Nie mam zamiaru pisać o Konstytucji 3 Maja ani o obecnej Konstytucji. Chciałbym jedynie zasygnalizować, że tą zasadą, wokół której buduje się niemal każdą konstytucję, jest trójpodział władz.
Od początku była to taka idea, która została powielona we wszystkich nowoczesnych konstytucjach. Warto więc nawiązać do ojców pierwszej konstytucji.
Jak pisał w swym dziele "Washington" James Thomas Flexner:
"Główne niebezpieczeństwo wszyscy widzieli w tendencji sprawujących władzę większości ustawodawczych do kroczenia w zapale krętymi drogami i deptania przy tej okazji praw mniejszości. Na szczęście w tej kwestii istniało, co prawda tylko teoretyczne rozwiązanie, przedstawione przez takich myślicieli politycznych jak Anglik Blackstone i Francuz Monteskiusz. Ich zdaniem rząd powinien się składać z równoważących się i wzajemnie kontrolujących się władz, obieranych w różny sposób i na kadencje o różnym trwaniu. Dopiero w rezultacie ich wspólnej zgody projekt ustawy może stać się prawem. Obca teoria i amerykańska praktyka jeszcze z czasów kolonialnych dyktowały konieczność ustanowienia władzy wykonawczej, ustawodawczej - składającej się z dwóch izb - oraz sądowniczej."
Konieczność ustanowienia trzech równoważących się i wzajemnie kontrolujących się władz jest kwintesencją niemal każdej nowoczesnej konstytucji.
Oczywiście trzeba pamiętać o tym co było źródłem takiego ukształtowania rządu w państwie. Chodziło m.in. o to, aby większość nie deptała praw mniejszości. Chodziło też o to, aby władza sądownicza mogła kontrolować pozostałe władze.
Bez tego przeświadczenia, bez stosowania tych zasad w praktyce, nie ma sensu mówić o Konstytucji, która wówczas staje się zwykłym zbiorem zapisanych kartek. Nie ma przecież sensu świętować zapisania kilkunastu, czy kilkudziesięciu kart.
"Chodziło też o to, aby władza sądownicza mogła kontrolować pozostałe władze."
OdpowiedzUsuńI tutaj przypomina się mądrość Mrożka z dramatu "Policja" - "Kto pilnuje policji?", parafrazując: kto ma sądzić sędziów?
Prof. Zaradkiewicz napomknął coś o tym, że wyroki TK nie zawsze mogą być ostateczne; przykładowo pisał kiedyś o problemie dopuszczalności wznowienia poserfowania przed TK, jeśli orzeczenie było wydane wskutek przestępstwa - jedna z przyczyn wznowieniowych z kpc.
Art. 74 ustawy o TK
W sprawach nieuregulowanych w ustawie do postępowania przed Trybunałem stosuje się odpowiednio przepisy ustawy z dnia 17 listopada 1964 r. – Kodeks postępowania cywilnego.
I dość szybko zamknięto mu usta ;) Takie tłamszenie dyskursu naukowego, wolności słowa i swobody badań naukowych oraz publicznego prezentowania ich efektów jest z pewnością w pełni zgodna z Konstytucją. może najciemniej jest pod latarnią ;)
Poza tym sędziowie TK raczej zarabiają tyle miesięcznie, że sędzia odchodzący z TK może sam zapłacić rachunek za swoją kolację pożegnalną za ponad 9 tysięcy złotych - a nie biesiadować za pieniądze podatników. Bardzo przypomina mi to "Sowę i przyjaciół".
/Prof. Zaradkiewicz napomknął coś o tym, że wyroki TK nie zawsze mogą być ostateczne/
Usuń"Orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego mają moc powszechnie obowiązującą i są ostateczne", art.190 ust.1 konstytucji.
A co z odwołaniem do procedury kpc? Jeśli np. okaże się, oczywiście to przykład akademicki, że sędziowie zostali przekupieni i skazano ich za to prawomocnie - postępowania przed TK nie będzie można wznowić?
UsuńPoza tym, co oznacza w języku prawnym "wyroki są ostateczne" - tyle, co prawomocne. Np. w kpa też jest mowa o decyzji administracyjnej ostatecznej, a chociażby możliwe jest wznowienie postępowania: "Art. 145. § 1. W sprawie zakończonej decyzją OSTATECZNĄ wznawia się postępowanie, jeżeli: (...)".
