Choć tymi słowami Steve
Vai nie przedstawił się szczecińskiej publiczności, to
jednak taka prezentacja byłaby adekwatna do tego, co ten wirtuoz
gitary zaprezentował 12 września w Filharmonii im.
Mieczysława Karłowicza w Szczecinie.
fot. wnętrze holu Filharmonii im.Mieczysława Karłowicza
w Szczecinie
|
Nieważne, że podczas jego gry nie było zasadniczo słychać szczecińskich filharmoników i nie ważne, że z dawnego wizerunku Vai'a - niezwykle barwnego, kolorowego - pozostał zielony kabel do gitary elektrycznej i różowa kostka do gry, cudowne było to, iż w jego grze znalazłem wszystko, co najpiękniejsze w muzyce Heavy Metal. Ilość ozdobników, przy oszałamiającym tempie gry na gitarze elektrycznej, mogła przyprawić o ból głowy. Dopieszczanie każdego dźwięku, zwłaszcza w czasie majestatycznego „For the Love of God”, było wprost nieprawdopodobne.
Jego
czucie dźwięku, świadomość wielkości oraz interakcja z
publicznością były na najwyższym poziomie. Swoboda grania i
poczucie humoru spowodowały, że także muzyk rockowy może
zaskarbić sobie sympatię innej widowni, niż tej dla
której został stworzony. Te cechy świadczą o tym, że słusznie
został wywołany na scenę filharmonii słowami:„Maestro Steve
Vai!”.
Mam tylko nadzieję, że spełni się obietnica mistrza i ponownie przyjedzie do Szczecina.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Blog działa na zasadzie non-profit. Komentarze nie mogą zawierać kryptoreklamy, w tym linków odsyłających do stron internetowych, czy też podmiotów proponujących jakiekolwiek usługi, czy też sprzedaż jakichkolwiek towarów. Z uwagi na częste ignorowanie powyższego zakazu, ewentualne umieszczenie zakazanych treści wiąże się z jednoczesną zgodą na ponoszenie opłaty w kwocie 99 zł za każdy dzień istnienia takich treści w komentarzach.