Pewien portal o ewidentnym "zabarwieniu" prawniczym napisał, że adwokat wygrał ze znanym serwisem plotkarskim. Postanowiłem od razu przeczytać artykuł. Zastanawiało mnie, cóż takiego niegodziwego uczynił przedmiotowy serwis Adwokatowi, że musiał ponoć zapłacić, aż 300.000 zł zadośćuczynienia.
Warszawski sąd orzekł
Okazało się jednak, że sąd okręgowy nie zasądził tak znacznej kwoty Adwokatowi, który nie był stroną procesu, lecz pełnomocnikiem procesowym strony powodowej. Trzeba przyznać, że taką informację podał ów serwis prawniczy.
Portal prawniczy napisał również
Warto jednak zwrócić uwagę zarówno na sam tytuł artykułu, jak i niektóre sformułowania znajdujące się w treści przedmiotowego artykułu. Ze sformułowania tytułu wynika, że to Adwokat, a nie kto inny wygrał proces. Ciekawe było też sformułowanie znajdujące się w treści tego artykułu, z którego wynikało, że spór toczył się między plotkarskim portalem a Adwokatem reprezentującym rodzinę.
Drugie dno ?
Po przeczytaniu artykułu pomyślałem, że może chodziło o coś zupełnie innego. Może ważniejsze było to kto prowadził sprawę, a nie to kto faktycznie wygrał proces. Inne media kładły raczej nacisk na to, że kwota została zasądzona na rzecz strony procesu. Może ta sprawa miała charakter osobisty i dla samego Adwokata. A może chodziło o reklamę pełnomocnika ?
Nie. Nic z tych rzeczy. To pewnie omyłka dziennikarska była. Przecież adwokat nie może się reklamować.
Koszty sądowe
Pojawia się jeszcze jedna drobna nieścisłość. Z treści artykułu wynika, że proces miał być prowadzony - według deklaracji Adwokata - za darmo. Podano jednak, że obciążono wydawcę serwisu plotkarskiego kwotą 22.500 zł tytułem kosztów sądowych.Gdyby założyć, że wartość sporu faktycznie wynosiła 300.000 zł, to koszty sądowe, na które składała się prawdopodobnie jedynie opłata sądowa, winny się zamknąć kwotą 15.000 zł. Oznacza to, że musiało być coś jeszcze, np. drobna kwota 7200 zł, która akurat odpowiada minimalnym kosztom zastępstwa procesowego adwokata działającego w sprawie, w której wartość przedmiotu sporu przewyższa 200.000 zł.
Tak chyba jednak być nie mogło. W przeciwnym razie portal prawniczy napisałby, że obciążono wydawcę kosztami procesu, a nie tylko kosztami sądowymi. Wynika to stąd, że koszty zastępstwa procesowego nie mieszczą się w kategorii: "koszty sądowe".
Na marginesie
Pomijając wszystkie uwagi. Czy taki tytuł artykułu był właściwy dla opisu sprawy, której dotyczył ?
Adwokat prowadził sprawę za darmo, więc te 7200 zł, to musiał sędziemu dać w łapę, żeby wygrał :) PS. A tak bardziej serio, to przestaję bronić sędziów. Dostałem postanowienie, które oddala roszczenia nigdy nie zgłoszone, rozpatrywane w ogóle innym postępowaniu i tylko na wniosek oraz na tyle niesprecyzowane, że aż nie wiadomo, jak je ugryźć (ale nie mające nic wspólnego ze zgłoszonymi, które pominięto). Przy pisaniu zażalenia okazało się, że trzeba wystąpić też o wykładnię i uzupełnienie. No cóż, nabieram doświadczenia :)
OdpowiedzUsuńNie ma potrzeby bronić sędziów. Naprawdę. Wystarczyłoby, aby nie podawać nieprawdy, przekłamań i aby raczej nie żartować o wręczaniu łapówek. Niestety, ale zawsze znajdą się tacy, którzy uznają że coś jednak było na rzeczy.
OdpowiedzUsuńCo do drugiej części wypowiedzi, to naprawdę nie wiem o co chodzi :-) Ale chyba chodziło o jakąś pomyłkę sądu.
Z tą reklamą usług adwokackich to jest tak, że "jej nie ma, ale jest".
OdpowiedzUsuńPoza tym - czy odpowiedzialność dyscyplinarna - to nie czasem "papierowy tygrys". Na co drugiej stronie o tematyce prawnej, forach prawnych, wynikach wyświetlanych w wyszukiwarce - widzę, że kancelarie adwokackie mają wykupione pozycjonowanie stron i płatne linki do ich stron.
Ktoś coś z tym robi, czy wszyscy udają, że nic nie widzą, a jakiś tam kodeks etyki sobie funkcjonuje na papierze?