UsuńJeśli ostateczne, to ostateczne. I basta. Czy ktoś się zastanawia a co by było gdyby ustawa przeszła głosami przekupionych, np. stanowiskami w rządzie, posłów? To już jakaś maniera, że skoro decyzja sędziów, to musi być możliwość odwołania.
UsuńAle tu jest akurat podstawa prawna (i to nawet konstytucyjna) wprost do wyłączenia odpowiedzialności posłów - immunitet materialny:
UsuńArt. 105.
Poseł nie może być pociągnięty do odpowiedzialności za swoją działalność wchodzącą w zakres sprawowania mandatu poselskiego ani w czasie jego trwania, ani po jego wygaśnięciu. Za taką działalność poseł odpowiada wyłącznie przed Sejmem, a w przypadku naruszenia praw osób trzecich może być pociągnięty do odpowiedzialności sądowej tylko za zgodą Sejmu.
Przepraszam za sformułowanie, ale co ma piernik (immunitet posłów) do wiatraka (wznowienia postępowania). Autorowi bloga chodziło o to, że w przypadku gdy ustawa zostanie uchwalona głosami przekupionych posłów (czyli doszło do przestępstwa), ale jest zgodna z konstytucją to nie ma możliwości jej uchylenia jej skutków.
UsuńTak przynajmniej rozumiem ten wpis.JN
Zacznijmy od tego, że takie "kupowanie" posłów to w ogóle nie jest przestępstwo, tylko normalna praktyka w każdej demokracji parlamentarnej - przecież za stanowiska w rządzie "kupuję się" głosy partii koalicyjnych - to jest spoiwo koalicji parlamentarnej- oferowanie stanowisk za poparcie dla rządu albo konkretnych ustaw programowych i tutaj nie może być mowy żadnej podstawie wznowienia.
UsuńI jak to się niby ma do przykładu z przekupieniem sędziów TK? Nie porównujmy władzy ustawodawczej (ustawodawcy stanowiącego prawo) z władza sędziowską.
/A co z odwołaniem do procedury kpc?/
UsuńA gdzie takowe jest w Konstytucji?
/co by było gdyby ustawa przeszła głosami przekupionych/
UsuńAlbo co by było gdyby sędziego Trybunału wybrać w głosowaniu, w którym głosowano "na dwie ręce" za nieobecnych.
"bartoszcze3 maja 2016 10:42
Usuń/A co z odwołaniem do procedury kpc?/
A gdzie takowe jest w Konstytucji?"
No Bartoszcze - proszę Cię...
Art. 197. Organizację Trybunału Konstytucyjnego oraz TRYB POSTĘPOWANIA przed Trybunałem określa USTAWA.
Art. 74. W sprawach nieuregulowanych w ustawie do postępowania przed Trybunałem stosuje się odpowiednio przepisy ustawy z dnia 17 listopada 1964 r. – Kodeks postępowania cywilnego.
I kolejny argument z wykładni ustawy: racjonalny ustawodawca ;) nie zawarł przepisu w ustawie, który wyłączałby możliwość wznowienia postępowania przed TK, co oznacza, że poprzez odwołanie do kpc(kwestia niezabroniona i nieuregulowana przez ustawę o TK, a dotycząca postępowania) nie wykluczył takiej możliwości wznowienia.
Czyli nie ma w Konstytucji, causa finita.
UsuńNa marginesie: KPC stosuje się w sprawach nieuregulowanych w ustawie o TK. Skoro Konstytucja stanowi, że wyrok TK jest ostateczny, to dlaczego KPC miałby podlegać zastosowaniu w zakresie ostateczności wyroku TK, uregulowanej w akcie wyższego rzędu niż ustawa?
Ależ jest w Konstytucji - jest odwołanie do ustawy, która ma określić tryb postępowania przed TK, a ta odwołuje się do kpc - co jest zgodne z zasadami techniki legislacyjnej, żeby nie powielać przepisów.
