Kawa na ławę sędziowską.

Kawa w sądzie.

Ciekawi mnie, jakby zareagowały strony procesu, pełnomocnicy, świadkowie, czy publiczność, gdyby na ławie sędziowskiej zobaczyli filiżankę kawy. 


Toż to szok !

Myślę, że zdziwienie byłoby powszechne. Chyba jeszcze się nie wykształcił i nie wykształci zwyczaj posiłkowania się filiżanką kawy w trakcie rozprawy. Chociaż jest to napój, który mógłby w niektórych sytuacjach przyjść z pomocą, i to nie tylko sędziemu, to jednak raczej trudno by było wówczas mówić o powadze sądu. A może nie ?

Myślę, że popijanie kawy, w przeciwieństwie do picia wody, mogłoby być odebrane, jako nonszalancja. Można powiedzieć, że kawa wiąże się ze swobodą, odpoczynkiem. Mógłby się pojawić zarzut, że zamiast kontrolować przebieg postępowania, uważnie słuchać świadków, sędzia jedynie sączył kawę. Poza tym, kawa jakoś tak nie pasuje do sali sądowej. 

Inni mogą

Nie ma co narzekać, że przedstawiciele np. władzy ustawodawczej mogą pozwolić sobie na nieco więcej. Na takiej np. sali sejmowej posłowie nie tylko czytają gazety, przeglądają strony internetowe, piją wodę, ale również konsumują i to nie tylko wiedzę przekazywaną z mównicy sejmowej. 

Z drugiej strony, poza jednym przypadkiem kiedy to posłanka spożywała, chyba sałatkę, niemal jak Nikodem Dyzma, nie słyszałem o tym, aby podobne zachowanie posłów wywołało jakieś większe oburzenie i to pomimo tego, że przecież posłowie mogą tak po prostu wyjść z sali obrad np. na obiad. 

Można poprosić o przerwę

W tym miejscu warto odnotować, że rozprawa w sądzie może trwać naprawdę długo. Sędzia rozpoznający sprawę może zarządzić przerwę a także zezwolić osobie biorącej udział w rozprawie na opuszczenie sali. 

Warto o tym pamiętać. Zamiast samodzielnie opuszczać salę sądową, powinno się raczej zapytać  o zgodę sędziego. Można się dziwić, jednak ma to swoje uzasadnienie. Spotkałem się z sytuacjami kiedy osoba z publiczności opuściła salę, i zaraz potem było słychać, jak rozmawia na korytarzu. Po sprawdzeniu przez protokolanta okazało się, że osoba ta rozpoczęła miłą konwersację z przyszłym świadkiem. Takie sytuacje są niedopuszczalne, gdyż mogą wywołać wątpliwości co do wiarygodności takiego świadka. Z tego choćby względu, montowanie kamer przed salą sądową może okazać się przydatne.

Sędzia ma ten komfort, że może zarządzić przerwę z uwagi np. na konieczność dostarczenia niewielkiej dawki kofeiny. Również strony procesu, czy przesłuchiwany świadek ma prawo poprosić o przerwę, jeśli musi odpocząć, skorzystać z toalety albo np. zjeść posiłek. Może zaistnieć wiele sytuacji usprawiedliwiających przerwę. Zdarza się, i to nie tak rzadko, że świadek prosi o przerwę celem wykupienia kolejnego biletu parkingowego.  

Idą zmiany

Trzeba też uwzględnić fakt, że zwyczaje się zmieniają. Strony procesu niekiedy mają ze sobą małe termosiki, z których popijają tylko sobie wiadome płyny. Czy to jest zabronione ? Nie. Czy to narusza powagę sądu ? Zasadniczo nie ? Wiele zależy od sytuacji, kontekstu, uzasadnienia i chyba także zdrowego rozsądku. 

P.s.
A poza tym, na korytarzach sądowych mogłyby się znaleźć automaty z kawą np. dla zaspanych świadków.  

