, więc się zgodziłam po znajomości tłumaczyć bez umowy, licząc że podpiszemy ją później. Gdy się już po tym upomniałam, właściciele byli wręcz zniesmaczeni, bo jak to tak, jestem znajomą... a mnie to spotkanie zajęło wiele godzin, dodam, że nawet obiadu mi nie zaproponowali...
OdpowiedzUsuńTo chyba zwykłe wykorzystanie było :-)
UsuńCoraz więcej ludzi wydaje się też uważać, że zasięgnięcie porady u mecenasa Googla wystarczy. I potem dostaję pismo które wygląda bardzo poważnie prawniczo, tylko jest zupełnie bez sensu w tym konkretnym stanie faktycznym.
OdpowiedzUsuńTakie nadchodzą czasy. Dr Google wszystkich zastąpił.
UsuńDr Google i popularne seriale prawnicze.
UsuńMnie np. pytał ostatnio klient dlaczego nie stałem przed świadkiem, gdy zadawałem jemu pytania - tak jak to jest w "Prawie Agaty".
Znajoma nie mogła wyperswadować klientowi, że termin na zachowek to teraz 5 lat, a nie jak było w jednym z ostatnich odcinków "Prawa Agaty" 3 lata.
Już w ogóle perełką są składy sędziowskie potrójnie łańcuchowe.
Autentyczna sytuacja: Klientka jest analitykiem medycznym i opowiadam jej jak będzie wyglądało przesłuchanie
UsuńK: a to nie będzie tak wyglądało jak w "Prawie Agaty"?
Ja: a czy Pani praca wygląda jak w "Dr Housie"?
Cisza, cisza, cisza
K: no....... w sumie........ nieeeeeee, no tak, zupełnie inaczej......
To jest niesamowite, co seriale robią z naprawdę bardzo rozsądnymi ludźmi
Mnie kiedyś uczono:
OdpowiedzUsuń"Pamiętaj - darmowej pracy nikt nie szanuje.".
Dokładnie tak. Kiedyś dobrze uczono :)
UsuńI na odwrót, jeśli ktoś oczekuje od Ciebie darmowej pracy, to od razu Cię nie szanuje. :) a jaka może być reakcja na brak szacunku? - to już każdy wie wedle osobistych preferencji kulturalnych :)
Nie mówcie, że nie zdarza się Wam zainstalować samemu jakiegoś programu na komputerze bez biegania do fachowca.
OdpowiedzUsuńTeż chcę czasem komuś pozwem trzasnąć :)
Kluczowe: "sobie"
UsuńTen pan mecenas z akapitu "klient" to najpierw wykonuje usługę, a potem ustala jej warunki???
OdpowiedzUsuńBo powiesz mi, że nigdy idąc do fryzjera nie zdarzyło Ci się zapytać o cenę po wykonaniu usługi? :)
UsuńTrochę obcy mi przykład, bo od lat strzygę się sam. Ale rozumiem - adwokat, fryzjer - bez różnicy ;) a właściwie jest różnica - u fryzjera jednak z cennikiem chyba jest lepiej niż u pana mecenasa. Szewc bez butów itd. ;)
UsuńPrzy czym idąc do jakiegokolwiek miejsca gdzie świadczone są profesjonalne usługi, jeśli na dzień dobry nie zostanie ustalona kwestia ceny, to rozumiem, że - pana zdaniem - istnieje domniemanie nieodpłatności usługi...
UsuńPrawnik to nie piekarnia czy fryzjer, że z góry wiadomo co się sprzedaje (jakie nakłady zostaną zużyte na wykonanie rzeczy czy usługi) i za jaką cenę. Dlatego ciężko jest na dzień dobry rzucić klientowi precyzyjną cenę za poradę. Dopiero jak się zapoznam ze sprawą, wiem i to też najczęściej tylko mniej więcej ile ona powinna kosztować. Nawet w wydawało by się szablonowych sprawach, stany faktyczne są przecież z reguły inne. Poza tym "cennik" u prawnika, zależy jeszcze od innych kwestii :) myślałem że to oczywista oczywistość, ale jak widać się myliłem :) Jeśli jakiś szanowny klient zakłada z jakiegokolwiek powodu domniemanie nieodpłatności usługi, to od razu powinno się wobec niego przyjmować domniemanie "złodziejskości" bo pewnie w sklepie czy na targu gdy nie widzi ceny, to też bierze towar i idzie do domu go beztrosko konsumować:) albo co najmniej domniemanie nieuczciwości lub po prostu głupkowatości :) (przy tym oczywiście pomijam tu sytuacje gdy kogoś na serio nie stać na nic).