UsuńPoza tym - rozróżnij dwie rzeczy, to że wyrok TH jest ostateczny - znaczy, że nie ma wyższej instancji (nie ma apelacji, odwołania - czy jak to zwał), a nie że nie można wznowić postępowania. To coś jak z kasacją przed SN - nie ma w Polsce superkasacji (kasacji od kasacji) - to znaczy również, że wyrok SN jest ostateczny (nie ma wyższej instancji, tak samo jak z TK), ale czy to oznacza, że postępowania przed SN nie można wznowić?
To nie ja zadawałem pytanie o ostateczność wyroków TK, które ma prostą i jednoznaczną odpowiedź w przepisach Konstytucji.
UsuńOraz: nie odpowiedziałeś na pytanie o możliwość podważenia ostateczności wyroku w drodze przepisu o "trybie postępowania".
@Bartoszcze
Usuń1) A ostateczność wyroków SN nie ma prostej i jednoznacznej odpowiedzi w ustawie? Mimo tego, możliwe jest wznowienie postępowania.
2. A wznowienie postępowania nie mieści się w regulacji "trybu postępowania"?
Oczywiście nasza ciekawa i celne obustronne argumenty wskazują, że to wszystko nie musi być takie oczywiste, jak może wydawać się na pierwszy rzut oka.
O tym pisał też prof. Zaradkiewicz. Oczywiście jak pisał o takich ciekawych problemach prawnych w mało medialnych periodykach naukowych, które czyta tylko garstka branżowców z tej dziedziny prawa to nikomu to nie przeszkadzało :) Jak tylko coś napomknął w telewizji, dla szerszego grona odbiorców, to od razu zakneblowano mu usta, co jest bardzo w zgodzie z wartościami konstytucji :)
1) Konstytucja nie zawiera przepisu przewidującego ostateczność wyroków Sądu Najwyższego.
Usuń2) Nie mieści się w dyspozycji "w zakresie nieuregulowanym".
1) Przecież napisałem, że ustawa, a nie Konstytucja. Jedna z zasad wykładni mówi, żeby tym samym pojęciom nadawać identyczne znaczenie w języku prawnym - niezależnie czy są w Konstytucji, czy w ustawie.
Usuń2) A dlaczego nie? Już o tym pisałem - nie ma luki pozornej w prawie; przecież jakby ustawodawca wprost chciał wyłączyć możliwość wznowienia postępowania, to napisałby to wprost w ustawie. Taka jest technika legislacyjna i reguła wykładni.
Przykładowo:
Art. 626.3. W postępowaniu wieczystoksięgowym nie stosuje się przepisów o wznowieniu postępowania.
Jakby nie było tego przepisu wprost zawartego w ustawie, to znaczyłoby że można wznowić takie postępowanie.
PS Na marginesie bawi mnie stosowanie podwójnych standardów. Ciekawe co stałoby się, gdyby MS i Prok. Gen. w jednej osobie przykładowo zakneblował usta swojemu podwładnemu z ministerstwa - GW bije na alarm, pasek w TVN 24 topi się, Tomasz Lis wzywa do pospolitego ruszenia ;)
1) Podpowiem:
Usuńa/ Konstytucja (taka najważniejsza ustawa) przewiduje expressis verbis, że orzeczenia TK są ostateczne
b/ ani Konstytucja, ani ustawa o SN, ani KPC - nie przewidują, aby orzeczenia SN były ostateczne.
Z tego wynika, że prawodawca...
2) Tam nie ma luki. Jest wyraźna regulacja konstytucyjna.
Żałuję, że Anonimowy, który rozpoczął dyskusję pod tym postem i starał się prowadzić ją merytorycznie, rzeczowo i w sposób naukowy, zrezygnował z dalszej dyskusji. Prawdopodobnie zraził się do narzucanego przez Kolegę Bartoszcze sposobu jej prowadzenia. Szkoda. W każdym razie, niezależnie od tego, któremu z dyskutantów bardziej jestem skłonna przyznać rację, to uważam, że stanowiska obu Interlokutorów dają się bronić. Dlatego jestem pełna uznania dla Anonimowego, który w sposób rzeczowy i poparty prawnymi argumentami odważnie bronił poglądu raczej odosobnionego.