41 komentarzy:

  1. Spotkałam się z różnymi opiniami na temat obecności napojów na stole sędziowskim. Kawa odpada z powodów jakie Pan Sędzia podał - kojarzy się z czymś relaksującym. Już nawet woda wzbudza kontrowersje - bo z jednej strony sędzia pracuje głosem jak np. wykładowcy, u których normalne jest że popijają podczas mówienia (chociaż to też się spotyka z krytyką). Więc dlaczego sędzia nie może. No bo są i tacy którzy twierdzą że popijanie wody "nie licuje" z godnością togi i łańcucha, no i można zalać akta, itp. Stąd chyba rzadko który sędzia odważy się popijać wodę nawet w upały. No i te nieszczęsne przerwy na posiłek, to już inna historia, bo strony zazwyczaj denerwują się jak muszą czekać, jakby więc wyglądało gdyby sędzia oznajmił - "idę jeść"... ani to grzeczne, ani licujące z powagą urzędu sędziego. Albo sędzia ogłaszający półgodzinną przerwę (strony myślą, że musi coś ważnego załatwić skoro tak długo), i udający się w tym czasie... do bufetu. Sędzia musi się wykazać ogromnym profesjonalizmem w każdym aspekcie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ostatnio uczestniczyłem w rozprawie administracyjnej przed SKO. Jeden z członków składu orzekającego popijał sobie tylko znany płyn z kubka.

    Co do filiżanki z kawą to miałbym obiekcje właśnie z uwagi na skojarzenia z relaksem. Natomiast szklanka z wodą czy kubek z dowolną cieczą dla mnie jest czymś zrozumiałym. Sędzia też człowiek. Tym bardziej, że sędzia przesiaduje w sali cały dzionek, a strony (poza nielicznymi wyjątkami) wchodzą na godzinę lub dwie. Zresztą, nawet w wypadku stron mała butelka z wodą niegazowaną (by nie było słychać "pssss" przy otwieraniu) nie powinna razić sędziego.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie, zdecydowanie kawa na sali sądowej - nie. Ani kanapka, sałatka czy ciastko. Strony czy świadkowie mogą popijać wodę, sędzia raczej nie powinien, zawsze może przecież wyjść do swojego pokoju i tam się napić. A tak poza tym, nie wyobrażam sobie sędziego w ogólnodostępnym bufecie, bo może się narazić na zarzuty o stronniczość. No i, jakoś tak dziwnie to wygląda, Wysoki Sąd w todze i z orzełkiem, a zaraz potem wcinający np. pierogi - wspomniana posłanka spożywając sałatkę straciła autorytet.

    OdpowiedzUsuń
  4. Myślę, że osoby które pierwszy raz w życiu są w sądzie filiżanka z kawą na stole sędziowskim by bardzo raziła. Takie osoby postrzegają sędziego jako bardzo niedostępnego, niepotrzebującego jedzenia i picia cyborga. Przysłowiowe pierogi w bufecie to dopiero byłby szok.

    Dla profesjonalnych pełnomocników, na sali sądowej odbywa się wymierzanie sprawiedliwości, a sędzia jest tylko człowiekiem, który logicznie składa i interpretuje to co mu przedstawiono. Często spotykają sędziego na korytarzu czy ulicy czy nawet na bazarze przy kupowaniu marchewki. Czy jak sędzia wtedy odpowie na "dzień dobry" to zaraz staje się stronniczy czy nawet zna się z mecenasem? A co jeżeli sędzia sam pierwszy się ukłoni?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja myślę, że osoby, które pierwszy raz w życiu są w sądzie, zwłaszcza w charakterze strony, są tym tak przejęte, że nawet nie zauważą, że na stole sędziowskim stoi filiżanka z kawą :)
      sasanka

      Usuń
    2. Lubie to!