UsuńI dodam jeszcze stare mądre przysłowie - "kto nie ma miedzi, to niech w domu siedzi" :) Niech sobie o nim przypomną amatorzy darmowych usług :) U takich amatorów na bakier jest też z elementarną matematyką i fizyką - jak nie włożę, to nie wyjmę. Jeśli coś jest za darmo, to nie istnieje, lub też nie ma wartości (dla tego co tę darmochę otrzymał). No ale może jednak, to już głębsza filozofia i metafizyka :)
UsuńOstatnio klient przysłał mi umowę sprzedaży, w drodze której miał nabyć dobra za kilkadziesiąt tysięcy. Znam go z innych spraw. Zapytał ile to bedzie kosztowało. Przejrzałam umowę, sprawdziłam jakie są zagrożenia, policzylam czas - ile zajmie mi korekta i podsunięcie klientowi jak to negocjować. Podałam stawkę: do wyboru godzinową z widelkami ile to może zająć lub ryczałt - do wyboru. Klient odpowiedział, że "na razie dziękuje". Ok. Zachował się racjonalnie - zapytał, uznal że za drogo i się wycofał.
OdpowiedzUsuńNatomiast wiem od innego kontrahenta, że pomstował, że ja chcę "tyle za samo przeczytanie umowy". Nie policzył, że "samo przeczytanie umowy" (plus poprawienie i podanie argumentów do negocjacji) mnie kosztuje 4 lata studiów + 8 lat doświadczenia.
Inna sprawa, że klient ma teraz przecież szeroki wybór na rynku: od 10 złotych za poradę do 400 euro za godzinę, mniej więcej. Można sobie dobrać w stosunku do budżetu i stopnia ryzyka. Jak się chce reklamować buty za 200 zł to warto pewnie wziąć poradę za max 10 złotych, ale jak się kupuje coś za 50 czy 60 tysięcy, to chyba warto wydać kilkaset złotych na zabezpieczenie prawne.
W rzeczonej umowie w bardzo interesujący sposób była ograniczona rękojmia - ciekawa jestem, czy ta sprawa nie wróci do mnie przypadkiem już po transakcji, kiedy okaże się, że oryginalny sposob opisania rękojmi nie był przypadkowy. Ludzie mają czasem niepokojące podejście do oszczedności - tak jak we wskazanej sprawie z przedsiębiorcą, któremu szkoda była na prawnika i stracił 20.000. Jakiś brak kalkulacji tu siedzi.
A propos Dr G. jeszcze.
OdpowiedzUsuńNegocjowałam ugodę i prawie była domknięta, ale druga strona napisała mi, że się wycofuje, bo wie, że wygra proces. Zapytałam, z czego to wnosi. Odparła, że jest orzeczenie Sądu Najwyższego, z ktorego wynika, że ona wygra. Poprosiłam uprzejmie o to orzeczenie. Dostalam skan... wycinka z ANGORY (taki kolorowy tygodnik m.in. z rubryką "prawnik radzi"). Przeczytałam pytanie od czytelnika, odpowiedź "prawnika radzącego", nie wypowiem się co do jej prawidłowości - okraszoną orzeczeniem SN.
Orzeczenie było przytoczone solidnie, bo dosłownie. I o było dobrze uzasadnione orzeczenie. Tyle, że... na kompletnie inny temat, niż w pytaniu. (Dla czytających bloga nieprawnikow: "prawnik radzący" zacytował tezę orzeczenia, nie bacząc, iż dotyczy ono zupelnie innego stanu faktycznego, niż ten z pytania od czytelników).
Do ugody nie doszło, druga strona zerwala rozmowy, mając w garści rzeczony wycinek prasowy.
Przegrała proces co do złotówki.
No tak. Porady Mecenasa Jana Paragrafa za każdym razem wyglądają jak kazusy dorobione do losowo wybranego przepisu. Którego zupełnie często dorabiający nie zrozumiał.