UsuńUważam, że możliwość swobodnej dyskusji jest wartością samą w sobie. I nie tylko ja tak uważam.
http://www.rp.pl/RZECZoPRAWIE/160529530-Prawo-do-dyskusji-nie-moze-byc-zakazane.html
sasanka
/Prawdopodobnie zraził się do narzucanego przez Kolegę Bartoszcze sposobu jej prowadzenia./
UsuńNa przyszłość będę się starał pisać mniej wyraźnie, że 2+2=4.
Na przyszłość w dyskusji z prawnikiem radzę powstrzymać się od pisania, że Konstytucja "to taka najważniejsza ustawa". Podobnie jak w dyskusji z matematykiem odradzam tłumaczenia, że 2+2=4. Z pewnością i poziom dyskusji zyska na tym i nie zrazi Pan dyskutanta do dalszej polemiki z Panem.
Usuńsasanka
Od tego, że nie powiem, że 2+2=4, poziom dyskusji kręcącej się wokół pytania "czy 2+2=3?" nie wzrośnie.
UsuńAle z pewnością wzrośnie poziom dyskusji, gdy powstrzyma się Pan od tłumaczenia matematykom, iż 2+2=4, w sytuacji gdy żaden z nich tego nie kwestionuje.
UsuńProszę uwierzyć, że zabiegi tego rodzaju nie przysparzają "plusów dodatnich" osobie, chcącej w ten sposób zdyskredytować interlokutora. A wprost przeciwnie.
sasanka
Nie interesuje mnie dyskredytowanie interlokutora, tylko eliminowanie z merytorycznych dyskusji twierdzeń typu 2+2=3.
Usuń/Nie interesuje mnie dyskredytowanie interlokutora,.../
UsuńA, to super. Bardzo się cieszę.
/ tylko eliminowanie z merytorycznych dyskusji twierdzeń typu 2+2=3./
Tyle że w tym eliminowaniu jest Pan nadgorliwy, bo jak widać stara się Pan eliminować nawet twierdzenia przez nikogo nie wyartykułowane.
sasanka
/stara się Pan eliminować nawet twierdzenia przez nikogo nie wyartykułowane/
UsuńZ pewnością dyskutowaliśmy wtedy z interlokutorem na temat twierdzenia, którego nie wyartykułował...
Prof. Kamil Zaradkiewicz, wybitny znawca przedmiotowej tematyki wyraził swój pogląd i przedstawił argumenty go popierające. Nie przesądził sprawy i dał do zrozumienia, że kwestia ta nie jest taka oczywista.
UsuńBartoszcze, prezentujący odmienny pogląd, nie ma żadnych wątpliwości. A rozważania innych sprowadza do twierdzeń, że 2=2=3.
/Bartoszcze, prezentujący odmienny pogląd, nie ma żadnych wątpliwości./
UsuńNie miałem i nadal nie mam żadnych wątpliwości co do treści przytoczonego przepisu Konstytucji.
Treść tego przepisu czyni dość bezprzedmiotowymi karkołomne analogie, których wartość była na poziomie "a gdyby przyjąć że 2+2=3".
Natomiast - czego Anonimowy nie dostrzegł - nie toczyliśmy dyskusji nt. pojęcia orzeczenia TK, które to zagadnienie leży u podstaw wywodu prof. Zaradkiewicza (i do którego spostrzeżenia nie trzeba być sędzią TK).
/ Konieczność ustanowienia trzech równoważących się i wzajemnie kontrolujących się władz jest kwintesencją niemal każdej nowoczesnej konstytucji. /
OdpowiedzUsuńOwszem, władza sądownicza kontroluje dwie pozostałe władze. To nie ulega wątpliwości. Ale w jaki niby sposób władze ustawodawcza i wykonawcza wzajemnie kontrolują władzę sądowniczą?
sasanka
Wystarczy poczytać różne konstytucje,ustawy i spojrzeć jak karani są sędziowie. A czy któryś poseł albo minister został ukarany w trakcie kadencji sejmu pozbawieniem statusu np. posła?
UsuńNie można nawet pozbawić mandatu posła/senatora, który dopuścił się przestępstwa, ale nie został mu uchylony immunitet :/
UsuńNie dostałam odpowiedzi na pytanie w jaki sposób władze ustawodawcza i wykonawcza wzajemnie kontrolują władzę sądowniczą? Chodzi mi o to, że nie ma RÓWNOWAŻENIA się władz. Nie ma WZAJEMNEJ kontroli władz ustawodawczej i wykonawczej nad sądowniczą. W tak ukształtowanym ustroju władza sądownicza jest władzą najwyższą, bo nie podlega kontroli dwóch pozostałych władz, podczas gdy sama je kontroluje.