      Usuń
    3. Nie wiem, jak Autor tego bloga, ale znam sędziów którzy nie chcą, aby ich ktoś z uczestników zobaczył nad talerzem zupy czy czegoś takiego, i z tego powodu nigdy nie chodzą do sądowego bufetu.
      Co do napojów: nigdy nie spotkałem się z tym, aby sędzia, czy pelnomocnik pili cokolwiek w czasie rozprawy, nawet wodę, a już tym bardziej kawę. Tak jakoś się przyjęło, że to nie wypada, i już.

      Usuń
    4. "Takie osoby postrzegają sędziego jako bardzo niedostępnego, niepotrzebującego jedzenia i picia cyborga. Przysłowiowe pierogi w bufecie to dopiero byłby szok." - Czy normalny, dorosły człowiek może mieć taką percepcję? Bo jeśli ktoś tak naprawdę myśli, to najwyraźniej coś z nim nie tak...

      Usuń
  5. Bez przesady... z tymi napojami.
    Filiżanka nie powinna razić, może szklanka z łyżeczką wbijającą się w oko...
    Woda w plastikowej butelce z kolei wydaje odgłosy.
    Sam jako pełnomocnik nigdy nie zdecydowałem się na pociągnięcie łyka z butelki w czasie rozprawy, pomimo suchości w gardle. Moi klienci nieraz popijali i nie było z tym problemu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Sam jako pełnomocnik nigdy nie zdecydowałem się na pociągnięcie łyka z butelki w czasie rozprawy, pomimo suchości w gardle"

      No właśnie - dlaczego?
      Może coś w tym jest, że strony, świadkowie chcą widzieć sędziego jako odczłowieczonego robota właśnie...

      Usuń
    2. Dlaczego? - jakoś nie wydaje mi się to stosowne, ciężko to wytłumaczyć, są przerwy na takie rzeczy. Absolutnie nie widzę żadnego problemu w popijaniu wody w trakcie rozprawy - nigdy nie spotkałem się z tym aby sąd zwrócił komukolwiek uwagę na picie. Raz świadek zeznawał z butelką wody w dłoni i co jakiś czas odkręcał i popijał i też nie było problemu.

      Usuń
    3. No właśnie, z jednej strony picie wody nie wydaje ci się stosowne, z drugiej nie widzisz w tym problemu - i gdzie tu logika :) chyba, że niestosowne jest popijanie wody tylko przez sędziego i pełnomocników, a strony i świadkowie już mogą.

      Usuń
  6. Stronom procesu tak naprawdę zależy głównie na tym, żeby sąd wymierzył sprawiedliwość. Cała oprawa oczywiście też jest ważna, ale mimo wszystko w stosunku do tej pierwszej kwestii ma znaczenie drugorzędne.
    sasanka

    OdpowiedzUsuń
  7. Naprawdę ciekawe są spostrzeżenia co do picia wody. Chciałem o tym napisać (może to jeszcze nastąpi), ale uznałem, że to nic wielkiego.

    Okazuje się jednak, że daleko jeszcze do normalności, bo normalnością byłoby picie (nie popijanie) wody. Myślę, że stwierdzenie pełnomocnika: "sam jako pełnomocnik nigdy nie zdecydowałem się na pociągnięcie łyka z butelki w czasie rozprawy, pomimo suchości w gardle", wskazuje na to, że problem jednak jest. Przed głodem możemy się uchronić, jeśli tylko zjemy odpowiedni posiłek przed rozprawą. (Chociaż dr Zdrówko byłaby bardzo niezadowolona, gdybym napisał, że można się porządnie najeść raz na kilkanaście godzin). Już z tego wynika, że nasze przyzwyczajenia, może stereotypy są przeciwko człowieczeństwu. Trudno jest nawodnić organizm raz na kilkanaście godzin np. latem. Pytania powinny być inne. Czy ktoś chciałby być sądzony przez spragnionego sędziego ? Czy ktoś chciałby być reprezentowany przez pełnomocnika, którego na rozprawie dręczyłaby myśl: "woda, woda, woda".