Poza tym wszystkie dzisiejsze problemy Adwokatury wynikają z tego, że ustawa Prawo o adwokaturze i jej założenia pochodzi z 1982 r.. To co było dobre 30 lat temu w stanie wojennym, niekoniecznie musi się sprawdzić w gospodarce wolnorynkowej.
Co do adwokata, pewnie chodziło o to, że nie wziął pieniędzy od strony powodowej. A co do reklamy - ...
OdpowiedzUsuńWedle mojej wiedzy koszty zastępstwa procesowego Sąd zasądza na rzecz strony, a nie jej pełnomocnika ( inaczej w sprawie z urzędu, ale ta taką chyba nie była), Klient i adwokat mogą się umówić, że honorarium adwokata będzie wyższe lub niższe niż kzp lub nawet, że będzie = 0, a Klient pokryje tylko koszty własne ( kancelaryjne). W takim nawet wypadku na wniosek strony Sąd zasądzi jej kzp, bo przecież nie docieka, jaka jest umowa Klienta z adwokatem. To z kolei oznacza, że mógł prowadzić sprawę za darmo, a kzo strona mogła otrzymać. Nadto koszty sądowe to nie tylko opłata sądowa. A co jeśli w sprawie był biegły, a może i dwóch i te brakujące koszty, to wcale nie kzp, ale koszty biegłych?
OdpowiedzUsuńOdpowiadając pytaniem na postawione na końcu artykułu pytanie retoryczne - Czy taki komentarz w zakresie kosztów zastępstwa procesowego był właściwy?
Mój komentarz był właściwy, gdyż oceniam sam artykuł prasowy, w którym są same nieścisłości. Koszty sądowe i koszty procesu to nie to samo.
UsuńJuż wiadomo że w sprawie nie było biegłego.
Jeśli sprawa jest prowadzona za darmo to koszty zastępstwa stronie się nie należą. O tym w następnym poście.
Mój komentarz był właściwy, gdyż oceniam sam artykuł prasowy, w którym są same nieścisłości. Koszty sądowe i koszty procesu to nie to samo.
UsuńJuż wiadomo że w sprawie nie było biegłego.
Jeśli sprawa jest prowadzona za darmo to koszty zastępstwa stronie się nie należą. O tym w następnym poście.
A w jaki to sposób Sąd ustala, czy sprawa prowadzona była za darmo, czy też nie? Dopytuje stronę o jej umowę z adwokatem - w życiu się z tym nie spotkałam. A jeśli umówili się na mniej niż kzp, to wtedy zasądza tyle, na ile się umówili? Nie, z mojego doświadczenia wynika, że nie. Sąd nie docieka - jest wniosek o kzp, jest profesjonalny pełnomocnik, to się koszty należą. I konia z rzędem temu, kto widział, aby Sąd ustalał, czy, aby na pewno te kzp są takie same lub mniejsze niż umówione wynagrodzenie.
UsuńInną rzeczą jest kwestia etyki - gdy adwokat prowadzi sprawę za darmo lub za mniej niż kzp, a żąda kzp w minimalnej wysokości - to wymaga rozważania w kontekście zasad etyki zawodowej, bo może prowadzić do wzbogacenia jego Klienta kosztem przeciwnika procesowego.
Nie wiem, czy nie było biegłego, ale koszty sądowe to nie tylko biegły i opłata. A może byli świadkowie ( koszty ich stawiennictwa)?
Zgadzam się z Autorem, dla jasności, że takie sformułowanie treści artykułu jest wątpliwe z punktu widzenia rzetelności, ale budzi także moje wątpliwości płynąca z komentowanego posta sugestia, że wbrew oświadczeniu adwokata, że pracował za darmo, zainkasował jednak 7.200 zł. Taka sugestia jest bowiem tak samo nierzetelna jak komentowany artykuł.
Pomimo tej uwagi jednak szanuję Autora, lubię jego wpisy i cenię dużą kulturę z jaką się wypowiada o uczestnikach spraw sądowych:)
Mi się zawsze wydawało, iż stronie przysługuje ZWROT kosztów pełnomocnika.
OdpowiedzUsuńJeśli zostały poniesione.
UsuńA jak sąd ustala czy zostały poniesione?
UsuńPełnomocnik z urzędu składa oświadczenie w tym zakresie, z wyboru nie.
Więc sąd dopytuje stronę/pełnomocnika czy zapłaciła?
Może się umówiono tak, że adwokat otrzyma wynagrodzenie dopiero po ściągnięciu kosztów zastępstwa od strony przeciwnej. Ale taka umowa mogłaby być wątpliwa z punktu widzenia § 50 ust. 3 Kodeksu etyki adwokackiej.
OdpowiedzUsuń