UsuńOwszem, sędziowie są karani dyscyplinarnie, ale przecież tylko wtedy gdy ich koledzy po fachu (a często koledzy w dosłownym tego słowa znaczeniu) dopatrzą się podstaw do wszczęcia postępowania dyscyplinarnego. Z mojego doświadczenia wynika, że "grubsze ryby" sędziowskie unikają kar z powodu niedopatrzenia się podstaw do wszczęcia takiego postępowania nawet w ewidentnych przypadkach przewinień. Na przykład gdy sędzia świadomie, zuchwale stosuje przepis uznany przez Trybunał Konstytucyjny za niezgodny z Konstytucją, albo wydaje orzeczenie bez przeczytania środka odwoławczego, w którym strona podnosiła, że TK uznał (wiele lat temu) dany przepis za niezgodny z Konstytucją i wskazała datę oraz sygnaturę tego wyroku TK.
Ukaranie sędziego Milewskiego karą dyscyplinarną jest wyjątkiem od tej zasady. Chyba dlatego, że sprawa stała się bardzo medialna.
sasanka
Kto powołuje sędziów?
UsuńKto określa zasady funkcjonowania sądów?
Kto wskazuje konkretne osoby do powołania na stanowiska sędziowskie?
UsuńCzy zasady funkcjonowania sądów to to samo co kontrola?
sasanka
/ Nie można nawet pozbawić mandatu posła/senatora, który dopuścił się przestępstwa, ale nie został mu uchylony immunitet :/
UsuńŻeby pozbawić kogoś mandatu z powodu popełnienia przestępstwa, najpierw musi być prawomocny wyrok skazujący. Więc logiczny jest brak możliwości pozbawienia mandatu z powodu popełnienia przestępstwa przed wyrokiem sądu.
Poza tym posłowi, senatorowi kiedyś (tj. po skończeniu kadencji) ten immunitet sam wygaśnie i wtedy będzie mógł być pociągnięty do odpowiedzialności karnej.
Natomiast sędziowie mają immunitet dożywotnio. Bez zgody na uchylenie im immunitetu - zgody udzielonej przez władzę sądowniczą, do której sami należą - mogą być bezkarni do kresu ich żywota.
Tak samo i do złożenia sędziego z urzędu w ramach odpowiedzialności dyscyplinarnej (jak i do zastosowania którejś z pozostałych kar dyscyplinarnych) potrzebna jest wola (zawierająca w sobie jednocześnie element zgody) tej władzy, do której ten sędzia sam należy. A więc trudno zaprzeczyć, że kontrola nad sędziami należy do sędziów, a nie do pozostałych władz.
sasanka
@ bartoszcze zapytał: "Kto powołuje sędziów?"
UsuńOdpowiedziałam pytaniem: "Kto wskazuje konkretne osoby do powołania na stanowiska sędziowskie?"
Kolega bartoszcze nie odpowiedział. Nabrał wody w ...klawiaturę;-)
sasanka
Wskazałem przykładowe formy kontroli. Od kiedy to sądy mają możliwość kontroli wszystkich form działania władzy wykonawczej i prawodawczej?
UsuńAle to co Pan wskazał nie jest żadną formą kontroli. W tym rzecz.
Usuńsasanka
Nie jest formą kontroli ponieważ?
UsuńA to pytanie to już z rodzaju: "udowodnij, że nie jesteś wielbłądem" :D
UsuńSkoro Pan uważa, że powoływanie sędziów przez Prezydenta (wg obecnie obowiązujących przepisów) jest formą kontroli władzy wykonawczej nad sądowniczą, to Pan powinien wskazać na czym niby ta kontrola polega.
sasanka
Nie. To Pani twierdzi, że rzekomo istnieje nierównowaga pomiędzy władzą sądowniczą a pozostałymi władzami, gdyż rzekomo władza sądownicza "kontroluje" pozostałe władze bez wzajemności.
UsuńJa się jedynie staram ustalić co Pani rozumie przez "kontrolę" - także poprzez odwołanie do porządku prawnego takich krajów, w których taka równowaga Pani zdaniem istnieje.