    Ja nigdy jeszcze na rozprawie nie piłem ani wody, ani kawy. Ale ja mam przerwy między sprawami. Pamiętam, jak w czasie upałów przyniosłem wodę dla obecnych na sali pełnomocników stron. Byli zaskoczeni, ale miło. Rozprawa ruszyła z kopyta. Nic złego się nie stało. Wręcz przeciwnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pisze Pan: "Ja nigdy jeszcze na rozprawie nie piłem ani wody, ani kawy. Ale ja mam przerwy między sprawami." A więc jednak też uważa Pan Sędzia picie wody podczas rozprawy za niewłaściwe, czy tak? No i jak Pan ma przerwę, to inni też ją mają. Nie, nie chciałbym być sądzony przez spragnionego sędziego, ale też nie chciałbym być sądzony przez Wysoki Sąd popijający kawę czy wodę.

      Usuń
    2. Ciekawie postawione pytania. Bez względu na to, jak odpowiem i tak będzie niewłaściwie :-) O piciu wody jeszcze napiszę. Ja osobiście nie widzę niczego niewłaściwego w napiciu się wody, o czym zresztą pisałem w poście. Spotkałem się z sytuacją, w której strona naprawdę potrzebowała wody. To, że nie piję wody na rozprawie nie oznacza jeszcze, że orzekam spragniony.

      Usuń
    3. Moje pytanie wynikało z tego, że Pan Sędzia sam sobie przeczy. No bo z jednej strony pisze, że nie widzi nic niewłaściwego w piciu wody w trakcie rozprawy (przez sędziego jak rozumiem), z drugiej zaś stwierdza, że sam tego nigdy nie robi bo ma przerwy. Ale ale - strony, świadkowie, też mają przerwy. A wodę piją także podczas rozprawy.

      Usuń
    4. Nie ma sprzeczności. Nie widzę niczego niewłaściwego w napiciu się wody przez sędziego, strony, czy pełnomocników. Ja nie piłem wody, gdyż po prostu nie miałem takiej potrzeby, aby pić wodę na rozprawie. Nie ma w tym sprzeczności. Zwykle jest kilka spraw na jednej wokandzie i zawsze jest jakaś przerwa między sprawami. Nawet w czasie dłuższych spraw na rozprawie, zazwyczaj zdarza się przerwa spowodowana np. tym, że nie przyszedł jakiś świadek. Może mam akurat takie szczęście, a może to kwestia zaplanowania wokandy. Ale sprawy są różne, w zależności od wydziałów.

      Usuń
    5. Muszę się odnieść do tej nieszczęsnej przerwy obiadowej, bo to co Pan Sędzia napisał, to o pomstę woła...:-) nie da się najeść "na zapas", a przynajmniej jest to bardzo niezdrowe, prosta droga do otyłości, wrzodów itp. Naprawdę nie da się ułożyć wokandy tak, aby uwzględnić te 30 minut przerwy? Myślę że w tym kierunku należy raczej iść, a nie poszerzania objętości żołądka aby tylko dłużej wytrzymać bez konieczności robienia przerwy :-)

      Usuń
    6. Przecież napisałem, że nie jest zdrowo najadać się na zapas. Ja raczej nie mam problemu z podjadaniem między sprawami, gdyż zawsze trafią się przerwy na wokandzie. Co do planowania przerwy, to nie jest to takie proste. Trudno jest przewidzieć, ile dana osoba w danej sprawie będzie zeznawała. Zapomina się też o tym, że tezy dowodowe są często rozszerzane już po zaplanowaniu wokandy. Niekiedy są wnioskowane nowe dowody już po rozplanowaniu spraw na wokandzie. Zdarzają się wokandy, że od początku jest się w niedoczasie. Ale wtedy w ogóle nie myśli się o jedzeniu :-)

      Usuń
  8. "Sam jako pełnomocnik nigdy nie zdecydowałem się na pociągnięcie łyka z butelki w czasie rozprawy, pomimo suchości w gardle." kiedyś miałem podobne podejście, dopóki nie trafiłem na sprawę karną, która trwała cały dzień z jedną przerwą. Pominę kwestię prokuratora który musiał odczytać akt oskarżenia, ponad 70 zarzutów...