UsuńMnie dziwi to, że jakoś nikt nie oczekuje od lekarzy, że porady będą za darmo, i nikogo nie dziwi 200 zł za 10 minut wizyty, a jest to nieakceptowalne w przypadku prawnika. Przecież i to i to praca umysłowa. Ktoś mi tłumaczył, że lekarz ratuje życie, a prawnik pieniądze, to pierwsze dobro jest cenniejsze, toteż usługa w tym zakresie więcej warta, ale nie czuję się do końca przekonana. Natomiast w odniesieniu do reszty usług - upraszczając, godna zapłaty jest ta, gdzie wykonawca się ubrudzi, albo ta, gdzie klient fizycznie się upiększy ;)
OdpowiedzUsuńNo ba, powiedziałbym, że jeśli lekarz ratuje życie, to powinien się mniej cenić (jeśli liczy sobie drogo BO ratuje życie, to czy nie jest to wykorzystywanie przymusowego położenia?:)
UsuńU lekarzy takie kwoty za wizytę to domena profesury, a tam często to dwieście złotych to nie jest cena wizyty tylko bilet wstępu na szybką ścieżkę leczenia w szpitalu państwowym, gdzie dany profesor jest ordynatorem. U lekarzy często na misję zawodu wskazuje państwo i traktuje lekarzy mniej więcej jak nas, jak chłopów pańszczyźnianych, tylko tam traktuje ich do specjalizacji, później mają lepiej,
UsuńGeneralnie w Polsce nie szanuje się pracy niefizycznej, prawników traktuje się harrych poterów, którzy przeszli na ciemną stronę mocy i szepczą jakieś zaklęcia, których nikt poza aktorami sądowego spektaklu nie rozumie, Wynika to z braku wiedzy o podstawowych instytucjach prawnych, procedurze, ustroju sądów, ale też z dużego formalizmu naszej procedury,
Plagą są ludzie, którym szkoda pieniędzy na profesjonalną poradę prawną. I tu niestety zaliczyć też muszę wielu tzw. znajomych, którzy o znajomości sobie przypominają, gdy potrzebują pomocy prawnej. Nie tylko rzadko zaproponują wynagrodzenie, ale są wręcz oburzeni, gdy odmawiam, tłumacząc, że nie zajmuję się obsługą osób fizycznych czy też że dany problem nie leży w kręgu mojej specjalności.
OdpowiedzUsuńStajemy się coraz bardziej chciwi i egoistyczni. Kasa, kasa, kasa... Nie jest prawdą, że darmowych usług się nie docenia. Znajomej (wtedy była naprawdę w trudnej sytuacji finansowej) pomógł pewien adwokat - zupełnie bezinteresownie. Dawno to dość było, do dziś jest mu wdzięczna. To się nazywa pro publico bono czy jakoś tak, słyszałam że w Stanach każdy prawnik musi ileś godzin poświęcić na tego typu działalność. Wyśmiewanie ludzi, których nie stać na poradę prawną, a którzy być może znajdują się w ciężkiej sytuacji życiowej, jest nie na miejscu.
OdpowiedzUsuńNikt tutaj nie wyśmiewa ludzi, których nie stać na poradę prawną. Spójrz na komentarze. Wszystkie negatywne dotyczą ludzi, których było stać na płatną konsultację, a mimo to postanowili zaoszczędzić.
UsuńOsoby, których nie stać na poradę prawną mają możliwość skorzystania z bezpłatnych porad. W sprawach konsumenckich w każdej gminie jest Rzecznik Konsumentów. W innych ważnych życiowo sprawach działa szereg fundacji, dla których wielu prawników pracuje pro publico bono. Jeżeli ktoś ma potrzebę wystarczy zapytać na dowolnym komisariacie lub w MOPSie. Na pewno wskażą właściwą organizację. Oczywiście przygotowywane jest rozwiązanie systemowe systemu ochrony prawnej - tzw. ustawa pakamerowa. Jak to w projektach państwowych bywa, będzie to finalnie najdroższe rozwiązanie z możliwych. Każda fundacja realizuje taką działalność znacznie taniej.
A skąd to przekonanie, że NGOs zrobi to taniej?
UsuńWłaśnie wpuszczenie NGOsów i Mgr. spowoduje, że to młodzi adwokaci lub radcy będą pracować na pensje Zarządów i Rad Fundacji a zawód będzie się pauperyzował nadal; gawiedź się nauczy, że można darmo.