Nie. Nie udowadnia się czegoś czego nie ma. Udowadnia się to co jest.
UsuńProszę wykazać, że powoływanie sędziów przez Prezydenta zawiera obecnie jakiś, choćby malutki, element kontroli nad władzą sądowniczą. Ja tej kontroli nie widzę. Prezydent podpisuje to co podsunie mu władza sądownicza. W tym zakresie Prezydent nie ma żadnego wyboru (póki co). W tym zakresie jest w zasadzie ubezwłasnowolniony. Gdzie Pan tu widzi jakąś kontrolę?
sasanka
"To Pani twierdzi, że rzekomo istnieje nierównowaga pomiędzy władzą sądowniczą a pozostałymi władzami, gdyż rzekomo władza sądownicza "kontroluje" pozostałe władze bez wzajemności.
UsuńJa się jedynie staram ustalić co Pani rozumie przez "kontrolę""
Czekam. Woda w klawiaturze i tak dalej...
No nigdy bym nie przypuszczała, że osoba, która twierdzi, że jest radcą prawnym (aczkolwiek odmawia przedstawienia się z imienia i nazwiska) może nie znać form kontroli władzy sądowniczej nad dwoma pozostałymi władzami. Ale dobrze, skoro Panu muszę to wyjaśnić, to wyjaśniam:
UsuńWładza sądownicza poprzez Trybunał Konstytucyjny rozstrzyga m.in. o zgodności ustaw z Konstytucją (a gdyby i tego Pan nie wiedział to informuję, że ustawy uchwala władza ustawodawcza).
Władza sądownicza poprzez sądy administracyjne kontroluje władzę wykonawczą w zakresie stosowania przez nią prawa.
Ponadto przedstawiciele władzy ustawodawczej i wykonawczej odpowiadają - w odpowiednim zakresie - przed sądami powszechnymi, wojskowymi bądź przed Trybunałem Stanu za swoje czyny/zaniechania sprzeczne z prawem.
Zarówno sądy jak i Trybunały przed wydaniem rozstrzygnięcia w sprawie kontrolują (przynajmniej tak powinny) zachowanie przedstawicieli władz bądź efekty ich pracy (uchwalone akty, stosowanie prawa).
Wystarczy?
sasanka
Dziękuję.
UsuńTeraz poproszę o odpowiedź na jeszcze kilka pytań, skoro jest Pani tak znakomicie zorientowana:
1. kto ustanawia i znosi sądy?
2. kto określa wielkość zatrudnienia w sądach?
3. kto określa budżety sądów?
4. kto ustala reguły funkcjonowania sądów, w tym ?
5. kto wybiera i mianuje sędziów Trybunału Konstytucyjnego, rozstrzygającego o zgodności ustaw z konstytucją?
6. kto podejmuje decyzję o skierowaniu sprawy przed Trybunał Stanu?
Wystarczy jak Pani określi rodzaj władzy.
To że ktoś ma coś wspólnego z sądami, nie oznacza, że kontroluje sądy.
Usuń/6. kto podejmuje decyzję o skierowaniu sprawy przed Trybunał Stanu? /
Przeciwko komu? sędziemu???
A jak ja skieruję sprawę do sądu przeciwko pani Goździkowej, to uzna Pan, że ja kontroluję sąd (władzę sądowniczą)? Dobre sobie.
sasanka
Ucieczka. Czyli zorientowała się Pani że z tym brakiem kontroli nie jest do końca tak :)
UsuńTo Pan cały czas ucieka i udziela odpowiedzi nie na temat.
UsuńPrzyznam, że istnieje kontrola władzy ustawodawczej i wykonawczej nad władzą sądowniczą (już nawet nie równoważna, ale jakakolwiek), jeśli wskaże Pan przykłady tej KONTROLI, a nie kompetencje władzy ustawodawczej i wykonawczej, mające jakikolwiek związek z sądownictwem.