    O ile strony wprowadzają tego typu zwyczaje za milczącym przyzwoleniem Sądu, to w przypadku sędziów wyjątki mogłyby zostać zgryźliwie skomentowane, co moim zdaniem pociąga za sobą konieczność bardziej oficjalnych zmian, we Francji butelka z wodą na stole nie robi na nikim wrażenia.

    OdpowiedzUsuń
  9. W lecie, gdy pytam Sędziego czy mogę napić się wody(jako strona), zawsze pozwalają.

    Przy braku klimatyzacji na sali, pewne ludzkie odruchy są przecież także ze strony Sądu wskazane.

    Jeśli chodzi o picie kawy przez Sąd, moim zdaniem jest to mało poważne, natomiast Sędziowie często zadają pytania stronom i świadkom, nie widzę nic niestosownego jak Sędzia także pije wodę podczas rozprawy.

    OdpowiedzUsuń
  10. Dlaczego picie wody przez sędziego wzbudza tyle emocji? No bo może jednak pociąganie co i rusz wody ze szklanki nie wygląda ani elegancko, ani poważnie (szczególnie w todze, z łańcuchem i orłem). Jasne jest, że strony mogą pozwolić sobie na więcej. Tak samo razi mnie picie wody przez wykładowców w trakcie prowadzenia wykładu.

    OdpowiedzUsuń
  11. Szczerze mówiąc, to jedyny argument jaki do mnie przemawia to ryzyko zalania akt. Cała ta dyskusja jest dla mnie trochę surrealistyczna. Ale może to dlatego, że w sądzie byłem tylko raz (jako świadek) i sam kawę piję litrami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Paradoksalnie ta dyskusja najlepiej świadczy o tym, jak wiele rzeczy może razić u sędziów. Taka jest prawda.

      Usuń
    2. Pozwolę sobie zabrać głos w dyskuscji i wyrazić odmienne zdanie. Sala rozpraw w trakcie odbywającej się rozprawy to nie jest miejsce, w którym spożywa się, czy popija cokolwiek. W moim odczuciu nawet woda nie przystoi - czy to Przewodniczącemu składu orzekajacego, czy stronom, czy innym obecnym. Niezależnie od pogody, długości rozprawy, czy stopnia zmęczenia. Chyba, że są wskazania medyczne. A kubek, z którego w trakcie przerwy sędzia popija czy to kawę, czy wodę, winien obowiązkowo z chwilą jej zakończenia zniknąć ze stołu. Rozprawa ma charakter niezwykle oficjalny. W jej trakcie Sąd przeprowadza dowody, na podstawie których wyda orzeczenie w imieniu Rzeczypospolitej Polskiej. Za stołem nie siedzi Iksiński, Ygrekowski, itp., ale Sąd. Zgadza się, że politycy na sali sejmowej spożywają to czy owo, ale to nie ma nic do rzeczy. Szklanka z napojem na stole sędziowskim w trakcie rozprawy to nie jest rzecz, która raziłaby u sędziego. Bo sędzia też człowiek :) Spożywanie wody w trakcie rozprawy to raczej czynność, która odbiera Sądowi szczyptę powagi.

      Usuń
    3. Zgadzam się z przedmówcą. Picie wody przez sędziego odbiera mu powagę w trakcie rozprawy. Pewnie wywołam lekkie oburzenie wśród niektórych, ale... myślę, że powagę sędziemu odbiera również konsumpcja ww pierogów itp. w przerwie w ogólnodostępnym bufecie. No chyba, że jest tam jakaś sala wydzielona tylko dla sędziów.

      Usuń
    4. Hmmm. Ja myślałem, że tego bloga czytają prawnicy, którzy wiedzą na czym polega sądzenie. Że nie jest to jakieś odczłowieczone, wzniosłe działanie z użyciem darów spływających z góry. Jest oczywistym, że sędzia działa w imieniu i z mocą najjaśniejszej, ale to nie powoduje, że staje się jakimś nadczłowiekiem, który nie ma prawa do choroby czy nawet do suchości w gardle.

