Trudno zliczyć sprawy przegrane przez różnych wierzycieli tylko dlatego, że nie potrafili wykazać legitymacji czynnej, tj. faktu, że cokolwiek ich łączy z pozwanymi. Rzeczą zupełnie niezrozumiałą jest sytuacja, w której podmiot profesjonalnie zajmujący się ściąganiem długów przegrywa proces tylko dlatego, że albo "zapomniał" albo po prostu nie wiedział, jak należycie wykazać następstwo prawne, tj. fakt skutecznego nabycia wierzytelności.
Źródło powstania zobowiązania
Chciałbym przywołać najbardziej banalną sytuację. Firma świadcząca usługi telekomunikacyjne zawiera z konsumentem umowę o świadczenie usług telekomunikacyjnych. To jest źródło powstania zobowiązania.
Po jakimś czasie konsument nie płaci za usługi telekomunikacyjne. Systematycznie rośnie jego zadłużenie. Firma telekomunikacyjna ma takich dłużników tak dużo, że nie chce samodzielnie od nich dochodzić swoich wierzytelności. Istnieją jednak na rynku firmy skupujące długi, które chętnie uwolnią firmę telekomunikacyjną od problemu.
W związku z tym, między firmą telekomunikacyjną a firmą skupującą długi zostaje zawarta umowa przelewu (cesji) wierzytelności, na mocy której ta pierwsza sprzedaje tej drugiej (przenosi na tę drugą) wierzytelność wobec wspomnianego na początku konsumenta.
Skutki umowy cesji
Konsekwencje zawarcia takiej umowy cesji są bardzo istotne dla dalszego toku postępowania. Chodzi mianowicie o to, że w wyniku zawarcia takiej umowy w miejsce dotychczasowego wierzyciela, tj. firmy telekomunikacyjnej wchodzi firma skupująca długi. Wstępuje ona dokładnie w taką sytuację prawną, w jakiej znajdował się zbywca wierzytelności (cedent), czyli firma telekomunikacyjna.
Trzeba zaznaczyć, że sytuacja prawna dłużnika nie ulega zmianie, z tym zastrzeżeniem, że ma on nowego wierzyciela, który jednak – w razie ewentualnego procesu – musi udowodnić nie tylko istnienie wierzytelności, ale również fakt następstwa prawnego, tj. okoliczność przejścia (cesji) wierzytelności wobec konsumenta z jednego podmiotu na drugi.
Proces
W tym właśnie tkwi problem, że dłużnicy bardzo często kwestionują nie tylko fakt powstania samego długu, ale również zmianę wierzyciela. Odbywa to się w bardzo różny sposób, co niekiedy usypia nawet doświadczonych powodów.
Trzeba bowiem mieć na uwadze to, że pozwany dłużnik nie musi być obeznany w terminologii prawniczej. Zwykle taki dłużnik pisze, że z powodem nigdy nie zawierał żadnej umowy albo po prostu podaje, że nie zna powoda. Niekiedy jest tak, że pozwany powołuje się na to, iż nie wie o co w ogóle chodzi, bo nigdy nie zaciągał żadnego długu ani u powoda, ani u poprzednika prawnego.
Obowiązek dowodowy
W takich, i w tym podobnych przypadkach, to strona powodowa ma obowiązek udowodnić, że jest następcą prawnym dotychczasowego wierzyciela, tj. że np. "kupiła" wierzytelność o firmy telekomunikacyjnej.
Oznacza to, że nie wystarczy przedłożyć umowę, z której wynika powstanie zobowiązania. Trzeba także zawnioskować, jako dowód umowę przelewu (cesji) wierzytelności. Jak się jednak okazuje z tym nie ma, aż takiego problemu. Zapomina się jednak o wykazaniu skuteczności zawarcia takiej umowy cesji.
Reprezentacja
Przestałem się już zastanawiać dlaczego wiele podmiotów nie wykazuje, że wszystkie osoby podpisujące umowę były uprawnione reprezentować strony tej umowy. Odpowiedź na to pytanie nie ma znaczenia. W procesie jednak bardzo ważne jest tylko to, czy ta okoliczność zostanie skutecznie wykazana czy też nie.