Ostatnio usłyszałem od kolegi o stawkach za zastępstwo na rozprawie aplikanta - 30 zł. Czy to już nie poniżej godności? Petsitter za 1 spacer żąda więcej.
Pakamery jeszcze się nam wszystkim odbiją czkawką - 100 mln wyrzucone w iluzję pomocy.
Interesujący wpis. Prawnik ma prawo oczekiwać za swoją pracę zapłaty, to jest oczywiste. Oczekiwanie, że ktoś zrobi coś dla nas za darmo jest po prostu nie na miejscu.
OdpowiedzUsuńChyba trochę się nakręcacie i robicie z wyjątków regułę.
OdpowiedzUsuńW mojej ocenie łatwiej przejrzeć w internecie ustawę, nawet z komentarzem (za darmo i legalnie), ściągnąć np. wzór pozwu i samemu nieskomplikowaną sprawę poprowadzić, niż znaleźć instrukcję junkersa, kupić odpowiednią śrubkę i samemu naprawić... :-)
Każda usługa jest warta tyle, ile ktoś chce za nią zapłacić. Za każdym razem, kiedy czytam, że ktoś jest oburzony, że po kilkunastu latach jego wytężonych studiów ktoś ma czelność nieśmiało nawet zasugerować, że oczekuje "pierwszej porady gratis" to pachnie mi to jakąś formą niedowartościowania...
A co do "googlania" to nie widzę w tym nic złego. Są fora prawne, jest ISAP, są bazy orzeczeń sądów, a nawet ten blog, na którym można znaleźć praktyczne informacje. Wiedza dosłownie leży na ulicy, za darmo. Co w tym złego, że jak ktoś jest ogarnięty to potrafi z niej skorzystać?
Jak ktoś jest taki "ogarnięty" to po co w ogóle przychodzi do prawnika? Niech sam sobie wszystko znajdzie, zinterpretuje, niech sam się reprezentuje w sądzie itp. Tylko jednak ludzie korzystają z pomocy prawników. Jak myślisz, dlaczego?
UsuńOburza Cię to, że ktoś chce zapłaty za swoją pracę? Bo mnie oburza raczej to, że ktoś ma tupet sugerując, aby prawnik pracował dla niego gratis...
UsuńZ moich doświadczeń wynika, że na postrzeganie porady prawnej jako uprzejmości istotnie wpływa jedna cecha klienta, a mianowicie...płeć.
UsuńFaceci... krzywią się, że drogo ale wiedzą, że zapłacić trzeba. Z Paniami jest różnie. I nie ma zadnego znaczenia wiek klientki. Na "postawienie" porady prawnej liczą zarówno zbuntowane nastolatki, jak i nobliwe kokoty.
Zastanawiam się nad noszeniem obrączki jako repelentu. I oplakatowania kancelarii zdjęciami jakichś dzieci :)
Nie będę silił się na jakieś gender-owe analizy. Ani roztrząsał, kogo mamusia natura zaprogramowała do szukania frajera, kogo do bycia frajerem i dlaczego. Z mojego doświadczenia wynika, że porad za darmo chcą kobiety i tyle.
Mężczyźni natomiast sa honorowi i chcą za półdarmo.
i dlatego ja nie obsługuję osób fizycznych, jak ktoś mnie pyta o coś to mówię, że nie wiem bo specjalizuję się w zamówieniach publicznych. Wolę żeby myśleli ze jestem ograniczona niżby mieli mi głowę zawracać.
OdpowiedzUsuńNiestety tak jest, nie wiem czemu, ale ludziom ubzdurało się, że płaci się tylko za rzeczy materialnie, które mogą wziąć do ręki i że tylko one mają jakąś faktyczną wartość
OdpowiedzUsuńNie jest tak źle. Za fryzjera też płacą :-)
UsuńMyśle, że każdy z nas się z tym zderzył nie raz. W mojej pracy jest to samo. Taka jest prawda, po to jest się specjalista, żeby ktoś inny nie musiał nim być. A obrót pieniędzy musi być.
OdpowiedzUsuńW samo sedno.