Pomijam już punkt 6, który jest kuriozalny. Tu chyba Pan kpi sobie sugerując czytelnikom tego bloga, że kontrola władzy ustawodawczej (a może wg Pana i wykonawczej) nad władzą sądowniczą polega na tym, że władza ustawodawcza kieruje sprawę przeciwko przedstawicielowi swojej władzy lub władzy wykonawczej do Trybunału Stanu? To ma być kontrola nad władzą sądowniczą???
sasanka
Zacznę od punktu, który była Pani uprzejma uznać za kuriozalny. Muszę więc przypomnieć Pani, że odpowiedzialność przed Trybunałem Stanu uznała Pani za formę "kontroli" władzy sądowniczej nad pozostałymi. Umknęło Pani jednak, że to władza ustawodawcza decyduje o tym, czy władza "sądownicza" będzie mogła jakąkolwiek indywidualną kontrolę wykonywać, czyli przywołana przez Panią kompetencja kontrolna jest - używając Pani słów - kuriozalna.
UsuńJeżeli natomiast mamy dyskutować co dokładnie znaczy "kontrola" (przed czym Pani desperacko ucieka) - nie wspominając już o tym, że pełne sformułowanie to kontrola _i_ równoważenie się władz - to nadal pytam, na czym polega "nierówna" kontrola władzy ustawodawczej przez władzę "sądowniczą" w całości powołaną przez władzę ustawodawczą. A jeżeli decydowanie przez władzę ustawodawczą/wykonawczą o uprawnieniach władzy sądowniczej uważa Pani za mniej niż kontrolę...
Jeśli nawet przyjąć, że samo podjęcie decyzji o skierowaniu sprawy przed Trybunał Stanu jest formą kontroli, to już na pewno nie jest to kontrola władzy ustawodawczej czy wykonawczej nad władzą sądowniczą. Litości...
Usuńsasanka
A czy ja napisałem, że to jest formą kontroli?
UsuńNatomiast rozumiem, że w innych kwestiach konsekwentnie milczenie.
Pozwolę sobie wtrącić się do tej zażartej dyskusji:)
UsuńPodane przez Kolegę Bartoszcze formy "kontroli" nie są rzeczywiście kontrolą sensu stricto, ale gdyby taka kontrola w dosłownym rozumieniu istniała, to trzeba wyrzucić z konstytucji zasadę niezawisłości sądów.
Podane przez Kolegę Bartoszcze formy wpływu władzy ustawodawczej i wykonawczej na władzę sądowniczą właśnie świadczą o równoważeniu się władz. Równowaga nie oznacza bynajmniej tożsamych kompetencji po stronie każdej z władz, czyli, stworzenia uprawnienia dla władz ustawodawczej lub wykonawczej kontrolowania decyzji sędziów. Równowaga w tym wypadku polega właśnie na różnych kompetencjach poszczególnych władz.
Przyznaję także, że razi mnie, gdy ktoś z Komentujących pozwala sobie na osobiste uwagi dotyczące innego z Komentujących w stylu:
"No nigdy bym nie przypuszczała, że osoba, która twierdzi, że jest radcą prawnym (aczkolwiek odmawia przedstawienia się z imienia i nazwiska) może nie znać form kontroli władzy sądowniczej nad dwoma pozostałymi władzami".
Jakkolwiek uważam co do zasady komentarze Sasanki za trafne, celne i świadczące o wysokiej inteligencji i kulturze Autorki, tak w/w uwaga jak i cały wpis z tej godziny wydaje mi się niestosowny, agresywny i niegrzeczny wobec Bartoszcze.
@ Anonimowy 10 maja 2016 12:59
UsuńDziękuję za uwagi. Także i za tę krytyczną wobec mnie. Zgadzam się, że mój wpis z 6 maja 2016 20:06 mógł być odczytany przez postronnego czytelnika jako niestosowny, agresywny i niegrzeczny wobec Bartoszcze. Ale sądzę, że osoby, które dłużej goszczą na tym forum z pewnością zorientowały się, że była to swego rodzaju aluzja do licznych tego właśnie typu wypowiedzi Kolegi Bartoszcze w stosunku do interlokutorów. Wielokrotne zwracanie uwagi przez różne osoby Koledze Bartoszcze dotychczas nie przyniosło skutku. Przykładów mogę podać wiele.
Ale żeby daleko nie szukać:
W komentarzach pod tym samym postem 3 maja 2016 23:31 Kolega Bartoszcze napisał:
1) Podpowiem:
a/ Konstytucja (taka najważniejsza ustawa) przewiduje expressis verbis, że orzeczenia TK są ostateczne.