      Idąc pierogowym tokiem rozumowania, sędzia powinien prosto z sądu jechać zaciemnioną limuzyną do swojej willi otoczonej bardzo wysokim murem co by oddawać się studiowaniu kolejnych judykatów SN i rozmyślaniu o sprawach jakie aktualnie prowadzi. Nikt absolutnie nie może zobaczyć sędziego u rzeźnika jak kupuje żeberka, ani tym bardziej na bazarze przy zakupie pora i włoszczyzny. Absolutną utratą godności sędziego byłoby jego wystąpienie w samych gaciach na basenie miejskim.

      Usuń
    5. Przed wojną to chyba akurat tak było - własnoręczne trzepanie dywanów uwłaczało powadze sędziego :)

      Usuń
    6. Myślę, że tu chodzi o coś innego. Sąd to miejsce szczególne. Wyobraź sobie, że ten odczłowieczony, zatogowany i niedostępny sędzia, dostojnie orzekający w imieniu RP, ogłasza przerwę. I w tej przerwie udaje się na te pierogi czy schabowego do sądowej kantyny, gdzie każdy go może zobaczyć. I wtedy znika ta cała otoczka "powagi" i "dostojności", no nie ma siły. To, co robi poza budynkiem sądu w prywatnym czasie, to inna sprawa. Jednak prawdopodobieństwo spotkania strony czy świadka na terenie budynku sądu, jest jednak dużo większe.

      Usuń
  12. Dziwne jest to, co może ludzi "razić" u sędziów. Okazuje się, że sędzia nie może zjeść w sądzie nawet w przerwie (!) na stołówce (!!) ani napić się wody... bo traci "godność i powagę" :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Subtelna różnica - Sędzia może, tylko Sądowi nie przystoi. Wszystko zależy od tego w jakim kontekście dana osoba w tym czy innym miejscu się pojawia. Jeśli w przerwie w rozprawie "Wysoki Sąd" biegnie do baru, w którym istnieje pradopodobieństwo, że spotka strony, które wraz z nim wrócą za chwilę na salę rozpraw, to to nie przystoi. W innej sytuacji nie ma problemu w tym, by Sędzia stołował się tam, gdzie zje smacznie i będzie mógł zamówić do jedzenia to, co chce, nawet pierogi :) Nikt nie zabroni Sędziemu mieć w gronie swych przyjaciół osób, które wykonują inne zawody prawnicze i spędzać z nim swój wolny czas. Sympatyczna rozmowa na korytarzu sądowym nieopodal sali rozpraw z takim przyjacielem już jednak nie przystoi. To jest to wyczucie, którego nie sposób się wyuczyć, to się po prostu czuje. Takt - tak to się chyba nazywa. "Trzeci atrybut władzy", obok łańcucha i togi.

      Usuń
    2. Ale to na jedno wychodzi - "nie przystoi", czyli "nie może", bo... no właśnie, co? Co jest złego w tym, że strony zobaczą sędziego gdy spożywa lunch - podczas przerwy oczywiście, i w stołówce a nie na sali rozpraw? Pytanie do Autora bloga: co Pan Sędzia o tym myśli? Czy nie doszliśmy do jakiegoś absurdu?

      Usuń
  13. Istnieje pewna niespójność w odbiorze sędziego. Z jednej strony społeczeństwo chce aby sędzia poza sądem był po prostu abywatelem, ale jednak aby nie jadł pierogów, biegał w spodenkach czy mówił dzień dobry potencjalnym świadkom. Coś chyba nie tak ?

