Należy odejść od prawa pozytywnego?


Coraz częściej zarzuca się sędziom, że ulegają koncepcji pozytywizmu prawniczego. Warto podkreślić, że z tego tytułu czyni się zarzut wobec sędziów, którzy przecież - co wynika z Konstytucji RP - podlegają ustawom i Konstytucji RP. Co więcej, wśród źródeł prawa Konstytucja RP wyraźnie wymienia jedynie prawo stanowione. Zdziwiła mnie zatem wypowiedź przedstawiciela rządu, który wprost stwierdził, że zmiana mentalności sędziów ma polegać właśnie na odejściu od prawa pozytywnego. W tym miejscu każdy obywatel powinien odpowiedzieć sobie na pytanie czy faktycznie tego oczekujemy od sędziów?

Koncepcje prawnonaturalne czy pozytywistyczne

Najprościej rzecz ujmując nie budzi wątpliwości to, że istnieje coś takiego jak prawo podmiotowe, czyli zespół uprawnień przysługujących jednostce w ramach danego społeczeństwa. Problem natomiast dotyczy tego, jak postrzegane są relacje między prawem podmiotowym a przepisami prawa stanowionymi przez państwo. 

W przypadku koncepcji prawnonaturalnych zwykle przyjmuje się prymat prawa podmiotowego wobec prawa stanowionego. W ujęciu najbardziej skrajnym może to polegać na tym, że ustawy i inne przepisy uchwalone przez organy państwa nie będą w ogóle prawem, jeśli nie będą zgodne z określonego rodzaju wartościami, które są wyrażone w prawach podmiotowych. 

Natomiast skrajny pozytywizm zakłada, że prawa podmiotowe wynika de facto z ustanowionych przez państwo przepisów. 

Umiarkowany pozytywizm

Chyba znajdzie powszechną akceptację pogląd, że mamy do czynienia raczej z koncepcją umiarkowanego pozytywizmu. Przejawia się to choćby w tym, że już na etapie tworzenia przepisów uwzględnia się - choć często w ramach kompromisu społecznego, politycznego - podstawowe wartości. 

Nie zmienia to jednak faktu, że prawa podmiotowe wynikają właśnie z systemu prawnego tworzonego przy poszanowaniu praw podmiotowych. Poza tym, w systemie prawnym istnieją tzw. klauzule generalne, jak np. klauzula zasad współżycia społecznego, które pozwalają w konkretnym przypadku uwzględniać wartości wyrażone w podstawowych prawach podmiotowych. 

Niezrozumienie

Z tego względu trudno jest zrozumieć zarzut uczyniony przez władzę wykonawczą, której przedstawiciele przecież sami uczestniczą w tworzeniu prawa pozytywnego i którzy temu prawu podlegają. Trzeba zauważyć, że prawnicy, w tym sędziowie w Polsce co najmniej od transformacji są uczeni w duchu właśnie koncepcji umiarkowanego pozytywizmu. 

Warto zatem zadać pytanie czy chodzi o to, aby całkowicie odejść od pozytywizmu i przyjąć koncepcję prawnonaturalną? Jeśli tak, to może się okazać, że znajdą się obywatele, którzy uznają, że wiele spośród przepisów tworzonych przez Sejm nie ma przymiotu prawa powszechnie obowiązującego i będą działali zgodnie z prawem podmiotowym. Więcej, teoretycznie można sobie wyobrazić sytuację, że i władza wykonawcza nie będzie przestrzegała ustaw uchwalonych przez Sejm, jeśli uzna, że nie są realizowane określone wartości. 

Konsekwencje

W odbiorze społecznym, odejście od koncepcji pozytywistycznych, może być całkowicie niezrozumiałe. Społeczeństwo nie jest przecież jednolite światopoglądowo. Trudno zatem znaleźć elementy wspólne we wszystkich sferach życia. Z tego właśnie względu nowoczesne państwa odwołują się do prawa pozytywnego. 