Wrzutka: „taka najważniejsza ustawa” była typową złośliwością. Z dyskusji wyraźnie bowiem wynika, że osoba, z którą dyskutował Bartoszcze na pewno nie należy do takich, które nie wiedziałyby, że Konstytucja to „taka najważniejsza ustawa”. Anonimowy, nie zgadzając się z Bartoszcze, przedstawiał swoje stanowisko rzeczowo, logicznie i ze znajomością prawa.
Mój wpis do Kolegi Bartoszcze należało odczytać: „nie rób drugiemu co tobie niemiłe”.
Czy odniesie oczekiwany skutek? Zobaczymy.
sasanka
@sasanka
UsuńByłoby cenne, gdyby uważnie śledziła Pani dyskusję. Sformułowanie poczytane przez Panią za złośliwość odpowiadało na twierdzenie:
"Przecież napisałem, że ustawa, a nie Konstytucja"
i podkreślało przy okazji doniosłość normy konstytucyjnej.
To tak bardziej gwoli drzazgi w oku...
Właśnie dlatego, że uważnie śledziłam całą dyskusję uważam, że nie było żadnego powodu do pouczania Anonimowego co do tak elementarnej wiedzy. Jasno wynika to z kontekstu rozmowy.
Usuńsasanka
http://bezkompromisowo.pl/?p=728
OdpowiedzUsuńTo jest dopiero kompromitujące dla TK - outsourcing orzeczeń?
http://bezkompromisowo.pl/?p=728
"Przy pisaniu projektów orzeczeń, postanowień i zarządzeń sędziowie TK korzystają z pomocy ekspertów. Trybunał wydał na to od początku 2015 roku ponad 300 tys. zł. Prawie wszystkie osoby to zewnętrzni eksperci, wybierani z wolnej ręki i bez przetargu, choć w Trybunale na stałe pracuje 34 asystentów sędziów."
"Okazuje się, że sędziowie przy pisaniu projektów orzeczeń, zarządzeń, postanowień, korzystali z pomocy zewnętrznych ekspertów. – Myślę, że te osoby po prostu pisały uzasadnienia w całości lub w części za sędziów. Taka praktyka jest niewłaściwa – ocenia dr Sebastian Gajewski, ekspert Centrum im. Ignacego Daszyńskiego, asystent sędziego Naczelnego Sądu Administracyjnego. – Projekty orzeczeń powinni pisać wyłącznie sędziowie Trybunału, a jeżeli już, powinni to robić ich asystenci zatrudnieni w biurze TK. To wynika z przepisów. Żadna osoba, która nie jest sędzią, nie powinna mieć wpływu na treść orzeczenia – dodaje ekspert."
"Jeden z ekspertów przez siedem miesięcy napisał 35 projektów opinii, zarządzeń i postanowień.".
Dlaczego sędziowie sądów powszechnych - przecież tak przeciążonych pracą, nie zlecą np. pisania uzasadnień do wyroków adwokatom bez przetargu, z wolnej ręki? To się nazywają podwójne standardy.
W czasach jak byłem aplikantem, to sędziowie zlecali pisanie orzeczeń i uzasadnień aplikantom. Za darmo. Zarówno w sądach powszechnych, jak i administracyjnych.
UsuńOrzeczenia Trybunału o tyle się różnią od innych, że analizy są o wiele bardziej dogłębne i nie ograniczają się tylko do prawa polskiego, więc pomoc ekspertów może być istotna. A co dokładnie robią, tego nie wiem, ale wypowiedź "mnie się wydaje" nie przysparza chluby ani nie dodaje autorytetu asystentowi sędziego NSA.
Jeżeli orzeczenia Trybunału w pięcioosobowym składzie przy zwykłej większości głosów (czyli trzech) są ostateczne i niepodważalne, to po co ta cała farsa z wyborami do sejmu, senatu i na prezydenta. Jaki to trójpodział władzy? Sędziowie przy pomocy kruczków prawnych są w stanie przeforsować każdy wyrok, na co mamy dowody z przeszłości. Dlatego utrzymywanie 460 posłów, 100 senatorów i prezydenta ze swoją świtą nie ma żadnego sensu.
OdpowiedzUsuń