Zaufanie wobec sędziów drastycznie spadło. Reforma sądownictwa.


Władze wykonawcza i ustawodawcza informują, że troszczą się o wymiar sprawiedliwości m.in. dlatego, że społeczeństwo nie miało zaufania do sądów. Pamiętam, jak twierdzono, że to jest podstawowy powód rozpoczęcia reform, których celem miał być właśnie wzrost zaufania obywateli wobec sędziów i sądów. Wielu jednak zdawało sobie sprawę z tego, że na politycznym sporze o kształt wymiaru sprawiedliwości, na sporze o Trybunał Sprawiedliwości wygenerowanym przez polityków i wyniesionym poza granice kraju, stracą przede wszystkim sami sędziowie. Znalazło to swoje odbicie w sondażach, które nie są optymistyczne dla sędziów, skoro odnotowano spadek, aż o 8%.

Ustawicznie reformowane sądownictwo nie dla obywatela.


Długo już jestem sędzią i niemal codziennie widzę te same błędy popełniane przy sporządzaniu różnych pism procesowych przez osoby, które działają samodzielnie, tj. bez udziału zawodowych pełnomocników. Niby nic nadzwyczajnego. Niby bez większego znaczenia, zwłaszcza że chodzi o błędy, które można usunąć. Przecież wystarczy tylko o to poprosić, co w istocie jednak przyjmuje postać nieprzyjemnego wezwania zawierającego liczne pouczenia o przykrych dla obywatela konsekwencjach, które – tak naprawdę – niewiele mówią. Czy naprawdę, my prawnicy jesteśmy przekonani, że przeciętny obywatel rozumienie co oznacza np. rygor „odrzucenia sprzeciwu od nakazu zapłaty”?

Zasada konsekwencji na przykładzie badania niezależności polskiego sądownictwa.


Ostanie dni dostarczają dowodów na to, że Polska na arenie międzynarodowej znalazła się naprawdę w trudnej sytuacji, i w dużej mierze za sprawą retoryki samych Polaków, którzy próbują przekonać świat, że sprzeczne opinie o wymiarze sprawiedliwości mogą być jednocześnie prawdziwe. Jeśli do tego dołożymy zasadę konsekwencji oraz - tak niektórym bliską - zasadę dobrego samopoczucia, to dramat murowany, zaś polski wymiar sprawiedliwości nigdy się z tego nie otrząśnie.