Z tego względu należy ustalić, jakie podmioty występują po obu stronach umowy. Czy są to osoby fizyczne czy też nie. Jeśli są to osoby fizyczne, to należy ustalić czy działały samodzielnie czy może przez pełnomocnika. Jeśli samodzielnie, to trzeba ustalić czy złożony podpis pochodzi od danej osoby. Jeśli przez pełnomocnika, to warto ustalić, czy istnieje dokument pełnomocnictwa, który należy przedłożyć do akt sprawy.
Nieco inaczej trzeba postąpić, jeśli umowę zawiera osoba prawa. W tym wypadku trzeba wykazać, że osoby, które podpisywały dokument w imieniu osoby prawnej są uprawnione do reprezentacji. Jeśli są to członkowie zarządu, czy prokurenci to zwykle wystarczy przedłożenie odpisu z Krajowego Rejestru Sądowego. Jeżeli taką osobą będzie np. pełnomocnik, to należy przedłożyć dokument pełnomocnictwa oraz wykazać, że osoby które udzieliły pełnomocnictwa są uprawnione do działania w imieniu osoby prawnej. Trzeba zawsze pamiętać, aby że należy wykazać cały ciąg umocowań.
Sąd nie poszukuje dowodów
To minimalne czynności, które są niezbędne do wykazania skuteczności umowy cesji. Nie można zapominać o tym, że sąd cywilny nie poszukuje dowodów. Nie ma obowiązku zobowiązywania strony powodowej do tego, aby np. wykazała, że osoby które udzieliły pełnomocnictwa do podpisania umowy cesji w imieniu powoda są rzeczywiście uprawnione do jego reprezentacji.
Niestety, ale to akurat zagadnienie jest częstą przyczyną krytyki sądów, sędziów, którzy rzekomo honorują bezprawie. Trzeba jednak pamiętać, że sąd cywilny działa w granicach prawa, kierując się między innymi zasadą sporności, kontradyktoryjności. Sąd zasadniczo nie może zbierać dowodów na korzyść którejkolwiek ze stron procesu i to nawet wtedy, gdy chodzi o dowody najbardziej podstawowe, albo takie, które mógłby faktycznie samodzielnie uzyskać. Nie ma to znaczenia. Trzeba o tym wiedzieć i pamiętać.
tere fere. ostatnio w wydziale gospodarczym sąd Z URZĘDU wezwał powoda do złożenia załączników w oryginale i przedstawienia umowy "źródłowej". Przepisy kpc sobie a praktyka sobie.
OdpowiedzUsuńJestem rozgoryczony bo na co mi treść przepisu i komentarze, jak sąd i tak może wszystko.
Zgodnie z przepisami sąd może wszystko. Na zażądanie oryginału ma nawet wyraźny przepis.
UsuńA że uprzejmie podpowiedział, że trzeba wykazać kluczową okoliczność (pod rygorem oddalenia de facto), to faktycznie: niedobry sąd. No, chyba że reprezentujemy pozwanego i jedziemy na "powód nie wykazał, prekluzja". Tak na marginesie, to postępowanie gospodarcze zniesiono parę lat temu, więc co za różnica, że sąd gospodarczy?
Różnica jest taka, że stronami są przedsiębiorcy reprezentowania przez "fachowych pełnomocników", więc moim zdaniem sąd nie powinien pomagać żadnej ze stron. Poza tym, istotnie, sąd jak Franek Kimono "w klubie disco może robić wszystko", tylko po co bajać w komentarzach, artykułach itp. o jakiejś tam prekluzji, kontradyktoryjności, zwracaniu pism? Dlaczego w analogicznych sprawach między tymi samymi stronami, przed tym samym sądem, ale w innym składzie, dostaję dwa różne rozstrzygnięcia i to nie ze względów merytorycznych ale proceduralnych? Niby mam treść przepisów - prawo spisane - ale wychodzi na to, że można je stosować ale nic się nie stanie jak się nie zastosuje. Jak wygląda pewność obrotu prawnego? Czy pewność ta dotyczy tylko prawa materialnego? czy procedura to tylko luźne sugestie?
UsuńJeśli w przepisie stoi "sąd zwraca", a nie zwraca, to jak mogę oceniać szanse apelacji? A nóż sąd odwoławczy podzieli stanowisko I instancji, że w sumie nie ma co stosować obowiązującego przepisu.