Koncepcje prawnonaturlane mogą wywoływać wręcz anarchię. W skrajnym przypadku można by było np. uznać, że osobie bogatej należy odebrać majątek, aby przekazać go osobie biednej, bo przecież istnieją takie systemy wartości, które nie tylko to akceptują, ale i pochwalą. Można też uznać, że w razie spoliczkowania należałoby nadstawić i drugi policzek, bo przecież istnieje system wartości, który tak zaleca. 

Instrumentalizm

Prawda jest taka, że każdy system niesie ze sobą niebezpieczeństwa. Problem jednak polega na tym, że koncepcje prawnonaturalne są najmniej przewidywalne, najmniej dookreślone i trudno stosowalne w praktyce. Mogą być więc bardzo łatwo wykorzystywane w sposób instrumentalny. To co jeden obywatel uzna za prawo, inny zakwestionuje. Wówczas zwykle pojawi się argument siły a nie siła argumentu. 

Trzeba by było zatem odpowiedzieć sobie na pytanie, kto miałby oceniać co jest prawem w konkretnym przypadku? Kto by o tym decydował? Nawet gdyby czyniły to sądy, to ich wyroki nie musiałyby być przewidywalne. Trudno w takiej sytuacji o stabilność prawa. 

Próbkę tego, czym może się to skończyć właściwie już mieliśmy na przykładzie niektórych wyroków Trybunału Konstytucyjnego, które przez niektórych były uznane za efekt spotkania sędziów przy kawie.

O co chodzi?

Chciałbym wiedzieć o co tak naprawdę chodzi? W jakim kierunku podążamy? Na czym ma polegać zmiana mentalności sędziów bez zmiany Konstytucji RP?

Wydaje się, że obecnie istnieje równowaga w tym względzie. Z jednej strony sędziowie podlegają ustawom i Konstytucji w której - wśród źródeł prawa - są wyłącznie prawa stanowione. Z drugiej jednak strony - co wynika z ustawy - sędzia ma wymierzać sprawiedliwość nie tylko zgodnie z przepisami prawa, ale i według swego sumienia.

Pytań jest o wiele więcej. Jeśli bowiem zrodził się zamiar zmiany mentalności sędziów, to od razu nasuwa się pytanie, w jaki ma to nastąpić sposób?

2 komentarze:

  1. Temat trudny, a przecież wart zastanowienia i poszukiwania rozwiązań w interesie wszystkich. Niezrozumiały jest dla mnie brak komentarzy pod tak interesującym postem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Może Pan wkleić cytat bez parafrazy ? Z podaniem źródła oczywiście. Ważny jest kontekst wypowiedzi, w jakim znaczeniu myślimy o "koncepcji pozytywizmu prawniczego", o czym konkretnie myślimy ? Powiedzieć "prawo to nie tylko tekst" a powiedzieć "prawo to nie jest tekst" - różnica zasadnicza.

    Nie bardzo wiadomo o co Panu chodzi z tymi, podważającymi- rzekomo - zdrowy fundament legalizmu, koncepcjami prawnonaturalnymi.
    Trybunalskie interpretacje art 2 Konstytucji RP to są przecież pomysły Lona Luvois Fullera, żywcem przepisywane. Nieprawdaż ?

    Czym się różnią szkoły umiarkowanego pozytywizmu prawniczego i wspólczesne szkoły iusnaturalizmu jeżeli chodzi o, na przykład, teorię wykładni ustaw ??


    OdpowiedzUsuń

Blog działa na zasadzie non-profit. Komentarze nie mogą zawierać kryptoreklamy, w tym linków odsyłających do stron internetowych, czy też podmiotów proponujących jakiekolwiek usługi, czy też sprzedaż jakichkolwiek towarów. Z uwagi na częste ignorowanie powyższego zakazu, ewentualne umieszczenie zakazanych treści wiąże się z jednoczesną zgodą na ponoszenie opłaty w kwocie 99 zł za każdy dzień istnienia takich treści w komentarzach.