UsuńCóż, wiele osób chce porad prawnych, a tak naprawdę człowiek, aby świadczyć, musiał potęgę książek przeczytać. Świetny wpis. Gratuluję, a przy okazji zapraszam do nas: http://emediatorlegal.pl/
OdpowiedzUsuńA czemu to prawnik musi udzielać darmowych porad... z tym sie nie spotkałam.. Radca prawny to tak i to często. Polecam sprawdzić http://www.klita.com.pl/
OdpowiedzUsuńBardzo rzeczowy tekst. Masz rację - płacisz za wiedzę, doświadczenie, lata nauki danego adwokata (zamiennie można podać każdy zawód). Ludzie z nieznanej mi przyczyny uważają, że adokaci powinni udzielać porad za darmo i żywić się... energią z kosmosu albo wdzięcznością ludzi. Zawód jak każdy inny, ale wymagający dużej odpowiedzialności!
OdpowiedzUsuńBardzo interesujący i przyjemny w czytaniu wpis. Bardzo często sięgam porad prawnika i zawsze płacę, nawet za najkrótsze konsultacje. Wiedza prawnicza jest cenna, również mi się wydaje że nikt nie docenia wysiłku włożonego w karierę tych osób. Myślę, że każde konsultacje powinny być płatne.
OdpowiedzUsuńJa wychodzę z założenia, że właśnie lepiej zapłacić. Zresztą od lat korzystam z usług tej samej kancelarii - http://www.kancelariabarabasz.pl/. Ufam, że rzetelnie zajmują się moimi sprawami i nie chciałabym ich zmieniać, nawet za darmową usługę.
OdpowiedzUsuńCześć!Bardzo przyjemny w czytniu wpis. Będzie ciekawy dla wszystkich adwokatów i wszystkich ludzi, którę interesują się prawem. Myślie, że konsultacja perwsza ma być bezpłatna. Bardzo dużo ludzi nie mają takej wiedzy i adwakot może pomóc. Dziękuje bardzo za informacje.
OdpowiedzUsuńOsobiście z kancelarią miałem do czynienia po raz pierwszy w życiu. Niedawno potrzebowałem porady prawnej w zakresie prawa spółek. Zasięgnąłem informacji na tej stronie i niezwłocznie umówiłem się na wizytę. Osobiście nie wyobrażam sobie liczyć na darmową obsługę. To zawód, jak każdy inny. Ma swoją wartość i za wykonaną usługę należy się odpowiednie wynagrodzenie. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńWiadomo, że oni też zarabiają, jednak porady mogłyby być nieco tańsze.
OdpowiedzUsuńHej szukam adwokat sprawy karne katowice Może ktoś coś poleci. Dość ważny temat więc proszę o szybką odpowiedź :)
OdpowiedzUsuńJa polecam natomiast tę kancelarię https://kancelariahilarowicz.pl/windykacja. Naprawdę mi pomogli w niefajnej życiowej sytuacji. Wszystko poszło bardzo sprawnie i dyskretnie.
OdpowiedzUsuńZ tym przedsiębiorcą, który przegrał sprawę o 20 tys. zł, bo nie wziął prawnika, to coś jest nie tak. Skoro przedsiębiorca był przekonany, że sprawa jest praktycznie wygrana i jak rozumiem z artykułu faktycznie nie byłoby problemu z jej wygraniem mając wiedzę na temat prawa upadłościowego, to co stało na przeszkodzie wynająć prawnika do prowadzenia tej sprawy? W końcu koszty zastępstwa procesowego zasądzenie przy sprawie o taką kwotę to na dzisiejsze pieniądze co najmniej 3600 zł. Pracodawca wygrywając tę prostą sprawę samodzielnie żadnego zwrotu kosztów by nie dostał. Czyżby nie było prawników jacy za 3600 byli gotowi zająć się taką sprawą?
OdpowiedzUsuńSuper napisane.
OdpowiedzUsuńa
OdpowiedzUsuńOwszem, honorarium za poradę się należy. Ale zdarzyła mi się sytuacja, kiedy prawnik za pierwsze spotkanie, na którym zadałam pytanie, odpowiedział, że musi się zastanowić. Na drugim, już tylko telefonicznym, dopiero udzielił odpowiedzi. I zażądał zapłaty za dwa spotkania. Zatem bywa, że prawnicy mocno przesadzają ze swoimi oczekiwaniami. Dodaję, że to była w sumie prosta sprawa cywilna.
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuńSuper napisane, dzięki.
OdpowiedzUsuń...
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawie to zostało opisane.
OdpowiedzUsuńThis info is worth everyone's attention. When can I find out more?
OdpowiedzUsuń