Fachowcy są przyzwyczajeni, ale jak tłumaczyć stronie, że niby w kodeksie jest tak, ale sąd może zrobić inaczej?
I jeszcze jedno pytanie sondażowe, czy ktoś widział, żeby sąd zwrócił pismo, do którego nie dołączono dowodu nadania do pełnomocnika str. przeciwnej? Ja jeszcze nigdy.
Ja nie widziałem, ale może to dlatego, że zwraca przewodniczący, a nie sąd.
UsuńNo fajnie, wetknąłeś szpileczkę. A teraz może merytorycznie?
Usuń/Dlaczego w analogicznych sprawach między tymi samymi stronami, przed tym samym sądem, ale w innym składzie, dostaję dwa różne rozstrzygnięcia/
UsuńTo się nazywa: niezawisłość sędziowska.
Mój ukochany przykład to trzy identyczne sprawy między tymi samymi stronami, prowadzone równolegle w tym samym sądzie - każda inaczej, i sędziowie w każdej pomstujący, że nie z uwagi na odmienny etap procesowy nie można tego połączyć w jedno :)
/czy ktoś widział, żeby sąd zwrócił pismo, do którego nie dołączono dowodu nadania do pełnomocnika str. przeciwnej?/
Kiedyś na podobnej zasadzie dostałem zaoczny w gospodarczym, bo sąd zwrócił odpowiedź na pozew. A ja ściągnąłem na rygorze :)
Wydaje się jednak, że dyskusja wywołana pierwszym komentarzem nie ma merytorycznego związku z wpisem. Autor bloga raczej jest "formalistą", jeśli chodzi o stosowanie procedury, zatem nie rozumiem powyższego zarzutu. Celem postępowania cywilnego jest wydanie sprawiedliwego i jednocześnie zgodnego z prawem orzeczenia, co przejawia się w wymiarze symbolicznym wagą jako atrybutem Temidy :-) Tak na marginesie, przecież zawsze można wnieść zarzut do protokołu, jeśli nie zgadzamy się z postanowieniem dowodowym :-)
Usuń/wystarczy przedłożenie odpisu z Krajowego Rejestru Sądowego/
OdpowiedzUsuńZ drugiej strony, skoro nikt nie może zasłaniać się nieznajomością wpisów ogłoszonych w MSiG... :)
(art. 68 kpc stosuje się w ograniczonym zakresie)
Szanowny Panie Sedzio, pisma procesowe sa w wiekszosci przygotowywane przez radcow prawnych, ktorzy wykonuja zawod zaufania publicznego.Zgodnie z Kodeksem Etyki to radca prawny odpowiada za formę i treść pism procesowych i innych dokumentów przez siebie sporządzonych w związku ze świadczoną pomocą prawną.Zakazane jest informowanie sprzeczne z prawem, dobrymi obyczajami lub naruszające godność zawodu radcy prawnego, a w szczególności niezgodne z rzeczywistością lub wprowadzające w błąd. Radca prawny szanujac swoj zawod i nazwisko nie opiera sie wylacznie na plotkach i oswiadczeniach ustnych swojego mocodawcy. A jak wyglada rzeczywistosc? Dlaczego dochodzi do takich procesow w ktorych okazuje sie ze nie ma dowodow istnienia wierzytelnosci , a w niektorych przypadkach nie ma nawet firmy (pierwotnego wierzyciela) Czy rzeczywiscie taki radca prawny ponosi prawna odpowiedzialnosc.Jak sad podchodzi to tych zdarzen? gdy w procesie okazuje sie ze dlug nie jest dlugiem, a dowody nie sa dowodami. Czy w orzeczeniach koncowych sadow sa jakiekolwiek postanowienia o np. wszczeciu postepowania z urzedu wobec tych stron co narazili na szwank powage sadu, spowodowali koszty dla sadu , podatnika. Nie razdko pozbawili godnosci ludzi, zrujnowali im na dlugi czas zycie. Jak prawo i sady rozwiazuja ten proceder i czy w ogole go zauwaza.Jak samo srodowisko prawnicze sobie radzi z osobami ktore bedac reprezentantami wymiaru sprawiedliwosci, niewatpliwie lamia prawo czynnie uczestniczac w procederze skupu i obrotu nie dlugami a danymi klientow. Dziekuje i niecierpliwie czekam na Pana komentarz.
OdpowiedzUsuń