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie chodziło o to, co robi poza sądem, tylko o to, co sędziemu "nie przystoi" na terenie budynku sądu właśnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak zbliżam się do sali rozpraw i widzę czekające osoby to mówię dzień dobry, bo tego wymaga kultura i zwykła grzeczność. Jak jakaś osoba na korytarzu sądowym pyta się mnie o numer sali to odpowiadam i nie myślę o tym co sobie pomyśli np. strona procesu. To jest miejsce publiczne a ja nie mam niczego do ukrycia. Okazywanie takiej grzeczności i bycie pomocnym nie powinno wywoływać oburzenia, zdziwienia czy podejrzliwości.

      Usuń
    2. Kiedyś czekałem na wywołanie sprawy i na piętro zajechał wózek z kanapkami/sałatkami/ciastkami/napojami. Osoba sprzedająca te wiktuały pukała we wszystkie drzwi pokoi (nie do sal rozpraw) i zachęcała do zakupu. Wyszli też sędziowie ze swoich gabinetów i wybierali drugie śniadanie.

      Nie wydaje mi się, by takie zdarzenie uchybiło godności sędziego. A działo się to wszystko w budynku sądu, więc możemy iść dalej pierogowym tropem...

      Usuń
    3. Jest różnica pomiędzy powiedzeniem "dzień dobry" czy wskazanie sali a kilkuminutową pogawędką. Tak samo jak jest różnica pomiędzy obiadem w restauracji po godzinach a jedzeniem na szybko pierogów w przerwie między rozprawami, kiedy jest ryzyko, że sędziego mogą zobaczyć strony. Co do tego wózka z jedzeniem. Czy taka bezpośrednia sprzedaż nie jest na terenie sądu zakazana?

      Usuń
  15. Picie wody nie powinno razić tak w przypadku sędziego, jak i stron czy świadków. To jest normalna potrzeba, zwłaszcza w przypadku wysokich temperatur. Ogłaszanie przerwy (nawet 5 minut), żeby uczestnicy mogli się napić, byłoby niepotrzebną stratą czasu. Natomiast picie innych napojów czy jedzenie podczas rozprawy uważam za niestosowne. Nie uważam jednak, żeby czymś złym było zejście przez sędziego do bufetu sądowego podczas przerwy w rozprawie. Gdzie ten sędzia, jeśli ma wokandę od 8 do 16, ma zjeść posiłek? Zamówić pizzę do swojego pokoju i ją jeść nad aktami? Bez przesady. Idąc dalej tym sposobem rozumowania, należałoby dojść do wniosku, że sędzia nie powinien przyjeżdżać do sądu komunikacją publiczną, bo może spotkać w autobusie czy tramwaju stronę, pełnomocnika czy świadka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co uchodzi świadkom czy stronom, niekoniecznie uchodzi Sądowi. Nigdy nie widziałam, aby jakikolwiek sędzia pił wodę podczas rozprawy, nawet w upały. Uważam też, że sędzia raczej nie powinien korzystać z ogólnodostępnej stołówki podczas przerwy w rozprawie, szczególnie jeśli może spotkać tam strony. Od 8-16 spokojnie można wytrzymać bez obiadu, no już bez przesady.

      Usuń
    2. Ręce mi opadają gdy czytam niektóre komentarze. Niech sobie sędzia pracuje przez cały dzień głodny, a najlepiej niech w ogóle nie je, bo kogoś może to "razić" i "nie przystoi", i w ogóle co to za fanaberie - pić wodę w upały i jeść obiad w pracy, kiedy przecież spokojnie można wytrzymać cały dzień bez jedzenia (a nawet i dwa). Zastanawiam się, co się ze społeczeństwem dzieje, gdzie się podziała zwykła ludzka wrażliwość.

      Usuń

Blog działa na zasadzie non-profit. Komentarze nie mogą zawierać kryptoreklamy, w tym linków odsyłających do stron internetowych, czy też podmiotów proponujących jakiekolwiek usługi, czy też sprzedaż jakichkolwiek towarów. Z uwagi na częste ignorowanie powyższego zakazu, ewentualne umieszczenie zakazanych treści wiąże się z jednoczesną zgodą na ponoszenie opłaty w kwocie 99 zł za każdy dzień istnienia takich treści w komentarzach.